sobota, 22 maja 2010

Zapowiedź Finału Ligi Mistrzów 22 maja


BAYERN MONACHIUM - INTER MEDIOLAN

Kiedy 15 września 2009 rozpoczęły się rozgrywki najsilniejszej ligi świata nikt nie miał pojęcia, jak tym razem potoczy się ten elitarny turniej. Głównych faworytów było czterech. Obrońca tytułu – Barcelona, zeszłoroczny finalista - Manchester United, który mimo straty Ronaldo, był nadal silny, Chelsea Londyn - niesamowicie skrzywdzona i głodna rewanżu oraz Real Madryt – piekielni mocny kadrowo, wzmocniony o takich graczy jak choćby Ronaldo, Kaka czy Xabi Alonso. Te ekipy miały największe szanse, aby znaleźć się w pierwszej czwórce, a osobiście obstawiałem finał Chelsea – Real, patrząc dość trzeźwo na to wszystko, nie kierując się sympatiami i antypatiami. Jak już wiadomo, jedynie Katalończycy z wyżej wymienionych drużyn dotarli do półfinału.
Kiedy 3 listopada 2009 Bayern Monachium przegrał po raz drugi z Bordeaux, praktycznie nikt nie dawał Niemcom awansu z grupy. Kiedy 18 grudnia 2009 w losowaniu 1/8 FINAŁU Inter Mediolan trafił na The Blues, praktycznie nikt nie dawał podopiecznym Mourinho szans przejścia Anglików. Można by jeszcze wymienić parę takich przykładów. Boisko jednak napisało zupełnie inną i na pewno zaskakującą, ale dla mnie pozytywną (w przypadku Bawarczyków) historię, bo zarówno Bayern jak i Inter grają dzisiaj w finale Ligi Mistrzów.

Dla mnie to coś niesamowitego. Niemcy po latach - nie bójmy się użyć tego słowa – upokorzeń na arenie europejskiej, staniu się z ekipy przed meczem z którą w Bundeslidze każdy miał pełne gacie ze strachu, klubem , z którym każdy na własnym podwórku może bez problemu powalczyć o punkty, MAJĄ SZANSE NA POTRÓJNĄ KORONĘ! Wystarczy dzisiejszego wieczora pokonać mistrzów Włoch, którzy tak samo, jak zwyciężą, zdobędą potrójną koronę. Ranga tego meczu jest potrójnie wysoka. Nie chodzi tylko, że jest to finał Ligi Mistrzów, ale jak już pisałem, walka o potrójną koronę oraz pojedynek Van Gaala z Mourinho. Portugalczyk był kiedyś asystentem Holendra w Barcelonie i szkolił się u jego boku. Sytuacja kadrowa mistrzów Niemiec jest dobra, a byłaby idealna, gdyby zagrał Ribery, który został zawieszony na kilka meczu za faul w półfinałowym meczu na Lisandro Lopezie. Nic nie wskórało odwołanie klubu i mimo że w dniu popełnienia tego faulu nie było mi żal, że Francuz nie zagra, bo prezentował się bardzo przeciętnie, to teraz żałuję. W ostatnich meczach (Werder, Hertha) pokazał, że jest w dobrej formie. Włosi będą musieli poradzić sobie bez Motty, który pauzuje za żółte kartki. Na pewno będzie to wyrównane spotkanie i ciężko wskazać faworyta. Obie ekipy są wielkimi niespodziankami tej edycji Ligi Mistrzów i zasłużenie grają w finale. Na początku sezonu, mając na uwadze skład, politykę transferową, styl gry, brałbym półfinał Champions Leauge dla Bayernu w ciemno. Teraz, jak grają w finale, powinienem niby rzec, że i nawet, jak przegrają, to będę zadowolony – nigdy w życiu. Ja chcę zwycięstwa w Madrycie i potrójnej korony!


Brak komentarzy: