czwartek, 15 kwietnia 2010

Little Brother - Leftback

Little Brother to dla mnie jedna z 3-5 najlepszych rzeczy, jakie przydarzyły się rapowi w XXI wieku. Zadebiutowali w 2003 roku płytą ,,The Listening”, która dla niektórych słuchaczy (w tym mnie) jest kultowa. Przedstawiana produkcja to czwarty oficjalny album grupy wydany po trzech latach od ostatniego materiału. Już oficjalnie całkowicie bez 9th Wonder’a, jednkaże ,,three became two, but the party ain’t stop”.

Ktoś mógłby zarzucić, że chłopaki tak naprawdę tematycznie cały czas poruszają się po podobnej płaszczyźnie i w sumie nie byłby to zarzut bezpodstawny, ale… sposób, w który to robią sprawia, że nie mogę się nudzić. Świeżość, błyskotliwość i czystość przekazu cechuje Little Brother. Czuć, że Big Pooh i Phonte kochają rap. Na ,,Leftback” można odnaleźć to, co w ekipie najlepsze – ciepłe treści, numery dla dziewczyny, hołdowanie muzyce, którą robią, poglądy dotyczące życia, refleksje, osobiste wersy. Wszystko to podane w szczery sposób. Kilka linijek, co mi się spodobały szczególnie:

this rap game is no country for old man
I always spit whatever the spirit hits me
but fuck it that I will be doing this shit when I’m sixty
and that’s no disrespect to KRS
I’m just trying to make my art and do what’s smart

all of my friends keep telling me
I need to pack it up stay moving
I need to weigh the good and the bad
if the rap prevails then I need to stop losing
I keep choosing this pain
said to myself it’s only time for all us start to change
I ain’t try to hear it, so my mind rearrange
all your opinions don’t constitute change


Warstwa brzmieniowa dla mnie w jak najlepszym porządku. Nie ma tutaj jakiś wielkich eksperymentów. Dostajemy to, co można znaleźć na poprzednich krążkach, a więc spokojne, głównie wolne, przyjemne bity. Muszę powiedzieć, że w ogóle nie odczułem braku 9th Wondera, chociaż takich bomb jak ,,Speed”, czy ,,Grupie pt. 2” nie ma. Przeczytałem jedną opinię, w której pewien koleżka mówi ,,Słabe to, jeden track sobie zostawię, resztę wywalam. Bez 9th to już nie to samo”. Od razu na myśl przyszły mi wersy: "like one night we was out in my whip, with some broads just chillin playin demos and shit, asked 'em how I sounded rockin the mike, one chick told me all she listened to was beats". To po prostu pokazuje podejście większości słuchaczy do sprawy, a największą ironią jest fakt, iż ten zacytowany fragment pochodzi z debiutu Little Brother.

Flow artystów jest podobnie jak brzmienie – okej. Phonte i Big Pooh nigdy wirtuozami pod tym względem nie byli, bo ich siła i największy atut to teksty, ale nie są w żadnym razie amatorami. Zbliżając się do oceny powiem, że krążek, który jest przede wszystkim równy, bardzo mi się spodobał. Posłucham go jeszcze kilkakrotnie w przeciągu najbliższych dni, a co najfajniejsze to, że pod jego wpływem powróciłem do kilku starszych numerów ekipy oraz pobrałem ,,The Minstrel Show” i nie omieszkam się nim delektować.

9/10

Jeden z lepszych kawałków:

Brak komentarzy: