wtorek, 29 listopada 2011

I'm Not A Gun - Our Lives On Wednesdays (2004)

Dziś będzie o wiele krócej niż zwykle. I’m Not A Gun to dość ciekawa nazwa i to właśnie ona przyciągnęła mnie do sprawdzenia muzyka, któro się za nią kryje. Jest to elektroniczny projekt dwóch ludzi – John Tejada i Takeshi Nishimoto. ,,Our Lives On Wednesdays” jest, moim zdaniem, ich najlepszą płytą. To raczej spokojny, przyjemny, nieodpychający materiał stanowiący dobrą odskocznie od typowego rapu. Najlepsze kawałki to ,,Scenes Of Someone Else”, ,,Slowly Discovering” i ,,Stable Soundwaves”.

POBIERZ

Hasło: peingodofamegakure


PS: Niestety żadnego z najlepszych numerów nie ma na youtubie.

piątek, 18 listopada 2011

Prime - Good Morning (2011)

Prime jest raperem z Australii, a więc z kraju, którego scenę rapową pomału poznaję od kilku miesięcy i nie przestaje mnie zadziwiać. ,,Good Morning” jest debiutem reprezentanta Adelaide (udostępnionym za darmo do ściągnięcia) i bardzo mocnym wejściem do gry.

Przede wszystkim Prime, jak zresztą praktycznie każdy Australijski raper, którego miałem okazję słychać, posiada bardzo dobrą technikę. Tekstowo płyta jest różnorodna. Można znaleźć refleksyjne i osobiste wątki w chociażby takich numerach jak ,,Unthinkable”, ,,One Click” czy ,,Alone”. Jak ktoś lubi storytellingi na pewno nie będzie zawiedziony kawałkiem ,,For The First Time”, który jest rodzinną historią z morałem. Sympatyków ciekawych konceptów powinien zadowolić ,,Devilish”, gdzie artysta rapuje z perspektywy diabła, a coś bujającego i niezwykle żywego doszukiwać należy się w ,,Three Men”. Akcent Prime’a jest fantastyczny i na szczęście nie jest bardzo ciężko zrozumieć, jego teksty. Warstwa brzmieniowa w żadnym wypadku nie odstaje od reszty i jest mocna.

,,Good Morning” to jeden z najlepszych krążków, jakie słyszałem w bieżącym roku, który udowadnia mi, że słuchanie rapu z Australii może być lekarstwem na brak zajawki.

POBIERZ

Hasło: peingodofamegakure


PS: Plik waży aż tyle, ponieważ znajduje się w nim fajny dodatek

niedziela, 13 listopada 2011

Ivan Ives - Iconoclast (2007)

Kiedyś były takie czasy, że z człowieka wręcz kipiała zajawka do sprawdzania rapu, szperania, wynajdowania to coraz nowych raperów i sprawdzania raperów wynalezionych przez innych, którzy mieli taką samą zajawkę, a obecnie niestety jest jej brak. Jednym z tych raperów odkrytych przez osoby trzecie był właśnie na początku 2008 roku Ivan Ives.

,,Iconoclast” był jego drugim pełnym, oficjalnym albumem w karierze. Artysta mieszka w Los Angeles, ale pochodzi z Rosji. Płyta wywarła na mnie wielkie wrażenie i jest to niewątpliwie jeden z najlepszych krążków roku 2007. Materiał cechują bardzo dobre teksty, w których miesza się zdecydowanie ponadprzeciętne bragga z konkretniejszymi oraz dogłębniejszymi tematami. Dodatkową zaletą jest duża liczba porównań. Jako ciekawostkę dodam, że Ivan Ives uważa, że jest lepszy niż Jay-Z na ,,Reasonable Doubt” oraz, mówiąc delikatnie, nie poważa Rick Rossa, o czym mówi w ,,Carpe Diem”. Za to poważa takich raperów jak np. O.C. czy Cappadonna, którzy goszczą na albumie. Obecność takich znanych osobistości na płycie tak mało znanego wtedy (teraz jest trochę lepiej) rapera na pewno jest sporym zaskoczeniem.

Ivan Ives zaprezentował się z bardzo dobrej strony pod każdym względem. ,,Iconoclast” jest przykładem jak powinna brzmieć rapowa produkcja, która nie pozwoli przejść obok siebie obojętnie.

POBIERZ

Hasło: peingodofamegakure

sobota, 5 listopada 2011

KRS One & Marley Marl - Hip Hop Lives (2007)

KRS One to bardzo znana firma i każdy szanujący się słuchacz rapu nie tylko musi go kojarzyć, ale także znać kilka istotnych płyt. Już nie będę przesadzał, że całą dyskografię, bo uważam, że taki pogląd jest przesadzony. Jednym z albumów naprawdę wartych uwagi od reprezentanta Bronxu jest niewątpliwie ,,Hip Hop Lives” nagrany wspólnie z Marley Marlem.

Jak teoretycznie można było zarzucić Krisowi, że każdy jego następy krążek po ,,Return Of The Boom Rap” wskazywał, że The Teacha powoli się wypala i z jego formą jest raz lepiej, raz gorzej, to ,,Hip Hop Lives” udowodnił, że KRS jest w stanie jeszcze zrobić kapitalny album. Możliwe, że nawet przyszły klasyk, bo sam uważam, iż kolaboracja z Marlem jest w pierwszej trójce najlepszych solówek rapera i jest jego zdecydowanie najlepszym wydawnictwem w XXI wieku. Śmiem twierdzić, że takim pozostanie, patrząc na to, co w ostatnich latach robi Kris.

Tekstowo na ,,Hip Hop Lives” raper skupia jest oczywiście wokół kultury Hip Hop i swoim związku z nią, ale nie da się odczuć w żadnym wypadku wtórności, nudy czy powielania schematów. KRS dostarcza zaskakująco bardzo świeże wersy na wydawać by się mogło już wielokrotnie przerabiane tematy. W ,,I Was There” przywołuje rożne istotne wydarzenie związane z rapem, podkreślając swoją obecność przy każdym z nich, a w ,,Kill A Rapper” w sposób ironiczny, ale bardzo trafny mówi o tym, że jak chcesz kogoś zabić, to obierz za cel jakiegoś MC, bo i tak nic Ci za to nie grozi, ponieważ do dziś zagadki śmierci wielu raperów zostają niewyjaśnione. To chyba dwa najciekawsze utwory z krążka, ale jakbym miał wymienić wszystkie wartościowe i godne uwagi, to wypisałbym po prostu całą tracklistę. Muzycznie musi być na poziomie skoro za brzmienie odpowiada ktoś taki jak Marley Marl. Produkcja w żadnym wypadku nie ustępuje warstwie tekstowej, a KRS One dobrze poradził sobie z bitami, pokazując przy tym po raz kolejny niebanalną kontrolę oddechu i przypierdolenie akcentowe.

this my 15th album, I’m having fun with you critics

Tak rapował Blasmaster w ,,Nothing New”. Beki z krytyków niestety nie mógł później toczyć zbyt długo, bo niedługo miały przyjść chude czasy dla niego. Nie pod względem płodności muzycznej, ale jakości artystycznej, której następnym wydawnictwom KRS One’a (nie licząc dwóch następnych, a więc ,,Adventures In Emceeing” oraz ,,Maximum Strenght”) niestety zabrakło i brakuje nadal, co potwierdza ostatni album z Freddie Foxx’em.

POBIERZ

Hasło: peingodofamegakure