wtorek, 25 maja 2010

Vinnie Paz - Season Of The Assassin

No i nadszedł ten moment. Vinnie Paz, który jest posiadaczem jednego z najbardziej charakterystycznych, ostrych głosów w Rap Grze jak ten portal, po (jak podaje moja dobra ziomalka Wiki) dwudziestoletniej działalności na rap scenie uderza solo. Kiedy kilka lat temu zabierałem się do słuchania płyt Jedi Mind Tricks, zostałem zmiażdżony. Nie chodzi mi o brzmienie, które i tak jest genialne, ale o to, co na mikrofonie robił Vincenzo – najlepszy biały raper na kuli ziemskiej. Miałem duże oczekiwania co do ,,Season Of The Assassin” i…

Kiedy słucham tekstów rapera, to wyobrażam sobie kawałek jako las, a Paza jako wściekłe, groźne, szybkie, bezlitosne, ogromne zwierze (a raczej potwora, bo sam się nim określa na płycie), do którego owy las należy. Jego linijki są naprawdę brutalnie i słynne powiedzenie ,,morduje wersami” tutaj idealnie pasuje. Bije od nich jednakże w pewnym stopniu monotematyczność i nie wychodzenie za niektóre schematy, do których artysta przyzwyczaił słuchaczy przez całą karierę. Wiadomo chodzi o bijące po mordzie braggadacio, w którym łączy się krytyka słabych mc, wersy o zabijaniu, komplementowanie swoich umiejętności oraz krwawe obrazy. Chociaż są wyjątki np. ,,End Of Days” będący atakiem w rząd czy dość taki retrospekcyjno-poruszjący ,,Keep On Moving”. Jeszcze kilka numerów by się znalazło, więc w sumie argument o całkowitej monotematyczności da radę jednak obalić. W każdym razie ja mu nawet szeroką monotematyczność wybaczałbym, bo tak długo jak będzie siekał tak ekspresjonistyczne i brutalistyczne opisy, może nawijać każdy trak dokładnie o tym samym:

I ain’t the type of motherfucker you could ask a favor
I’m the type of motherfucker that will blast my neighbors

my heart is cold as a temperature of a massive glacier
I put a giant hole inside you like a massive crater

cut a motherfucker off head like Husain will do him
take his motherfucking bread now it’s painless to him

I don’t talk about the money I got
because if money were my mommy then money get shot

you motherfuckers don’t belong in rap
fucking me you got better chance taking an abortion back

Są różne podkłady na krażku. Świetnie budujące napięcie ,,Kill ‘Em All”, spokojne ,,Keep Moving On” czy dość agresywne ,,Pistolvania”. Można usłyszeć sporo partii pianina i miejscami mocne werble. Najważniejsze jest, że wszystko ma swój klimat, który do Vinnie Paza mi pasuje idealnie. Sam artysta radzi sobie nieźle na podkładach, chociaż swobodnie pływać to nie pływa, ale wejścia w zwrotki naprawdę wywołują u mnie czasami dreszcze. To dzięki unikatowego wokalowi, po prostu rzecz nie do podrobienia. Predyspozycje głosowe ma idealne do przekazywania ostrych, bezpardonowych treści i robi z nich bardzo dobry użytek.

Ogólnie jestem zadowolony. Oczekiwałem albumu w taki stylu, z mocnymi wersami, dobrymi bitami i to dostałem. Raper potwierdził (przynajmniej mi) swoją klasę, niebanalne umiejętności i że każdy biały jego kolega po fachu stoi za nim. Solidna, prawie 80 minutowa porcja muzyki, ale do czołówki roku jej nie zaliczę… przynajmniej na razie.

8/10



PS: Zmieniam zapodany wcześniej kawałek na ,,Same Story (My Dedication)", bo po prostu Rozpiepsza, Rozpierdala jak nawijał Tede w 360 Obrót.

Brak komentarzy: