piątek, 4 marca 2011

Tusz Na Rękach I Voskovy - Get Fejm Or Die Tryin' (2010)

1)Krejzi
2)Jestem Słaby
3)Cudowne Lata 90’te
4)Blask
5)Przystanek Ziemia
6)Wstyd
7)Notorycznie feat. Shaw
8)Nasze Sny feat. Manolis Manoli
9)Przez Ciernie Do Gwiazd feat. Touch Of Cas
10)Chcę Być Wolny
11)Tusz Na Wosku
12)Podróż Do Wnętrza Siebie feat. Manolis Manoli
13)Get Fejm Or Die Tryin’


Tusz Na Rękach I Voskovy. Na pierwszy rzut oka jest to duet oparty na klasycznej zasadzie – raper plus producent jak Gangstarr. Sytuacja w rzeczywistości jest inna. Faktycznie, Tusz Na Rękach to jedna osoba, a konkretnie raper pochodzący z Kielc, natomiast Voskovy to zespół dwóch producentów z Bolesławca. Ekipa (w sensie cała trójka) z nazwy była mi znana od momentu, kiedy zobaczyłem o niej temat na forum Ślizgu, a więc od lipca. Muszę powiedzieć, że większość opinii na forum była pozytywna, ale nie byłem, szczerze mówiąc, w najmniejszym stopniu zainteresowany, aby sprawdzić jakiś numer, a tym bardziej płytę, która później wyszła. Do zapoznania się z materiałem całkiem niedawno zachęcił mnie jeden z czytelników bloga (Gawi) i jestem mu wdzięczny za to, bo krążek bardzo mi się spodobał.

Z początku Tusz Na Rękach nie wydał mi się zbyt interesujący artystą, jeżeli chodzi o teksty. Potrzebowałem trzech przesłuchań, aby zacząć dostrzegać w jego rymach wartość. Jak już jestem przy rymach, to napiszę co nieco na temat ich walorów technicznych. Sądzę, że każdy, kto ceni sobie coś więcej niż pojedyncze i proste rymy, powinien być usatysfakcjonowany. Kuba Witek (tak brzmi prawdziwe imię i nazwiska rapera, o czym zresztą wspomina na albumie) stosuje rymy wewnętrzne, stara się, aby wyrazy, które się rymują, nie były dokładne (o tych dwóch rzeczach można przekonać się już przy pierwszej zwrotce na płycie) i pojawiają się rymy podwójne. Co prawda nie strzela podwójnymi jak z karabinu, ale da się usłyszeć ich kilka i co najważniejsze nie odczułem wrażenia, że są złożone na siłę, a to chyba jest najważniejsze. Tematyka na ,,Get Fejm Or Die Tryin’” jest daleka od ulicy. Przede wszystkim Tusz Na Rękach dostarcza porcje osobistego i przemyślanego rapu. Trzeźwość myślenia rapera idealnie widać w takich trackach jak ,,Jestem Słaby”, który jest przepełniony ironią, czy ,,Przystanek Ziemia” przedstawiający m.in. życiowe cele artysty i wartościowe porady, które może ktoś weźmie sobie na serca. Dla tych, co cenią sobie opowieści o przeszłości (w tym mnie) także coś się znajdzie, a konkretnie np. ,,Cudowne Lata 90’te” czy też szczery, ale niezbyt napawający dumą ,,Wstyd”. Kawałkami, w których czuć miłość do muzyki i głęboką zajawkę tym, co się robi, są np. ,,Blask” i ,,Get Fejm Or Die Tryin’”. To prawie połowa numerów na krążku, które niosą coś ze sobą. O reszcie wspominać nie będę. Dodam tylko, że są równie konkretne jak te sześć wymienionych i w ramach ciekawostki powiem, iż w ,,Chcę Być Wolny” Tusz Na Rękach nawiązuje do beefu Peja kontra Tede.

przecież niedawno wstałem, patrzę dochodzi szesnasta
znów kolejny dzień spędziłem, siedząc przy szesnastkach
nie goliłem się już tydzień pieprzę, że zarastam
ale pasja w nas wzrasta jak noc w światła miasta
znów świt nas zastał, odgrzewana pasta
biorę kilka gryzów resztę połknie ubikacja
ziom, mówi się trudno per aspera ad astra
dziś musi mi wystarczyć śniadanio-kolacja
ale wracam do kartki, bo to już ostatnia szansa
szara rzeczywistość konsekwentnie nas wykańcza
ale może tym razem ziom dostrzeże nas branża
może naszą płytę zachce wydać Asfalt

Warstwa muzyczna na materiale jest wprost fantastyczna. Całkowicie nieznani na polskiej scenie producenci stworzyli brzmienie, które mnie powaliło. Jednakże muszę zaznaczyć, że bity doceniłem dopiero po chyba trzecim przesłuchaniu, bo na początku wydawały się mi być bez polotu i zlewające się ze sobą. Przede wszystkim muzyka na albumie jest równa, wyważona, świeża, spokojna i ciepła. To ostatnie słowo chyba najlepiej oddaje klimat, w jakim utrzymany jest krążek. Może właśnie to zbytnie ciepło emanujące z podkładów okaże się być dla niektórych nie do przyjęcia. W każdym razie ja na pewno się do tej grupy osób nie zaliczam. Ciężko byłoby mi wybrać ulubiony bit. Prawie każdy ma w sobie coś, co mnie fascynuje i przyciąga. Jest tylko jeden mały wyjątek, a konkretnie ,,Krejzi”. Nie jestem w stanie przekonać się do tego pokładu i mnie lekko denerwuje. Dodam jeszcze, że powala mnie ułożenie basów. W każdej nucie brzmią porażająco. Pod względem flow Tusz Na Rękach spisuje się dobrze. Nie jest to na pewno czołówka polska, bo do Mesa czy VNM’a chłopakowi trochę brakuje, ale mi się go dobrze słucha. Ładnie umie odnaleźć się na ciepłych bitach i podzielić się ze słuchaczami swoimi emocjami. Inaczej płynie chociażby w ,,Wstyd” oraz ,,Blask” numerami posiadającymi zgoła odmienną tematykę. Bardzo podoba mi się głos rapera, który jest dla mnie oryginalny i niezwykle charakterystyczny. Co do dykcji to niezwykle jaram się, jak artysta wymawia słowo ,,ziom”, które na płycie pojawia się dość regularnie.

Podsumowując, jestem zachwycony albumem. Słuchałem go już wiele razy i jak słucham teraz czuję taką samą przyjemność jak wcześniej. Co prawda dopiero tak po trzecim podejściu w pełni doceniłem krążek i zacząłem się jarać na dobre. Krążą opinie, że ,,Get Fejm Or Die Tryin’” to ,,Kilka Numerów O Czymś” 2010, że Tusz Na Rękach I Voskovy, to Małpa 2010 i ja się z tym muszę zgodzić. Oczywiście nie chodzi mi o jakieś kopiowanie czy powielenie materiału Małpy. Mam na myśli analogię polegającą na dwóch elementach. Pierwszy z nich to fakt, że są to debiuty, a drugi, że owe debiuty są świetne. Ciężko mi będzie wystawić ocenę. W odniesieniu do projektów, które wyszły rok temu, byłoby 10/10. W obecnej sytuacji muszę ocenić płytę w perspektywie całego polskiego rapu, co nie jest łatwe. Nie dam maksimum na pewno, bo nie wiadomo, czy album przejdzie u mnie dłuższą próbę czasu.

9/10

2 komentarze:

gawi pisze...

Płytka oczywiście zajebista, recenzja również. Ostatnio zacząłem słuchać więcej polskiego rapu niż jeszcze parę miesięcy temu. Jak masz ochotę to sprawdź sobie jeszcze Dwa_Zera-Plyta_Z_Czarnych_Plyt , MLD-Czarlson-EP-Bootleg_EP-PL-2011 , Oksy - Big Pinglowski Mixtape , The Pryzmats - Balon EP

Na razie sprawdziłem je tak powierzchownie ale na pewno warto, a szczególnie ostatnią pozycję, bo chłopaki brzmią jak polskie The Roots

Pein pisze...

Jak brzmią jak The Roots, to ich obczaję.