sobota, 17 kwietnia 2010

Richie Cunning - Night Train

Krążek pobrałem w ciemno. Spotkałem się z nim na forum i spodobała mi się okładka, a często, jak cover mi przypadnie do gustu, to ściągam płytę. Richie Cunning to białoskórny artysta, który pochodzi z San Francisco i robi muzykę, która jest całkowitym przeciwieństwem tego, co nagrywa Brotha Lynch Hung. ,,Night Train” to prawdopodobnie jego solowy debiut na scenie, a wcześniej wydał na pewno jeden mixtape, który nie omieszkam ściągnąć, będąc pod wrażeniem prezentowanego albumu.

Od razu mogę powiedzieć, że jest to najbardziej wszechstronny tekstowo krążek, jaki dane było mi słyszeć w 2010 roku. Mamy tutaj chełpienie, kompletowanie własnych umiejętności, bitewne wersy, bezpardonową krytykę słabych raperów, pomysłową nawijka o zdobywaniu pieniędzy, dedykację dla miasta, opowieść o przeszłości i dorastaniu oraz dawkę rozważań, refleksji i celnych, ale dość dołujących spostrzeżeń na temat życia i trudów z nim związanych. Praktycznie każdy numer jest o czymś innym. Mógłbym jeszcze szczegółowiej o tym napisać, ale dodam tylko, że wszystko brzmi bardzo świeżo, artysta nawija z ikrą i zacięciem. Przytoczę kilka moich ulubionych wersów, będzie tego więcej niż zwykle:

I murder any microphone I happen to touch
then I’m cracking the dutch on the back of the bus
I don’t stress, fresh with a pen and a page
I rock a million dollar mouthpiece for minimum wage

don’t call it a trip, I’m staying for good
ain’t running from mayor but shit maybe I should
spend my life in the city, having forgotten the day
young buck cold chilling on the Duck of a Bay

I gave a fuck about permissions and rules
I got troubles and had to go to three different schooles
I wasn’t paying attention to the teacher or the lesson plan
I was in the back studying Nas and Method Man

I heard somebody said that life ain’t fair
nobody listens when you bitch and complain
fare is what you pay to get on a train
it’s a heart-breaking pitiful shame
when you can tell yourself
tomorrow gone be different but the shit is the same


Czy brzmieniowo materiał jest tak samo wszechstronny? Może nie aż tak, ale zarzucić monotonności nie da się. Dostajemy różnorodne podkłady. Jest ostrzejszy bit ,,Trainjumping”, dający do myślenia ,,Smoke”, spokojny, ale zarazem zachęcający do pokiwania głową ,,Night Train”, czy szybszy ,,Last Stop”. Produkcja jest przyjemna i sądzę, że każdy znalazłby coś dla siebie. To teraz trochę o flow. Wybitnie Richie po bitach nie hula, ale robi to wystarczająco dobrze, abym czuł się usatysfakcjonowany i wypowiedział się o nim pochlebnie. Potrafi pojechać szybszym oraz wolniejszym tempem oraz włożyć w rapowanie uczucia. Ma bardzo dobrą, wyraźną dykcję i dzięki temu rozumiem naprawdę bardzo dużo linijek.

Wad się nie dopatrzyłem. Pewne jest, że ,,Night Train” nie zejdzie z moich głośników przez pewien czas, ale czy przetrwa próbę czasu, która gwarantuje najwyższą ocenę? Nie wiem, dlatego też wstrzymam się z maksymalną notą, ale i tak jest to na razie najlepsza płyta 2010. Dlatego piekielnie mocne:

9/10

Ulubiony track:

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Witam, mógłbyś jakoś udostępnić mi tę płytę? Znalazłem ją na Jutubie i się zauroczyłem. Nie mogę jednak znaleźć poprawnych linków do pobrania.