sobota, 10 kwietnia 2010

Chief Kamachi - The Clock Of Destiny

Twórczość artysty poznałem mniej więcej rok temu i spodobała mi się, dlatego chętnie sięgnąłem po najnowsze jego dzieło. Raper pochodzi z Filadelfii, a przedstawiana płyta jest trzecim solowym materiałem w karierze.

Tematycznie to wygląda mniej więcej tak – mamy dający do myślenia ,,Steel Umbrella", w którym Chief porusza m.in. problemy egzystencjalne, również obojętnie przejść nie da się przejść obok emocjonalnego ,,Little African Girl” czy filozoficzno-mistycznego ,,Prince Hall”. To tylko kilka przykładów, a album ma o wiele więcej do zaoferowania. Raper potrafi wypluwać jadowite linijki, które i tak się różnią od typowych takich rapsów, bo jest w nich nutka tajemnicy i jest ich naprawdę niewiele, a jak trzeba to bez problemu przechodzi do głębszych tematów i rozkminek, które znacznie dominują na ,,The Clock Of Destiny”. Mała próbka:

behind wires and steel messiah will build
touch your forehead, now you can acquire the skill
pray to Rakim Allah when I sit on the hill

gotta learn secrets and those all ancient false
till then meet adversities with grace and smiles


Kamachi posiada lekki chropowaty głos i przeważnie spokojny flow. W połączeniu ze świetnymi, klimatycznymi podkładami muzycznymi, całości słucha się bardzo dobrze. Dzięki temu kawałki wciągają i wzbudzają moje zainteresowanie. Jest to zdecydowanie jedna z najlepiej i najbardziej ciekawie wyprodukowanych płyt bieżącego roku. Nie ma nawet średniego bitu, wszystkie są co najmniej dobre.

Zbliżając się do oceny, powiem, że ten album wymaga skupienia i czasu, jak się chce go docenić. Nie można go sprawdzić, jako tło i jeden raz, bo wtedy w życiu nie pojmie się wystarczająco warstwy tekstowej, która jest, co by tu nie mówić, po prostu wymagająca i zaangażowana. Ja żałuję, że nie ma jeszcze tekstów w internecie, bo chętnie bym posłuchał tego krążka, widząc je. W każdym razie, jak ktoś naprawdę dobrze zna angielski, to poradzi sobie bez problemu z nimi. Raper ma poprawną dykcję, nawija raczej powoli i pozostaje jedynie kwestia zrozumienia tego, co chciał przekazać w swoich niebanalnych linijkach. Wydawać by się mogło, że dam prawie najwyższą notę, ale niestety ,,The Clock Of Destiny” nie ma tego COŚ, co by mnie zatrzymało przy nim na dłużej.

7/10


Brak komentarzy: