Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polska 2010 płyty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polska 2010 płyty. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 grudnia 2010

Kobra - Na Żywo Z Miasto Grzechu

Krążą opinie, że poznańska scena składa się z trzech porządnych raperów z umiejętnościami, a reszta gości, która nagrywa, to w większości pozbawione talentu wacki. Ta ,,święta trójca” to zapewne Gural, Peja i Słoń, ewentualnie Hans. Natomiast ci beznadziejni to Sheller, Gandzior, Oldas czy Kobra. Ja się oczywiście z taką opinię nie zgadzam, ale wiadomym jest, że scena poznańska nigdy nie dorówna warszawskiej.. O istnieniu Kobry tak naprawdę dowiedziałem się we wrześniu poprzedniego roku podczas słuchania ,,Na Serio” Pei. Udzielił się gościnnie w numerze ,,Gruba Impra Z Rysiem 2” i ani mnie nie zachwycił, ani nie zraził swoim występem. Kilka miesięcy temu jeden mój ziomek jarał się wspólnym kawałkiem Kobry i Oldasa ,,Alkoholizm”, który pochodzi ze wspólnego nielegala obydwu artystów wydanego w 2005 roku. Track był bardzo spoko. Szczególnie, że słuchało się go na melanżach. Następnie, znowu jakieś parę miesięcy potem mój inny ziomek zarzucił mi linka do singla, promującego pierwszą legalną płytę Kobry. Przesłuchałem raz i miałem odczucia średnie. W każdym razie wszystko, co słyszałem od Kobry do tamtego czasu nie zachęciło mnie do sięgnięcia po jego płytę, a tak w ogóle raczej stawiałem go w gronie poznańskich szaraków, którzy na pewno mi nie przypasują na dłuższą metę. Pomyliłem się. O ile faktycznie Sheller czy Gandzior to dla mnie raperzy nie prezentujący sobą nic wartościowego, to już taki Kobra stanowi inną historię. Wybija się ponadprzeciętność, chociaż do perfekcji mu daleko. Do sięgnięcia po jego debiut przekonał mnie świetny numer ,,Miejski Vibe”, który zapodał mi ten mój drugi koleżka.

Kobra to zwykły i prosty (nie prostacki, bo ,,prostota nie prostactwo” jak nawijał pewien warszawski raper) uliczny raper, a więc wiadomym było jakich treści mam się po nim spodziewać. Żadnego moralizatorstwa, dorabiania ideologii oraz głębszych duchowo przemyśleń – po prostu rap o życiu w ulicznej konwencji. Dlatego na ,,Na Żywo Z Miasta Grzechu” mamy chociażby takie kawałki: ,,3K” – storytelling składający się z trzech części, gdzie każda stanowi osobną historię, ale łączy je jedna rzecz. ,,Więcej Grzechów Nie Pamiętam” – tutaj pojawia się sporo gości i generalnie nuta traktuje o melanżowych przygodach, ale warto zwrócić na zwrotkę gospodarza. Kobra wyłamał się z konwencji pozostałych zwrotek w tym kawałku i zarapował o niezbyt przyjemnym epizodzie imprezowym. ,,Witamy W Mieście” – to właśnie singiel, o którym wspominałem wcześniej, a jego tematyką jest tzw. representing. No i wspomnę także o ,,(Nadal) Klasycznie”, który jest perfidnym truskulowym numerem, hołdującym muzyce rap. Ja bardzo lubię takie tematy, a kawałek deklasuje te wypociny (w sensie track, którego nazwy nie pamiętam i nie mam zamiaru pamiętać) w podobnej konwencji na płycie Vienia. Jak widać spektrum tematów, które porusza Kobra, nie jest wąski, więc monotematyczności zarzucić nie można. Pod względem technicznym nie ma fajerwerków, a są momenty, które pozostawiają sporo do życzenia. Szczególnie biją po uszach niektóre wersy w ,,Legendy”, będącym zdecydowanie najsłabszym numerem na albumie (gościnny udział Gandziora na pewno nie pomaga). Jednak ogólnie warstwa liryczna nie jest zła i mnie na pewno nie rozczarowała. Dodam jeszcze, że Kobra często w tekstach odwołuje się do artystów zza oceanu. Wielki plus za to.

ze mną DJ, prawdziwy DJ wie, co jest dobre
i MC, a MC plus DJ to już komplet
jak Gangstarr mamy słów pełne magazynki
jest pewne, że zawsze gramy fair wobec muzyki
wciąż niezmiennie, klasycznie po staremu
wyrabiamy swą pozycję właśnie dzięki temu, że
robimy coś, o czym inni zapomnieli
nasz hip hop często brzmi jak ten w 94
nagrywam z ludźmi, którzy znają ten temat
dla których rap nie zaczął się od drugiej płyty Game’a

Peja w swojej zwrotce nawinął, że Kobra to luj na mikrofonie. Z tym się nie mogę zgodzić, bo jak już wspomniałem, gospodarzowi brakuje sporo do perfekcji. Sam Kobra nawinął (zresztą w tym samym kawałku, co Rychu), że pod takie bity chcą rapować w całej Polsce. I to jest prawda. O ile do innych elementów na krążku można mieć zarzuty, bo coś tam, bo coś tam itd., to do warstwy brzmieniowej nie wydaje mi się. Kobra zebrał do współpracy bardzo wielu producentów, a w tym Donatana, Granta czy Kixnare’a. Jeden bit zrobił także gość o ksywie Zdolny i jestem w stu procentach pewien, że tu chodzi o Zdolnego Dzieciaka z ekipy Chłopaki Z Szarego Tłumu. Tak wspominam, bo pierwsza oryginalna płyta, jaką kupiłem, to było ,,Wbrew Regułom” właśnie chełmińskiej ekipy. Mam do nich wielki sentyment i miło jest zobaczyć, że przynajmniej część z nich nadal działa na scenie. Produkcja jest kapitalna, a przede wszystkim te wolne bity są świetnie dopracowane. Jak słucham się ,,3K”, ,,Miejski Vibe” (najlepszy bit 2010 roku w Polsce), ,,Gin & Tonic” (,,bit jest polski, a brzmi, jakby był z L.A.” – bez kitu, coś w tym jest) czy ,,Więcej Grzechów Nie Pamiętam”, to odpływam i jestem pełen podziwu, że w naszym kraju można stworzyć tak fantastyczne podkłady. Przypominają mi one w konwencji brzmienie na ,,W Pogoni Za Lepszej Jakości Życiem”, gdyż w obu przypadkach główną cechą bitów jest prostota. Bardzo podoba mi się głos i flow Kobry. Masakratorem bitów jak Biggie to on nie jest, ale ma umiejętności, gdyż potrafi popłynąć wolno, spokojnie z wyczuciem jak np. w ,,3K”, ale też agresywniej z zacięciem jak np. w ,,Witamy W Mieście”.

Ogólnie ,,Na Żywo Z Miasto Grzechu” to dla mnie pozytywne zaskoczenie. Mieszkaniec Łazarza (czyli dzielnicy, na której mieszkam w Poznaniu) zaprezentował się naprawdę dobrze na swoim debiucie. Dobre uliczne wersy połączone z wybitną (tak, kurwa, wybitną) warstwą brzmieniową, poprawnym płynięciem po tych zarąbistych bitach i dobrymi z reguły występami gościnnymi (których było sporo, a obecność PeeRZeta, to szok!), sprawiają, że owy krążek to jedna z lepszych pozycji, jakie dane było mi słuchać w tym roku w Polsce. Szans, aby przebić ,,Fuck Tede/Glam Rap”, ,,Demonologię” i ,,Dowód Rzeczowy Nr 1” raczej nie ma żadnych, ale albumy Gurala oraz Eldo zdecydowanie wyprzedzi w mojej klasyfikacji. Jestem zadowolony, że zdecydowałem się sprawdzić płytę. Czekam na następną i liczę na progres Kobry, bo beztalenciem nie jest. Kwestia oceny na sam koniec. Miałem mały dylemat, bo wahałem się pomiędzy dwoma notami, ale postanowiłem dać mu wyróżnienie, gdyż naprawdę nie przypuszczałem, że album tak mi podejdzie.

8/10

środa, 15 grudnia 2010

Tede - Notes 3D

Tede jest niezwykle płodnym raperem w ostatnich latach. Zdecydowanie najbardziej płodnym ze wszystkich artystów polskiej sceny. Zliczając jego dorobek począwszy od 2008 roku mamy takie o to płyty: 4 Volumin Buhh’a, ,,Ścieżkę Dźwiękową”, nowy album Warszafskiego Deszczu, ,,Notes 2”, ,,A/H24N2”, ,,Fuck Tede/Glam Rap” i niedawno wydany ,,Notes 3D”. Biorąc to wszystko do kupy, wychodzi 7, a licząc podwójne płyty, jako każdą osobno, 9 materiałów, w których w ostatnich 3 lata brał udział Fiodor. Wyciągając z tego średnią, wychodzą 3 krążki na rok. Trzeba przyznać, że cyfra nie mała, ale reprezentant Warszawy nigdy nie schodził poniżej pewnego poziomu. Bywało lepiej jak w przypadku np. ..Fuck Tede/Glam Rap” oraz gorzej jak w przypadku chociażby ,,Notes 2”, ale słuchając każdego z tych materiałów nie mogłem powiedzieć, że jakiś jest słaby. Pewnie wiele osób by się nie zgodziło ze mną, jeżeli chodzi o klasyfikacje ostatnich wydawnictw Tedego i zdziwiło, że ,,Ścieżkę Dźwiękową” stawiam wyżej niż ,,Notes 2”, ale to nie czas na takie rozkminki. Trzeba skupić się na najnowszym albumie rapera, a więc już trzeciej części notesu.

Co do tekstów, to zacznę od pewnej kwestii, która mnie dziwi, a często ludzie ją poruszają. Dla mnie liryki Tedzika są naprawdę świetne pod względem technicznym. W Polsce jest dwóch raperów, którzy piszą swoje teksty, opierając się na charakterystycznej budowie wersów, której po prostu nie da się nie zauważyć. Ci raperzy to Słoń i właśnie Tede. Jaką budowę mam na myśli w przypadku tego pierwszego, można się dowiedzieć, czytając recenzję ,,Demonologii” lub ,,Chorych Melodii”. O patencie na klejenie linijek u bohatera notki na pewno pisałem nie raz, ale po raz kolejny powtórzę. Tedeusz stosuje dużo rymów wewnętrznych oraz krzyżowych i to jest strasznie charakterystyczne, jak się słucha jego kawałków. I wy ludzie mówicie, że robi to niechlujnie? Jest po prostu wystarczająco utalentowany, by pisać szybko zwrotki. Ot co. 2Pac pisał wersy tak samo szybko i jakoś nikt nie mówi, że robił to na kolanie i że nie przykładał się. Żeby nie było, że chcę bezgranicznie komplementować warstwę liryczną płyty, bo tego nie zrobię, chodzi o to, iż czepianie się Tedego o słabe teksty nie jest do końca przemyślane. Zwrócę uwagę na 5 numerów, które mi się bardzo spodobały i przykuły mogą uwagę. ,,Rewolucja + 22% VAT” – trafna krytyka tych, którzy buntują się bez powodu, pseudo-regowców, ludzi będących hipokrytami, ,,Normalny Dzień” – fajny storytelling, będący relacją z zwykłego dnia życia, a konkretnie środy (dzisiaj jest środa!). No i ostatnie 3 numery z ,,Notes 3D”, a więc ,,WWA Przytula Mnie” – relacja z spontanicznej piątkowej przejażdżki po mieście (może kiedyś ja takową też uskutecznię, ale na pewno nie po Warszawie), ,,Modus Operandi” – jadowity i ostry numer, w którym raper pokazał się z tej mrocznej strony, ,,Do Widzenia Ludzie”, w którym Fiodor przedstawia… Mniejsza o to. Ta nuta jest idealnym zakończeniem krążka.

wyszedłem z domu, zjechałem 6 pięter na dół
wsiadłem w BMKę, włączyłem płytę Zip Składu
bez popierdółek, widzę łapie Cię zdziwko
koniec tematu, to klasyk polski hip hop
pojechałem do Tesca, która działa 24
kupiłem notes tam, by móc pisać litery
to jest tak nowy etap, nowy zeszyt
no ekstra, życie znów się ze mną mierzy

Za brzmienie oczywiście odpowiedzialny jest Sir Michu, a więc można było się spodziewać czegoś dobrego. Ja muszę powiedzieć, że na albumie nie ma wielu podkładów, które niesamowicie mi się wkręciły i powaliły. Produkcja ogólnie jest na pewno solidna, dopracowana i zróżnicowana, ale sądzę, że brakuje jej tego czegoś, co chociażby charakteryzowało ,,Fuck Tede/Glam Rap”. Można odnaleźć kolaż rapu z rockiem w przypadku ,,To Jest Mój Rock” i z reggae - ,,Rewolucja +22% VAT”, co potwierdza różnorodność bitów. Dość innowacyjny zabieg, jednak pierwszy podkład mi nie siadł, natomiast drugi uważam za bardzo udany. By potwierdzić dopracowanie i solidność Sir Micha wystarczy posłuchać sobie utrzymanego w dość mrocznym, ciężkawym klimacie ,,Modus Operandi” (idealnie pasuje do tekstu Tedego), spokojnego i rzekłbym inspirującego z piszczałką ,,Normalny Dzień” czy też idealnie zamykającego cały krążek ,,Do Widzenia Ludzie”. Flow Tedego zawsze było dla mnie solidne. Nie wiem, może to przez zbytnią sympatię do tego rapera czy coś, ale nie potrafię się doszukać większych minusów w tej kwestii. Co nie znaczy, że wad w ogóle nie ma, bo twierdze, że Tedzik jedzie czasami z mniejszą energią i przekonaniem niż na poprzednim swoim wydawnictwem. Jednakże sposób, w który rapuje w ,,Modus Operandi” oraz ,,Do Widzenia Ludzie”, nie pozwala mi stwierdzić, że sposób jechania po bitach u gospodarza płyty kuleje.

Podsumowując wszystko, mam trochę ambiwalentne uczucia. Z jednej strony poziom albumu naprawdę nie jest zły, bo są dobrze technicznie złożone wersy, ciekawe tematy, porządnie sklejone bity oraz poprawne flow. Jednak z drugiej strony od takiego rapera jakim jest Tede na pewno oczekuje się czegoś więcej. No i dla mnie tutaj tego ,,czegoś więcej” zdecydowanie zabrakło. Poza tym minusem i to sporym są śpiewane refreny w sporej ilości tracków, które ewidentnie ranią moje uszy. Nie jestem ich przeciwnikiem, ale tutaj zupełnie mi się nie podobają. Też pewnie ważną kwestią, która determinuje ocenianie materiału jest fakt, że ma się w świadomości, że skoro Tede wydaje tak często, to na pewno idzie na ilość, a nie jakość. Nie dziwie się z takowemu myśleniu, ale uważam je i za błędne. Osobiście nie mam takich jazd, bo nawet, jakby Fiodor miał wydać kolejny album za 2 dni, a spodobałby mi się o wiele bardziej niż ten, to bym się nim jarał. Tym się nie jaram, bo nie jestem do końca zadowolony, gdyż liczyłem na coś mocniejszego i lepszego.

6/10

PS: Gawi, obczaję ten kawałek Rasmentalism i dam Ci opinię w najbliższym czasie. :)

niedziela, 21 listopada 2010

Pih - Dowód Rzeczowy Nr 1

Polska scena. Jakby się tak zastanowić, ilu raperów, którzy nagrywają od kilku lat i nie są nową krwią w rapgrze, notuje progres w jakimkolwiek elemencie rapowego rzemiosła, można by się złapać za głowę. Peja działa praktycznie od początku istnienia sceny i lubię jego muzykę, i tak naprawdę ,,Na Serio” to chyba druga najlepsza płyta w jego dyskografii, ale czy Rychu ma tak naprawdę do zaoferowania coś, co sprawi, że słuchacz powie ,,to jest niesamowicie genialne, słychać postęp! Takich raperów potrzebuje nasz kraj”? Podobnie w przypadku Tedego. Tyle, że ten cały czas zaskakuje pomysłami, patentami promocyjnymi, ale podobnie jak Peja raczej na sto procent nie da rade nagrać płyty, która zostanie uznana za najlepszą w kariarze. No właśnie i jakbym miał zrobić listę artystów, którzy cały czas idą do przodu, nie byłaby ona liczna, ale PIH znalazłbym się na niej bez cienia wątpliwości. Białostoczanin zaskoczył wielu, kiedy wydał ,,Kwiaty Zła” w tym także mnie, bo nie spodziewałem się takiego postępu pod względem lirycznym. To było 2 lata temu, a teraz mamy rok 2010 i premierę już kilka tygodni temu miał ,,Dowód Rzeczowy Nr 1” no i?

Tekstowo Pihu dla mnie wzniósł się chyba na wyżyny swoich możliwości, ale znając życie to pewnie niekoniecznie, bo sądziłem, że to, co zaprezentował na ,,Kwiatach Zła” to jest jego apogeum, a tu niespodzianka. W każdym razie ja słucham tych numerów i czuje ten progres. Spotkałem się z opiniami, że raper to straszny prostak i inwalida liryczny. No i jak przypomnę sobie jego niektóre tracki sprzed ,,Kwiatów Zła”, a szczególnie beef z Dużym Pe i dissami na Warszawiaka, to po części, ale tylko po części, mogę się z tym zgodzić. Niektóre linijki PIH miał zbyt wulgarne i nawet użyłbym tu słowa wieśniackie (np. ,,czkałeś jak szmata odbijało Ci się spermą” czy też ,,kładę chuja na rock, kładę chuja na pop, kładę chuja na klasykę”), ale to przeszłość. Z drugiej strony należy pamiętać, że Białostoczanin zawsze był ostry w przekazie. Jednak można nieść bezkompromisowy message w sposób budzący podziw, opancerzając go w bardzo dobre rymy, szerokie słownictwo, niebanalne porównania i sporą gamę odniesień. Taki właśnie PIH jest na przedstawianym krążku – hardkorowy, a zarazem skillsowy lirycznie. Dlatego też są takie nuty jak ,,Szatańskie Wersy”, ,,Weneckie Lustro” (tutaj podkreśliłbym niesamowity, wręcz fotograficzny opis [chorych] zdarzeń) czy ,,Brutalna Leksyka”, w których łączą się bezpardonowość, bezpośredniość i mrok z wyrafinowaniem oraz kunsztem. Na tym mógłbym skończyć, ale tego nie zrobię, bo bardzo lubię życiowe i refleksyjne kawałki, a artysta postarał się, aby takowych także nie zabrakło. Maestrią są dla mnie ,,Zgniłych Sumień Cmentarza” – taka piękna refleksja o życiu, ,,Czas”, który nie trudno się domyślić o czym traktuje, ale wykonanie naprawdę zabiera dech w piersiach, a także ,,Zasznurowane Usta, Zaciśnięta Pięść” będący dedykacją dla Chady, kiedy ten siedział w więzieniu. To Jeszcze Nie Koniec jak Tede, bo Pihu zatroszczył się, aby znalazło się coś dla tych, którzy lubią imprezować i jest melanżowy numer ,,100g (Szyja)”. Jak już powiedziałem, lirycznie materiał prezentuje się po prostu wybornie, a teraz to udowodnię, przytaczając dość sporo wersów:

pseudo gwiazdy? zajebię każdej konstelację

dają mi żarcie niegodne nawet świni
historia choroby w karcie pacjenta - szowinizm
dwie sale dalej z ich listy kolejne nazwisko
projekcja wszystkich fobii – Arkadiusz Onyszko

techniczny nokaut, atak astmy skurwysyny
już dostają hiperwentylacji
horror pod twoją mózgową korą
zadzwoń po starych niech cię odbiorą
jak on to robi Adam Piechocki
od lewego do prawego końca Polski
wszyscy w szoku, hałas na koncertach
szarych bloków P i Ha na prezydenta

przyjaciół policzysz na palcach ręki stolarza

możesz być dziś nikim dla całego świata
pamiętaj, dla niewielu jesteś całym światem
usta ludzi układają się w krzywiznę kłamstwa
to prawda, lecz nigdy nie mów życie chuja warte
o kilka łez ubożsi liczymy na cud
za sterylnym parawanem czeka nas grób
fakty, wiem jak jest dzieciak - studzą
złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom

Skoro tak bardzo komplementowałem warstwę tekstową, przydałoby się, aby warstwa muzyczna jej nie zepsuła. Chodzi mi o to, że nawet najlepsze wersy są po prostu nie do słuchania na podkładach, które są słabe, niedorobione, denerwujące, asłuchalne, Gucci Mejnowe itd. ,,Dowód Rzeczowy Nr 1” na szczęście doskonale broni się przed tymi zarzutami i każdy bit jest co najmniej dobry. Ja osobiście uwielbiam motywy klawiszowe i jestem tym bardziej usatysfakcjonowany, że sporo podkładów je zawiera. Wyróżniłbym przede wszystkim ,,Czas” oraz ,,Zgniłych Sumień Cmentarz”, w których jednakże także bardzo ważnym elementem są skrzypce nadające piękny refleksyjny klimat. Są to jednak spokojne, życiowe numery, więc normalna sprawa, że bity nie mogą być ostre. To oczywiście nie znaczy, że tych z mocnym uderzeniem nie ma, bo wystarczy wspomnieć chociażby ,,Femme Fatale” czy ,,Weneckie Lustro”, mimo że w obydwu pojawia się motyw klawiszy, który jednakże nie jest odosobniony. Jest on wzmocniony przez mocne uderzenia (chyba) basu. Oba tracki to nie pozwalające przejść obok sobie storytellingi, w których atmosferę na równi z liryką buduje warstwa muzyczna. Przeczytałem na forum, że wadą bitów jest to, iż są dość podobne do siebie. Nie mogę się z tym faktem nie zgodzić, bo równie dobrze, do podkładu z ,,Weneckie Lustro” dałoby się zarapować poruszający kawałek i mogłoby to dobrze wyjść. Jednakże nie traktuje braku wielkiej różnorodności za wadę, bo brzmienie jest solidne i dopracowane, a to jest najważniejsze. Teraz kwestia wokalna, a więc głos, który w przypadku Piha jest na tyle istotny, że dzieli słuchaczy na dwie grupy. Jedna uważa go za nieprawdopodobnie denerwujący, wręcz odpychający, a druga nic do niego nie ma. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, aczkolwiek raper ma krzykliwy głos, który nie każdemu może przypasować. Pod względem flow Pihu nigdy nie wybijał się jakoś ponad przeciętność, ale nie mogę mu odmówić jednej rzeczy – potrafi wczuć się w nawijkę i wyrazić każdy rodzaj emocji w sposób, który do mnie trafia.

Zbliżając się do końcowej oceny, muszę powiedzieć, że jestem ukontentowany w stu procentach. Nigdy wielkim fanem Białostockiego artysty nie byłem, ale cieszę się, że mimo ponad dekady bycia na scenie, cały czas notuje progres. Sądzę, że ,,Dowód Rzeczowy Nr 1” to już na pewno pierwsza trójka najlepszych wydawnictw w Polsce, bo jak na razie dla mnie z rzeczy, które przesłuchałem, jedynie ,,Demonologia” może z nią konkurować. Napisałem, że pierwsza trójka, bo jedno miejsce zostawiam tak na wszelki wypadek, jakby np. VNM wydał album w tym roku czy coś w tym stylu.

10/10

sobota, 16 października 2010

Paluch - Bezgranicznie Oddany

Paluch jest reprezentantem Poznania i na polskiej scenie działa od kilku lat. Pierwszy solowy projekt wydał w 2004 roku, a następny 3 lata później. Były to oczywiście wydawnictwa nielegalne, które nie sprawiły, że raper zaistniał szerzej w tym biznesie. Należy też zaznaczyć, że Paluch od chyba 2003 roku jest członkiem Aifam Kliki, z którą wydał także kilka albumów. 2009 to przełomowy czas, jeżeli chodzi o rozwój kariery Poznaniaka, bo wtedy miała miejsce premiera jego pierwszego oficjalnego krążka pt ,,Pewniak”. Muszę powiedzieć, że materiał pozytywnie mnie zaskoczył, bo był na dobrym poziomie. Dlatego też miałem pewne oczekiwania, co do jakości następnej płyty artysty, która miała premierę niedawno.

Jak miałbym określić gatunek rapu, w jakim Paluch się odnajduje powiedziałbym prosto i bez zastanawiania się, że ulica. Wiem, że rap z polskich ulic jest obecnie często krytykowany, a słuchacze zarzucają wtórność, brak umiejętności czy monotonność. W zasadzie Popek, Firma czy Hemp Gru idealnie pasują do tych zarzutów, ale nie Paluch. Nie jest to na pewno raper obdarzony niesamowitymi umiejętnościami, ale trzyma dobry poziom i daje nadzieje na przyszłość, że może być jeszcze lepiej. Na ,,Bezgranicznie Oddany” nie ma pustych, bezsensownych, płytkich i przepełnionych niepotrzebnymi przekleństwami opowieści prosto z ulicy. Raper występuje w roli narratora jak i bohatera zdarzeń, który przedstawia słuchaczom różne aspekty związane z życiem. ,,Antykozak”, ,,Teraz To Wiem”, ,,Bezgranicznie Oddany”, ,,Stan Gotowości” czy cała seria skitów ,,Sławek”, ,,Ola” i ,,Grzechu” (które tworzą jedną historię) chyba najlepiej obrazują to, o czym piszę. Jak już wspomniałem Paluch to raper uliczny, ale sam swój styl nazywa nowym truskulem, co jest co najmniej zaskakujące, ale wszystko jest wyjaśnione w kawałku ,,Nowy Trueschool”.

powiedz, gdzie jest życia sens w czym odnaleźć pociechę
jak czuję ból w płucach jak wdycham czyste powietrze
chciałbym znowu być dzieckiem, odnaleźć psychiczny luz
bez walki o pensje, od nowa wszystko czuć
zregenerować siły, pewnych rzeczy nie przeżyć
wiedzieć to, co wiem teraz, aby niczego nie spieprzyć
i szczerze uwierzyć, ze tutaj może być normalnie
w kraju, gdzie psychiatra to psychiatry pacjent

Przechodząc do brzmienia muszę zaznaczyć, że raper wykazał się odwagą. Podkłady takie jak ,,Nowy Trueschool” czy ,,Nie Ma Sensu” to jest po prostu plastik. Nie toleruję takiego czegoś, ale w tym wypadku naprawdę mi się podoba taki zabieg, bo ma na celu pokazać, że Paluch nie boi się eksperymentować i jak miał ochotę mieć syntetyczne bity, to je będzie miał. Jakby takie brzmienie od początku kariery charakteryzowało Poznaniaka, to ja bym nie był zadowolony, ale tak nie jest. Ogólnie cała płyta pod względem produkcyjnym jest bardzo solidna, dopracowana, żywa, energiczna i przede wszystkim nie nuży. Co więcej, ja przekonuje się z kolejnym słuchaniem coraz bardziej do bitów (szczególnie chodzi mi o te dwa, o których wspomniałem w drugim zdaniu) i bardziej mi się wkręcają w głowę. Bardzo podoba mi się głos Palucha, który świetnie pasuje do przekazywania takich treści, jakie przekazuje. Jest dość niski, ostry i zachrypnięty. Flow nie kuleje, bo raper potrafi dobrze nawinąć na bitach. Szczególnie świetnie odnajduje się na tych dynamicznych, mimo że ogólnie jego flow jest raczej wolny. Mały paradoks, ale ja tak to widzę.

Nie jest to jednak album bez wad. Co mi się nie podoba to dwa występy gościnne, które zapodali Hemp Gru oraz Bosski Roman. O ile warszawska ekipa nie zniszczyła swoimi zwrotkami numeru, w którym się udzieliła, to Bosski Roman wręcz przeciwnie. ,,Redbull” mógłby być naprawdę mocnym trackiem, ale reprezentant JP starannie postarał się, aby tak nie było. No ale ja ogólnie jestem zadowolony, bo krążek jest dobry. Paluch ma niezłe rymy, charakterystyczny głos, poprawne flow i ogólnie ,,Bezgranicznie Oddany” dla mnie jest powiewem świeżości na scenie.

8/10

sobota, 9 października 2010

Słoń & Mikser - Demonologia

W recenzji ,,Chorych Melodii” pisałem o Słoniu w zasadzie w samych superlatywach i napisałem, że czekam na kolejny album. Nie musiałem czekać zbyt długo, bo debiut Poznaniaka ogarnąłem mniej więcej na początku kwietnia, a teraz mamy początek października i raper uderza z kolejną płytą. Tym razem materiał firmowany jest nazwą Słoń & Mikser z tego względu, że ten drugi wyprodukował cały krążek. Dla słuchaczy Słonia nie jest to nieznany producent, bo zadbał w sporej mierze o brzmienie ,,Chorych Melodii”. Ja oczekiwałem mocnego uderzenia, bo Słonisko to mój drugi ulubiony raper ze stolicy Wielkopolski.

Rozkmin, smętów, ballad miłosnych, głębokich kawałków z przekazem – takich rzeczy raczej nie ma sensu tutaj szukać. Nie jest to żaden minus, bo są inni artyści, którzy poruszają takie kwestie, a Słoń to jest hardcore. Tekstowo to w zasadzie jest kontynuacja debiutu. Ostre linijki i charakterystyczna technika ich składania, bardzo szeroka gama niebanalnych porównań, bezkompromisowość, brutalność, czarny humor (szczególnie w skitach np. w pod koniec numeru ,,Pająk”), wulgarność, mroczne storylellingi. Wyróżniłbym takie pozycji jak ,,Problem”, który jest pojazdem na pseudo raperów, ,,Intro (Jebać Idiotów)”, który dobitnie podkreśla, że rap to jest po prostu rap – zwykła rozrywka i nie ma się co spinać, ,,TV”, który ma destrukcyjny klimat i traktuje o ogłupianiu przez media, co prowadzić moze do degradacji świata i katastrofy, ,,Love Forever”, który jest zdecydowanie najbardziej chorym trackiem jaki słyszałem w polskim rapie. Opowiada o tym, jak koleś poznał pannę, która lubiła sadomasochizm i chciała, aby ją bił. Bohater opowieści przegiął, bo ją zatłukł na śmierć, a następnie ześwirował, bo bawił się jej zwłokami, wydał sobie ją za żonę, a na końcu pociął jej ciało na kawałki. Chore gówno i tyle w temacie. Nie jestem zwolennikiem takiego rapu, ale w wykonaniu Słonia mi pasuje. Dla kontrastu jest trochę refleksji w ,,Szczerze” i kawałek ,,Trzoda”, który ma niby potencjał imprezowy, do którego na początku się nie przekonałem, ale teraz coraz bardziej mi się wkręca.

poznaj ciemne zakamarki swojej kruchej psychiki
jestem głosem, który powtarza Ci, że jesteś nikim
to poznańskie strzygi, to rap z pierwszej ligi
gdybym był niemy słabych MCs jechałbym na migi
zagłuszymy swoje krzyki, hałas to nasza dywiza
to jakby Gravediggaz grali na bitach Showbiza
to podwójny partyzant, robi Ci gnój z bebechów
tak że będziesz pluć krwią przy każdym głębszym wdechu
wołaj połykacza grzechu, bo za późno na księdza
to ten rap, co sen z powiek laikom spędza


Bity w żadnym wypadku nie nudzą, a to jest najważniejsze, bo jak ktoś decyduje się przekazywać mocne treści, najlepiej jest, aby robił to na równie mocnych podkładach. Takimi najbardziej bujającymi na ,,Demonologii” są ,,Trzoda” i ,,Początek Końca”. Warto zwrócić uwagę także na te spokojniejsze, ale niosące ze sobą klimat mroku jak ,,Czerń” czy ,,Love Forever”. Może, jakbym posłuchał samych instrumentali to nie odczułbym zbytnio tego mroku, ale w połączeniu z tekstem i nawijką Słonia jest zupełnie inaczej. Ogólnie do warstwy muzycznej nie mam zastrzeżeń, ale jest jeden bit, który bym chętnie wywalił i pochodzi z ,,Czarne Słońce”. Wkurza mnie ta kobza. Słoniak bardzo dobrze sobie radzi na bitach, chociaż muszę przyznać, że jakiś czas temu przeczytałem opinię, że nie urozmaica swojego flow przez co traci. No i muszę powiedzieć, że coś w tym może być, ale ja w każdym razie podtrzymuje swoją opinię z recenzji ,,Chorych Melodii”. Nie mam żadnych zastrzeżeń i nie przeszkadza mi to.

Dostałem taką płytę, jakiej oczekiwałem. Bezpardonowy Słoń w przekazie, na dobrych podkładach muzycznych z flow, które robi wrażenie. Na pewno będzie to jedna z lepszych, a raczej najlepszych pozycji w polskim rapie w bieżącym roku. Na razie dla mnie bez problemu pierwsza trójka i sądzę, że ma naprawdę spore szansę, aby się w niej utrzymać, bo tylko album Tedego stawiam wyżej. Tak jeszcze na sam koniec nie mogę się powstrzymać, aby nie napisać pewnego zdania – wszystko spoko, ale panie Słoniu, tylko po co to jebanie truskulu?

10/10

PS: Zmieniam notę - najlepsza polska płyta 2010 jak na razie

czwartek, 30 września 2010

Pezet/Małolat - Dziś W Moim Mieście

Pezet i Małolat to znane postacie na polskiej scenie. Bracia, pierwszy starszy i wg wielu, jeżeli chodzi o całokształt lepszy, co w sumie jest prawdą, chociaż ja wolę tego drugiego młodszego. Zapowiedzi o ich wspólnym projekcie pojawiły się już 2 lata temu, więc przyszło czekać sporo czasu, a oczekiwania i niecierpliwość na pewno rosły. Co prawda nie jak w przypadku Detoxu, który pewnie nigdy nie wyjdzie, ale jednak było sporo ciśnienia na materiał Warszawiaków. Też trochę denerwującym był fakt, że w zasadzie żaden singiel nie pojawił się wcześniej (chyba coś tam było na kilka dni przed wycieknięciem albumu do Internetu, ale ja się w to nie wczuwałem), mimo że raperzy grali czasami numery z nadchodzącej płyty na koncertach.

Zanim coś napiszę o tematyce muszę powiedzieć, że postęp Małolata pod względem tekstów jest spory. Poziomu geniusza nie osiągnął, ale biorąc pod uwagę składanie rymów przeszedł na wyższy level. Na ,,W Pogoni Za Lepszej Jakości Życiem” prezentował się pod tym względem słabiej i prościej. Jestem z tego powodu zadowolony, bo mimo że chłopak i tak raczej nie wniesie niczego nowego do polskiego rapu, stara się i posuwa do przodu. Treści kawałków są dość zróżnicowane, chociaż i tak niejeden słuchacz mógłby powiedzieć, że Małolat cały czas nawija o dillowaniu. Przechodząc do konkretów jest całkiem niezły numer bragga ,,Zaalarmuj”, kilka słów na temat życia w mieście ,,Dziś W Moim Mieście” i otoczenia ,,Nagapiłem Się”, dawka wspomnień ,,Gdzie Byśmy Dziś Byli” czy rozkmin ,,Co By To Zmieniło”. Ogólnie młodszy brat zaprezentował się lepiej od starszego (follow-upy do Eisa i Piha spodobały mi się), co nie znaczy, że ten drugi wypadł jakoś fatalnie.

minęło sporo czasu odkąd mój album miał premierę
płyty schodziły z półek choć trafiłem pod celę
mam szacunek na blokach jestem raperem
to nie hobby lecz robota, więc daj mi mój szelest
wjeżdżam na scenę, której już dałem świeżość
i powinien mieć złoto jak Eis w tamtej sezon
a nie martwić się znowu, że czasem życie na kredo


Lirycznie jest nieźle, ale produkcyjnie słabiej. Pod tym względem album nie ma żadnego podjazdu do ,,W Pogoni Za lepszej Jakości Życiem”, czemu ja się w ogóle nie dziwię się jak Kononowicz temu, że młodzież nie ma pracy, bo projekt Małolat/Ajron to dla mnie jedna z najlepiej wyprodukowanych płyt w polskim rapie. Dlaczego muzycznie materiał mi nie odpowiada? No cóż, te bity jakoś nie mają uderzenia. Nie są asłuchalne jak na pierwszej płycie Soulja Boya, ale wydają się mi być nijakie, trochę niedorobione. Podkłady, które mnie satysfakcjonują można zliczyć na palcach jednej ręki i jeszcze by zostało - ,,Hip Hop Robi Dla Mnie” i ,,Nagapiłem Się”. Ciężko mi stwierdzić, kto lepiej wypadł pod względem flow. W nawijce Pezeta ja osobiście nie czuję tej świeżości, co wcześniej. On zawsze był dla mnie jednym z porządniejszych i równiejszych artystów w kwestii flow w Polsce. Trzyma się pewnego poziomu, ale mnie obecny poziom nie zachwyca. Małolat w sumie polepszył się i w tym elemencie rapowego rzemiosła.

Jestem trochę zawiedzony. Byłem przygotowany, że krążek może jednak nie spełnić moich oczekiwań w stu procentach, ale miałem z drugiej strony nadzieję na totalną masakrę. Opinie z tego, co czytam, jak na razie są podzielone. Jedni są niezadowoleni, drudzy wręcz przeciwnie. Nie wiem, czy się jakoś podjaram bardziej, bo bity są trochę za męczące dla mnie. Wspomnę na sam koniec o pewnej sprawie, o której zawsze wspominam, kiedy należy. Mianowicie chodzi mi o autotune. Jednak w tym przypadku nie będę krytykował, bo o dziwo Pezet na autotunie mi się podoba.

6/10


środa, 25 sierpnia 2010

Paski - Leniwe Lato

Mało co pojawia się przeglądów polskich produkcji, które wychodzą w 2010 roku. Generalnie nie wychodzi tego zbyt dużo, a jak już wychodzą to są dla mnie niezbyt znane rzeczy, których jakoś nie mam ochoty sprawdzać. Nie chodzi mi o to, że z góry zakładam, iż będą słabe i nie trafią w moje gusta, ale po prostu jakoś wolę poświęcić czas na słuchanie kolejnego rapera zza oceanu, który jest dla mnie nowy niż z Polski. Wczoraj natrafiłem na prezentowaną płytę i zaciekawił mnie tytuł, więc postanowiłem przetestować. Paskiego oczywiście nie znałem wcześniej nawet z ksywki. Z tego, co czytałem to chłop nagrał prawie 10 nielegali i pochodzi z Krynicy Zdrój. Obecnie jednak (przynajmniej z tego, co usłyszałem na albumie) siedzi w Anglii i nie zamierza wracać. Nie miałem żadnych oczekiwań, więc mogłem się tylko pozytywnie zaskoczyć i tak właśnie było.

Bardzo podoba mi się warstwa liryczna materiału. Fakt, Paski nie jest wielkim technikiem i nie stosuje rymów podwójnych, ale to przecież w rapie nie jest najważniejsze. Oczywiście są fajnym dodatkiem, który czyni tekst bardziej zaawansowanym technicznie, ale nie można popadać na ich punkcie w paranoje, bo przecież - poczwórne rymy - proste, tylko po co? by truskulowcy postawili mi posąg? W każdym razie linijki są złożone naprawdę solidnie. Muszę przyznać, że ciekawe i różnorodne tematy są poruszone na ,,Leniwe Lato”. Od totalnie chilloutowego tytułowego kawałka, przez dość ironiczny i zabawny, ale bez kitu prawdziwy ,,Niewinny”, który traktuje o tym, że w dzisiejszym świecie ludzie mają często chorobliwe podejrzenia wobec działań innych i sądzą, że prawie każdy ma jakiś ukryty niepozytywny zamiar w swoich działach, po poruszający ,,Nie Wiem”, będący dedykacją dla Friza (nie, nie tego z jasnej i ciemnej strony od Volta), 20 letniego rapera, który odszedł 20 grudnia 2009 roku. Wielkim plusem numerów jest fakt, że każdy jest na konkretny, inny temat.

moi znajomi pewnie też są w IRA
narobią szkody, więc do nich nawet nie zaczynaj
moja dziewczyna ma też lewe ID
jak każda inna, bo pracuje dla Al-Kaidy
moja babcia robi wszystko, aż boję się myśleć
przemyca nitroglicerynę za granice
a ty chcesz ustawić się na fajkę
co chcesz znaleźć na mnie? węszę tutaj jakąś konspirację


Produkcja jest idealna na lato. Może i można zarzucić, że większość bitów jest do siebie podobnych, bo praktycznie to samo spokojne tempo i brak wielkiej różnorodności dźwięków, ale to mi w żadnym stopniu nie wadzi. Bity niosą sobą świetny klimat, przy którym można się wyluzować i odpłynąć. Dominują przede wszystkim sekwencje klawiszy, a dla mnie to jest wielki plus, bo bardzo lubię pianina w podkładach. Warstwa muzyczna jak najbardziej na plus, ale warto byłoby, aby nie została zmarnowana przez flow Paskiego. No i nie została w żadnym stopniu zmarnowana. Czuć względny luz w płynięciu po bitach rapera. Potrafi bardzo fajnie i dość skocznie czasami zaakcentować wyraz rymowany. Świetnie nadaje się do spokojnych, chilloutowych klimatów. Chyba aż za bardzo, bo uważam, że trochę za mało emocjonalnie pojechał w ,,Nie Wiem”.

Podsumowując jestem bardzo zadowolony, że zdecydowałem się pobrać ten krążek. W sumie to ma tylko 9 pozycji i raczej powinien być traktowany jako epka, ale mniejsza już o to. Reprezentant Krynicy Zdrój ma bardzo charakterystyczny sposób melodeklamacji i ciekawe, niebanalne podejście do opisywanych problemów. Raczej nie ściągnę żadnych wcześniejszych dokonań Paskiego, ale ,,Leniwe Lato” to interesujący kawałek rapu.

7/10


wtorek, 29 czerwca 2010

Eldo - Zapiski Z 1001 Nocy

Leszek to dla mnie raper, którego naprawdę lubię na dwóch pierwszych krążkach Grammatika i pierwszej solówce. Ogólnie miałem nie słuchać jego albumów już, ale spotkałem się praktycznie z samymi pozytywnymi opiniami (oczywiście nie licząc debili z popgry), więc czemu miałem nie dać szansy? Mogłem się jedynie pozytywnie zaskoczyć, bo oczekiwań nie miałem żadnych i tak się właśnie stało.

Zaczynając od ogólnikowego przeglądu tematycznego to można usłyszeć m.in. takie trochę ogólno przechwałkowe i z mocą ,,Jam”, ciekawe konceptowo z przekazem ,,Nigdy, Zawsze, Na Pewno”, refleksyjny ,,Dlaczego Siedzisz Do Północy”, osobisty ,,Warszawska Jesień”, krytyka mediów i ludzi nie mających pojęcia o rapie ,,Relacje” i tak dalej. Ogólnie teksty Eldo zawsze charakteryzowały się głębią, która naprawdę rzadko kiedy do mnie trafiała przez flow i głos artysty, które mi kompletnie nie odpowiadały i chociażby dlatego 1z2 jest dla mnie w sumie lepszym raperem o takiej charakterystyce. Jednak tutaj warstwa liryczna na serio przypadła mi do gustu. Muszę też zwrócić uwagę, że Warszawiak dość często stosuje rymy niepełne oraz szerokie słownictwo, co tylko dodaje klasy. Dużo jest na tym albumie wersów, które we mnie uderzyły i dlatego ciężko było coś wybrać.

kolejny dzień muszę słuchać, co pierdolą
wierz mi, wolałbym Masta Ace i Marco Polo
lubię te zdania, ludzie bez rozeznania
wiedzą, wierzą, twierdzą bez zastanawiania
zepsute myśli śmierdzą trupem
ideologia? masz ją przed faktem jesteś głupek

złodziej liter, który ćpa każdą chwilę
żyjesz? neony miasta hipnotyzują myśli
moralnością szastać, może to mnie oczyści
rozpalać w jej oczach błyski po co kochać tak na pokaz
by sen tej jednej nocy się ziścił


Muzycznie ,,Zapiski Z 1001 Nocy” to żeby nie mówić petarda, naprawdę na bardzo wysokim poziomie materiał. W końcu wyprodukowali go The Returners – duet, w którego skład wchodzą DJ Chwiał z Torunia i Little z mojego miasta czyli Włocławka! Co cechuje bity na albumie to pełnia dźwięku, wyrazistość oraz dobór żywych instrumentów. Są spokojniejsze, wolniejsze podkłady jak ,,Pożycz Mi Płuca” czy ,,Dlaczego Siedzisz Do Północy” no i coś żywszego jak ,,Moje”. Jednak ogólnie klimat muzyczny bardziej oscyluje wokół refleksyjnego niż bardzo żwawego. Eldo zawsze sobie śmigał po bitach bez zbytnich porywów i muszę przyznać, że mnie zamulał i usypiał. Tutaj płynie lepiej, ale też trzeba przyznać, że dostał świetne podkłady. Ogólnie oceniam pozytywnie flow, ale to w odniesieniu do poprzednich dokonań artysty, a nie reszty sceny.

Pomału kończąc, to cieszę się bardzo, że zdecydowałem się jednak sprawdzić tę płytę. Fanów rapu Eldoki na bank ona zadowoli, ale myślę, że niektóry, którzy sceptycznie podchodzą do jego muzyki jak ja, znajdą coś dla siebie. Nie będę do niej wracał raczej i katował, jak robiłem z Peją czy robię z Tede, ale sądzę, że to jak na razie jeden z najlepszych polskich krążków, jakie wyszły do tej pory w 2010.

8/10

sobota, 26 czerwca 2010

Tede - Fuck Tede/ Glam Rap

24 czerwca miała miejsce premiera kolejny płyty Tedego. Znowu podwójny album i ja miałem oczywiście wysokie oczekiwania, bo Fiodor jest moim Bogiem numer dwa w Polsce. Muszę przyznać, że Notes2 nie do końca spełnił moich oczekiwań, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że była to słaba płyta. Jacek jest mistrzem akcji promocyjnych i to, co zrobił odnośnie Fuck Tede/ Glam Rap, było genialne. No to przechodząc do zawartości albumu…

Przede wszystkim jest to ciekawy konceptowo materiał. Na pierwszej części płyty ,,Fuck Tede” raper umieścił kawałki poważniejsze i może konkretniejsze przekazowo w odniesieniu do tego, co znajduje się na ,,Glam Rap”. Dedykacja dla miastowej muzyki (,,Muzyka Miejska”), prawdopodobnie pojazd po Borixonie (,,50 Zet”), refleksja na temat hipokryzji panującej w naszym kraju (,,Dokąd Idziesz Polsko?”) to tylko część z kwestii, które Warszawiak poruszył. ,,Glam Rap” ma formę zabawnej audycji radiowej, podczas której puszczane są różne numery, a Tede opowiada o nich. Na początku taka forma mi się nie spodobała, ale z czasem polubiłem. Takiego czegoś jeszcze w Polsce nie było, a Tedzik znowu zmienił scenę. Na ,,Glam Rap” można znaleźć m.in. pojazd po groupies i ich matkach (,,La La La Lachon”), wrednie imprezowy numer o chlaniu (,,Imprezowy Automat”), samochodowy klimat (,,22”BCCUSTOM) i tak dalej. Oczywiście styl, w którym raper składa wersy nadal budzi u mnie szacunek. Charakterystyczne składanie rymów, których jest sporo wewnętrznych.

fanki nimfomanki już zamknęły ranking
nie są takie jak wtedy, dziś to panie matki
młodsze koleżanki chodzą na balangi
nie wiesz po co? to tak samo jak ich matki
wasze córki chcą górnej półki
są jak tamte, polują na mnie i kumpli
jesteśmy jak znaczki same białe kruki
jestem eksponatem, a twoja córka groupies


Sir Michu, który wyprodukował cały materiał, udowodnił po raz kolejny (przynajmniej mi), że jest bardzo dobrym i utalentowanym producentem. Nie ma praktycznie podkładu, który nie przypadłbym mi do gustu, a na wyróżnienie zasługują przede wszystkim ,,La La La Lachon” – świetne pianino, ,,50 Zet” – niby prosty plastik, ale naprawdę się jaram, ,,Inne Getto” – powolny, niesamowicie klimatyczny oraz ,,WWR” – tutaj czuć moc i uderzenie. Flow w sumie Tede ma cały czas na dobrym poziomie, a raczej bardzo dobrym. Świetnie jedzie i dostosowuje się do różnych bitów. W ,,Imprezowy Automat” świetnie się nim bawi, w ,,Dokąd Idziesz Polsko?” potrafi wprowadzić wzniosły nastrój, a chociażby w ,,Gryzę Się W Język” agresję i ciętość.

Podsumowując, ja jestem usatysfakcjonowany praktycznie w stu procentach. Po pierwszym przesłuchaniu ta audycja mnie wkurzała i doszedłem do wniosku, że lepiej byłoby, jakby fragmenty radiowe były osobno jako skity, które można by skipować. Teraz sądzę, że to wszystko tworzy świetną i oryginalną całość. Tedeusz jest tekstowo w formie, dobrze płynie po bitach, ma styl, technikę i charyzmę. No i na pewno zaskoczeniem są udziały gościnne Eldo, Molesty i przede wszystkim Pezeta. W każdym razie co tu dużo mówić – jak na razie mój faworyt do płyty roku w Polsce, ale od maksymalnej oceny się wstrzymam jeszcze.

9/10


piątek, 18 czerwca 2010

DonGuralesko - Totem Leśnych Ludzi

DonGuralesko to postać, której nie trzeba przedstawiać. Poznaniak, który jest w grze już od końca lat 90-tych, ma STYL i jest aktywny na scenie, bo przecież nagrywał w Killaz Group czy Kasta Składzie.

Tekstowo mnie zaskoczył. VNM rapował kiedyś ,,Mówisz, że nawijam tylko o hajsie – morda na kłódkę!”, a gospodarz przedstawianego albumu mógłby walnąć follow-upa ,,Mówisz, że nawijam tylko bragga – morda na kłódkę?”. No i faktycznie, bo na ,,Totem Leśnych Ludzi” są numery o czymś. ,,Zanim Powstał Totem” – dość ciekawy konceptowo kawałek wyróżniający się na tle innych, ,,Betonowe Lasy Mokną” – tutaj Gural próbuje być dość refleksyjny i poruszyć głębsze tematy, ,,Dzieci Kosmosu” – krytyka materialnej postawy ludzkiej, ,,Migają Lampy” – świetna narracja z perspektywy obserwatora ulicy, zdecydowanie najlepszy track na krążku czy też ,,Złoty Róg” – autobiograficzny numer. Oczywiście są też pozycje, w których nie zabrakło typowego braggadacio czy po prostu rymów dla rymu. Wyróżnić mógłbym ,,Tańczymy Walczyk” czy ,,To O Tym Jest Między Innymi”, w których gospodarz rozjechał lirycznie. Nie zarzucam raperowi takiego stylu, bo w nim się spisuje naprawdę świetnie, ale swoje najlepszy czasy pod względem tekstowym, a więc ,,Opowieści Z Betonowego Lasu” oraz ,,Nokaut” ma za sobą. Rok 2002 to był jego rok. Jednakże nadal Poznaniak potrafi dowalić mocnymi linijkami:

na osiedlach bez zmian, rymów bezmiar
a ja ciągle ten sam, chociaż inny bez dwóch zdań

płynie, interes kwitnie, żule kupują Żytnie
to trudne, życie ich okrutnie wytnie
w oknie stary pies szczeka, taryfiarz czeka
moknie plandeka, monopol tutaj jest jak mekka
wyje karetka, w kieszeni ostatnia bletka
na przystanku klientka na typa wściekła
on wściekły na nią, razem się ranią i manią
emocji banią jadą z bajerą tanią


Ogólnie warstwa muzyczna ma wzloty i upadki.. Wkurza mnie kobza, bo inaczej tego nazwać nie mogę, w numerze ,,Giovanni Dziadzia”. W brzmieniu nie podobają mi się także odgłosy różnych zwierząt i ogólnie natury. To jest np w ,,Betonowe Lasy Mokną” pod koniec ,,Dzieci Kosmosu” czy ,,Goryl”. Oczywiście to dość ciekawy zabieg, ale mi on kompletnie nie przypadł do gustu. Nie ma wielu bitów, które mnie niszczą się, ale wyróżnić mogę ,,Migają Lampy”, ,,Pale Majki”, ,,To O Tym Jest Między Innymi”, ,,RAP”, ,,Złoty Róg”, więc jest nie najgorzej. Jednak dla mnie ,,El Polako” było pod tym względem trochę lepszą płytą. Co do flow to Poznaniak od wielu lat stanowi czołówkę polskiej sceny. Top 3, Top 5 czy może nawet numer 1. Kapitalnie płynie po podkładach bez względu czy są fajne, czy nie są fajne. Widać, że to Gural rządzi i miota bitem, a nie bit nim.

W każdym razie ogólnie pozostaje pewien niedosyt. Artysta zrobił na mnie naprawdę dobre wrażanie ostatnim krążkiem i mimo że nie czekałem jakoś niesamowicie na ,,Totem Leśnych Ludzi” ( w zasadzie to w ogóle nie czekałem), to myślałem, iż materiał lepiej mi siądzie. Nie jest fatalnie, ale daleko od ideału. W 2008 w czerwcu wydali płyty Gural oraz Tede, którymi się jarałem. W 2010 wydał na razie ten pierwszy i niezbyt mnie zachwycił. Zobaczymy, co zrobi mój drugi najlepszy raper w tym kraju, ale sądzę, że się nie zawiodę. Już 24 czerwca!

7/10



PS: Okładka to chyba jakiś żart.

czwartek, 13 maja 2010

Pokój Z Widokiem Na Wojnę - Pokój Z Widokiem Na Wojnę

Pokój Z Widokiem Na Wojnę to projekt dwóch warszawskich raperów – Jurasa (brat Sokoła) i Korasa czy jak kto woli Kora. Obaj panowie są kojarzeni z uliczną odmianą rapu. Pierwszy z nich jest byłem członkiem WSP, grupy, którą ludzie słuchający rapu te 7-8 lat temu po prostu muszą kojarzyć, natomiast drugi jest członkiem Zipery. W zasadzie to nie miałem zielonego pojęcia, że artyści szykują wspólną płytę i jeden koleżka mi kilka dni o tym powiedział, zapodając od razu linka. Zdecydowałem się oczywiście przesłuchać album, bo to dopiero druga nowa produkcja z naszego kraju, która ląduje na moich głośnikach w tym roku.

Chłopaki poruszają różne wątki takie jak wiara we własne umiejętności, szczęście, kozaczenie różnych typów (ujęte w formie dobrego storytellingu, ale beznadziejnie zatytułowanego – Michałki i kasztanki), patriotyzm, przyjaźń, lojalność, wierność, pozory (ujęte również jako ciekawa opowieść), zachowanie czujności w rożnych sytuacjach życiowych takich jak związki. No i mógłbym tak wymienić jeszcze trochę tego, ale wystarczy. Jak widać kawałki poruszają wiele kwestii i tekstowo to jest wszechstronny krążek, mimo że same rymy nie są wybitne. Kilka wersów:

wchodzę do lokalu nazywa się gra pozorów
idę do baru w tłumie aktorek i aktorów
chłopaki chcą być groźni, a dziewczyny sexy
połowa z tych osób w swoich głowach ma meksyk
jeśli odniesiesz sukces, to ci gratulują
ale w głębi serca czują zazdrość i żałują

kiedy musimy podjąć trudną decyzję
strach, który jest w nas roztacza wizje
bólu, łez, wstydu czy goryczy klęski
a to wszystko są tylko nasze lęki
wierz mi, tak jest zawsze
czegoś się boisz dopóki tego nie zaczniesz


,,Pokój z Widokiem Na Wojne” to nie jest monotematyczne dzieło, ale produkcyjnie to mi niezbyt się spodobało. Jest kilka interesujących bitów jak np świetnie budujący napięcie podkład do ,,Gra Pozorów” czy ,,Michałki i kasztanki”, a więc do dwóch historii, które dla mnie najlepszymi kawałkami na albumie, ale reszta nie wybija się ponadprzeciętną. Flow obydwu Warszawiaków jest po prostu nie najgorsze. Nie ma żadnych popisów technicznych, a bit czują dość dobrze. Chociaż nie dziwiłbym się, jakby kogoś ich nawijki męczyły. Wyraźny kontrast widać w numerze ,,Wojna O Pokój” z gościnnym udziałem Sokoła, który wprowadza ożywienie.

Raczej ten materiał nie ma szans znaleźć się w mojej czołówce najlepszych polskich płyt 2010 roku, bo po prostu brakuje mu ognia. Na pewno nie będę wracał do tego krążka jako całości. Zostawiłem sobie na playliście 4 tracki, które i tak na długo pewnie nie zagoszczą. Nie jest w żadnym wypadku fatalny album, ale na pewno w Polsce wyjdą lepsze.

6/10


PS: Taka jeszcze ciekawostka odnośnie tego numeru - ktoś napisał taki komentarz na youtubie: Jeden z tych raperów na kokainę jest chory (Tede) zgrywa kozaka, ale to tylko pozory...kilka lat temu zaczął na siłowni pakować (Peja) dzisiaj siadają mu stawy, psychika i wątroba....zastanawiam się tylko o kogo chodzi, że alkoholik, jak zwykle przed koncertem musiał się napierdolić (Mes czy kto??) Pojadz na nich to raczej nie jest, ale nawet pasują tutaj.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Rychu Peja SoLUfka - Czarny Wrzesień

Nadchodzi przełomowa chwila, bo na tapetę biorą pierwszą polską płytę wydaną w 2010 roku. Stosunkowo późno, bo mamy już kwiecień, ale na naszym podwórku na razie nie wyszło nic, co chciałbym sprawdzić. Przedstawiany krążek jest nietypowo, bo zawiera praktycznie tylko dissy wymierzone w Tedego (obrywa się tez Pelsonowi i Eldo). Mamy 5 kawałków z października i 11 nowych. Na wstępie już zdradzę, że ,,Czarny Wrzesień” przypadł mi bardzo do gustu, wręcz się jaram.

Wiadomo jaka jest tematyka tekstów skoro album jest wymierzony w przeciwnika. Dlatego powierzchownie wspomnę o trzech (w końcu to nie ma być długa recenzja) kawałkach, które zaserwował Peja. Jeden z moich faworytów to ,,DTKR (Dlaczego Tede Kurwą Jest?)”, który jest coverem ,,Wonder Why They Call U Bitch) 2Paca. Ryszard w kilku momentach fantastycznie udał jego flow. Bardzo fajnie to wyszło. Warto zwrócić uwagę także na ,,Czas Hardcoru” oraz ,,Ludzie Z Mej Rzeczywistości”, które są bezpośrednimi i trafnymi odpowiedziami na tracki Fiodora ,,Czas Honoru” oraz ,,Ludzie Z Innej Bajki”.

nie wspominaj o Wzgórzu, chyba że masz schizofrenię
hipokryto i tchórzu albo w tę, albo we wtę

wydaje z Mandaryną? Ha, znowu cię poniosło
handlujemy też Molestą całym katalogiem Prosto
więc weź głupot nie pierdol, zobacz gdzie wydaje Eldo

jesteś dla ludzi szuja, oto kolejna skucha
postępuj tak dalej, to stracisz nawet Buhha

Generalnie na płycie znajdują się wyzwiska (w końcu diss), ale i również celne argumenty, co łącznie tworzy bardzo dobrą kompozycję. Poza tym zaskoczył mnie flow Poznaniaka. Szczególnie super płynie, nie licząc ,,DTKR”, w ,,Frajerhejt 9.12” oraz ,,Ludzie Z Mej Rzeczywistości”. Bity są dobre i jeszcze żaden mi się nie znudził, ale powoli denerwować mnie zaczynają ,,Mam Bekę” oraz ,,Dureń z TVN”. W każdym razie nie rzutuje to znacznie na łączną ocenę podkładów.

W sumie jedyne, co mi nie pasuje to fakt, że znalazły się na albumie numery nagrane kilka miesięcy temu. Tamte 5 tracków zostało stworzonych pod szyldem SLU Gang, a owy materiał firmowany jest nazwą Rychu Peja SoLUfka i artysta mógł je zostawić w spokoju.

9/10

Moja ulubiona pozycja: