poniedziałek, 19 kwietnia 2010

31 kolejka Bundesligi i trochę więcej

Piątek

FC Koln, któremu ostatnimi czas wiedzie się nieźle, ogrywa przed własną publicznością 2:0 Bochum. Goście, którzy mieli okres, w którym nie przegrali przez 8 kolejek, obecnie są w bardzo trudnej sytuacji, bo ostatnie 6 porażek w siedmiu kolejkach sprawia, że pozostanie w lidzie staje pod dużym znakiem zapytania, a na nich drodze staną Stuttgart, Bayern oraz Hannover, więc będzie bardzo ciężko.

Sobota

Norymberga trochę pechowo i na własne życzenie polega 1:2 w Freiburgu. Pierwszy gol dla gospodarzy to trafienie samobójcze Maroha, który później się zrehabilitował, strzelając już do właściwej bramki, a drugie trafienie padło po fatalnym błędzie obrony i nienajlepszym zachowaniu Schafera. W każdym razie dzięki zdobyciu pełnej puli przez Freiburg sytuacja w dole tabeli robi się wyjątkowo interesująca i wyrównana.

Co z tego, że HSV ma skład na pierwszą piątkę Bundesligi, co z tego, że mają w ataku Van Nistelrooya, co z tego, że w rywalizacji z Mainz byli lepsi, a i tak przegrali 0:1, bo zabrakło im skuteczności. To wszystko nie ma żadnego znaczenia, a perspektywa zajęcia miejsca w pierwszej szóstce się lekko oddaliła. W ostatnich sześciu kolejkach ligowych Hamburg wygrał tylko raz, a jeszcze na początku rudny wiosennej byli w gronie kandydatów do zdobycia mistrza. Może nie potrafią pogodzić gry na dwóch frontach, bo przecież rywalizują w Lidze Europejskiej, którą mają szanse wygrać, ale priorytetem powinno być własne podwórko.

Inny kandydat na majstra, który nadal jest w grze – Schalke, łatwo rozprawia się na Ventlis Arena z Borussią Moenchengladbach 3:1. Trafienie Rakitica na 1:0 dla mnie to najpiękniejsza bramka 31 kolejki najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech. Bramkarz gospodarzy znowu nie będzie mógł zaliczyć swojego występu do udanych, bo ewidentnie zawinił przy golu wyrównującym, chociaż sygnalizował, że był w tej akcji faulowany. Generalnie sporna sytuacja, ale i tak Neuer traci w moich oczach.

Spotkanie Stuttgartu z Bayerem Leverkusen można było nazwać hitem kolejki i ten hit nie zawiódł. Były bramki, zmarnowane i wykorzystane sytuacje, parady bramkarskie, mnóstwo strzałów, a więc wszystko co najlepsze. Gospodarze wygrali 2:1, ale mieli ułatwione zadanie, gdyż Aptekarze od 19 minuty grali w osłabieniu, bo Barnetta zobaczył drugą żółtą kartkę. Wynik nie jest niespodzianką, bo VFB ostatnio tylko zwycięża, chociaż pokonanie Herthy mogą zawdzięczać sędziom, a Bayer ostatnio zgarnął 3 punkty ponad miesiąc temu.

Mecz pomiędzy Wolfsburgiem, a Werderem zapowiadał się również niezwykle ciekawie. Tak ciekawie, że sam opiekun reprezentacji Niemiec postanowił się wybrać na stadion. Wilki musiały zwyciężyć, aby pozostać w grze o europejskie puchary, ale ta sztuka im się nie udała. Mimo przegrywania 1:2 Bremeńczycy potrafili się podnieść i ostatecznie pokonali gospodarzy 4:2, a trafienie Fringsa na 3:2 było przedniej urody. Podopieczni Thomasa Schafa są na jak najlepszej drodze do zajęcia trzeciego miejsca w lidze, ale czekają ich jeszcze trudne mecze z Schalke i Hamburgiem.

18:30, Bayern – Hannover

Gracze Van Gaala rozpoczęli z impetem i od razu rzucili się na przeciwnika. Było kilka niezłych okazji, ale żadnej z nich gospodarzom wykorzystać się nie udało. Hannover odpowiedział w zasadzie jedynie niecelnym uderzeniem z wolnego. Bawarczycy cisnęli i w 22 minucie Ivica Olic zdobył bramkę na 1:0 z główki po dośrodkowaniu Contento. Słabo poczynał sobie na murawie Muller. 30 minuta przyniosła drugie trafienie dla wicemistrzów Niemiec. Tym razem strzelcem był Robben. Obraz gry do przerwy się nie zmienił, ale wynik tak. W 44 minucie Muller strzela na 3:0 i trochę ubarwia swój mizerny występ. Było to jednostronne widowisko, ale w końcu kandydat na mistrza grał z kandydatem do spadku.

Monachijczycy nie mieli żadnej litości i od początku drugiej połowy atakowali. Konsekwencją nieustannej ofensywy była bramka autorstwa Olica w 49 minucie oraz minutę później Robbena. Było 5:0, a Chorwat i Holender mieli na koncie już po 2 trafienia w tym meczu. Nie chcę sobie nawet wyobrazić, co czuł Mirko Slomka, który zapowiadał, że jego ekipa nie boi się Bayernu i powalczy. Gospodarze ciągle parli, a szanse mieli Muller, Robben i ponownie Muller, który ją wykorzystał i w 62 minucie było 6:0. Hannover był praktycznie bezradny, ale od czasu do czasu gościli pod bramką Butta, ale to Bawarczycy mieli lepsze okazje i dzieła zniszczenia dokonał w 91 minucie Robben. Gracze Van Gaala deklasują Hannover 7:0 i zachowują lidera.

Niedziela

W pierwszym niedzielnym spotkaniu Borussia Dortmund, która w tym sezonie miała szanse w końcu znaleźć się w czołówce Bundesligi podejmowała Hoffenheim. Goście oddali tylko jeden celny strzał w przedostatniej minucie, ale to im wystarczyło, aby z Dortmundu nie wracać na tarczy. Mecz zakończył się wynikiem 1:1, a Jurgen Klopp na pewno był wściekły. Jego drużyna nie ma bardzo trudnego terminarza, ale strata punktów z Wieśniakami może się okazać kluczowa, jeżeli chodzi o występ, a raczej jego brak w eliminacjach Ligi Mistrzów.

We Frankfurcie miejscowy Eintracht, który chciał zachować jeszcze cień szansy na miejsce numer 6, musiał ograć Herthe, która musiała zwyciężyć, aby zachować szanse na pozostanie w pierwszej lidze. Było to wyrównane widowisko i jak na złość padł remis 2:2. klub z Berlina ma tylko matematyczne szanse na ochronienie się od spadku. Szczególnie, że teraz na Berlińczyków czekają Stuttgart, Bayer i Bayern.

1)Bayern – 63 punkty
2)Schalke – 61 punktów

3)Werder – 54 punkty
4)Bayer – 54 punkty, gorszy bilans goli
5)Borussia D. – 53 punkty

6)Stuttgart - 50 punktów
_______________

14)Norymberga – 28 punktów
15)Bochum – 28 punktów, gorszy bilans goli
16)Freiburg – 28 punktów, gorszy bilans goli
17)Hannover – 27 punktów
18)Hertha – 23 punkty.

Liga Mistrzów, Eliminacje Ligi Mistrzów, Liga Europejska, Baraze, Spadek

Strzelcy:

Dzeko – 20 goli, Wolfsburg
KieSling – 19 goli, Bayer
Kuranyi – 18 goli, Schalke
Pizarro – 15 goli, Werder
Barrios – 15 goli, Borussia D.

Inne

W Serie A miały miejsce derby Włoch, bo Inter podejmował Juventus. Widowisko, które miało miejsce nietypowo w piątek, a to dlatego by dać więcej czasu mistrzom kraju na odpoczynek przed Ligą Mistrzów, zapowiadało się bardzo ciekawie i przegapić go nie mogłem. Stara Dama miała na początku spotkania znaczną przewagę i mogła zdobyć gola, ale brakowało skutecznego wykończenia. Z czasem ich przewaga topniała i gospodarze dochodzili do głosu. Trzeba podkreślić, że było to bardzo brutalne widowisko, sędzia był zmuszony często używać gwizdka oraz pokazywać zawodnikom kartki. W 37 minucie drugi żółty kartonik ujrzał Sissoko znacznie osłabiając Juve. Trener wpuścił za chwilę na plac gry defensywnego pomocnika Poulsena w miejsce Del Piero, aby wzmocnić obronę. Pierwsza połowa skończyła się jednak bezbramkowym remisem.
Mediolańczycy dominowali praktycznie przez całe drugie 45 minut i mieli trochę dogodnych sytuacji, ale mimo wszystko nie potrafili sforsować defensywy gości. Idealną okazję zmarnował Eto’o, który katastrofalnie przestrzelił, będąc sam na sam z Buffonem. Mourinho wpuścił na plac gry Balotelliego oraz Stankovica, bo chciał za wszelką cenę zgarnąć pełną pulę. Na 15 minut przed ostatnim gwizdkiem cudownym uderzeniem popisał się, moim zdaniem, najlepszy prawy obrońca świata – Maicon – i było 1:0 dla Interu. Rywali dobił w ostatniej minucie Eto’o, wbijając piłkę do pustej bramki po podaniu wprowadzonego na plac gry Muntariego. Gospodarze odnieśli cenne zwycięstwo i mogą się przygotowywać na Barcelone.

To jednak nie był koniec, no w niedziele miały miejsce derby Rzymu, w których Lazio naturalnie grało z Romą. Lider ligi lepiej zaczął spotkanie, ale to gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Rochiego w 15 minucie i grali swoje. Nie mogę powiedzieć, że nudziłem się podczas oglądania, ale też tempo nie imponowało. Lazio mogło strzelić jeszcze jedną bramkę, ale wynik do przerwy nie uległ zmianie. Kapitalne zawody rozgrywał Kolarov, którego chętnie widziałbym w Bayernie i to właśnie po faulu na nim na początku drugiej połowy sędzia odgwizdał rzut karne, ale Flocarri nie był w stanie pokonać Julio Sergio. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i w 53 minucie z 11 metrów dla Romy trafia Vucinic. Ogólnie drugie 45 minut było o wiele bardziej emocjonujące i szybszy niż pierwsza część meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1 dla Romy, a gola zdobył znowu Vucinic. Dzięki temu zespół Luci Toniego zachowuje pozycję lidera.

Premiership przyniosła kolejne mecze derbowe (w ogóle to był weekend stojący pod znakiem derbów). Tottenham ograł swoich rywali – Arsenal i Chelsea w stosunku 2:1, a Manchester United, mimo że nie był lepszą drużyną, pokonał City 1:0. Takie wyniki sprawiły, że wyścig o mistrzostwo będzie trwał do ostatniej kolejki, bo Czerwone Diabły tracą już tylko punkt do The Blues i mają łatwiejszy terminarz od Londyńczyków. Natomiast Kanonierzy dokonali nie byle jakiego wyczynu, bo przegrali 2:3 z Wigan, prowadząc do 80 minuty 2:0. Nie mała ,,zasługa” w tym Fabiańskiego. No, a Liverpool, jak wszystko pójdzie zgodnie z moim planem, nie zagra w przyszłym sezonie w europejskich pucharach i dobrze.

Brak komentarzy: