środa, 30 marca 2011

Cunninlynguists - Oinerology

1)Predormitum (Prologue)
2)Darkness (Dream On) feat. Anna Wise Of Sonnymoon
3)Phantasmata
4)Hard As They Come (Act I) feat. Freddie Gibas
5)Murder (Act II) feat. Big Krit
6)My Habit (I Haven’t Changed)
7)Get Ignorant
8)Shattered Dreams
9)Stars Shine Brightest (In The Darkest Of Night) feat. Rick Warren
10)So As Not To Wake You (Interlude)
11)Enemies With Benefits feat. Tonedeff
12)Looking Back feat. Anna Wise Of Sonnymoon
13)Dreams feat. Tunji, BJ. The Chicago Kid
14)Hypnopomp (Epilogu) feat. Bianca Spriggs
15)Embers


Miałem ostatnio spory zastój na blogu i było to spowodowane brakiem weny i chęci. Czas nie jest problemem, ponieważ go mam i to nawet sporo. Miałem zamiar nie pisać już, bo po co się zmuszać. Szczególnie, że jakoś wielkiego problemu z faktem braku pisanych notek nie miałem. Jednak przemyślałem sobie to wszystko i doszedłem do pewnego wniosku… Kurwa mać, ponad rok czasu i ponad 200 wpisów ma iść się jebać? Nie ma opcji. Poza tym zamierzam napisać w niedługim czasie wspólny tekst z moim koleżką Makavelim, więc szykujcie się na rozpierdol <śmiech Słonia>. Wracając do spraw obecnych, to uderzam z recenzją najnowszego krążka CunninLynguists o nazwie ,,Oneirology”, który jest ich piątym w dorobku. Lubię ten zespół i wg mnie są najlepszą i najbardziej wartościową ekipą z Dirty South, dlatego też oczekiwałem co najmniej dobrego materiału.

Liryka na albumie ma oczywiście charakter refleksyjny. Kno, Deacon i Natti dostarczyli osobiste, głębokie, przemyślane, czasami wręcz bardzo piękne i poetyckie linijki na temat życia. W pewnych momentach można wyczuć zagubienie i bezradność np. w ,,Darkness (Dream On)”. Bardzo dużo emocji i zaangażowania chłopaki włożyli w teksty, co bardzo ładnie słychać i czuć. Udowodnili, że tracki o miłości można tworzyć w sposób powalający. Idealnie obrazuje to ,,Looking Back”. Jak ktoś lubi innowacyjne tracki konceptowe nie będzie zawiedziony, ponieważ chociażby ,,Hard As They Come (Act I)” robi wrażenie. W każdym razie muszę przyznać, że zajęło mi trochę czasu, aby rozkminić o czym jest każda zwrotka, ale było warto. Zdecydowanie łatwiej było w równie oryginalnym ,,Murder (Act II)”.. Należy zwrócić uwagę na motyw snu, który na ,, Oneirology” jest, jakby nie patrzeć, przewodni. Zresztą sama nazwa płyty odnosi się do nauki zajmującej się badaniem codziennego, ale jakże niesamowitego zjawiska jakim jest sen. Takim zwieńczeniem tego, o czym pisałem jest ostatni numer z krążka ,,Embers”. Przytoczę kilka wersów z niego:

everything ain't what it seems
I wake up to find I'm inside of a dream this side of a dream
see buried deep inside the seams of my screams
are beings and other-worldly things rarely seen
might be psychosis or maybe I chose this
the night approaches every time the eye closes

Tekstowo krążek jest bardzo dobry. Produkcyjnie sytuacja wygląda tak samo. Autorem warstwy muzycznej jest Kno, który od dobrych kilku lat jest w czołówce najlepszych producentów w całym tym rapie. Po solowym dziele artysty sprzed roku - ,,Death Is Silence” - byłem niemal pewny w stu procentach, że najnowsza płyta CunninLynguists będzie co najmniej poprawna muzycznie. Konwencja brzmienia jest zbliżona do tego, co Kno zaprezentował na swojej solówce. Można usłyszeć spokojną, dopracowaną, delikatną, idealną na długie wieczory i noce muzykę. Brzmienie jest przede wszystkim spójne i równe. Nie ma słabych momentów ani średnich momentów, ponieważ wszystko jest na świetnym poziomie. Trzeba po prostu lubić takie bity. Jak się wsłucham w nie, to po części odpływam do świata snów. Właśnie taka muzyka jest na ,,Oneirology” i chciałbym, aby można było dostać instrumentalną wersję albumu. Z trzech członków ekipy najbardziej charakterystyczny jest oczywiście Kno, którego głos zapada w pamięć najgłębiej. Chłopaki dobrze odnajdują się na tych dość wolnych i spokojnych podkładach. Dobrze się słucha jak rapują, ale spośród trzech elementów krążka, a więc tekstów, muzyki i flow, ten ostatni zdecydowanie odbiega od dwóch pierwszych.

Podsumowując, przytoczę jeden cytat, aby określić ,,Oneirology” – dobra płyta na dobrych, kurwa, bitach. Jednakże nie jestem do końca z niej zadowolony. No i mimo że ciężko mi się przyczepić do jakiegokolwiek elementu, to całościowo krążek mi się nie wkręcił. Nie wiem, co jest tego powodem, ponieważ bardzo przypomina on ,,Death Is Silence”, którym się jarałem, jak wyszło. Pewnie do ,,Oneirology” jako całości już nie wrócę i raczej do poszczególnych numerów także, ale sądzę, że jest to wartościowa i przede wszystkim klimatyczny pozycja. Na pewno takie płyty nie sprawiają, że rap się toczy po równi pochyłej.

7/10

1 komentarz:

Pein pisze...

Dzięki za dobre słowo. :)

No singlem Mesa jaram się od kilku godzin i non stop słucham. Album na pewno sprawdzę. Dioxa i Pariasu raczej nie obczaję, bo nie przepadam zbytnio. Singiel od Pariasu wyłączyłem po zwrotce Eldo, nie wchodzi mi kompletnie.

Pozdro!