niedziela, 29 sierpnia 2010

KRS One & True Master - Meta-Historical

KRS One to postać legendarna, która w tym biznesie jest już ponad 2 dekady. Opinie, co do ostatnich kilku lat scenicznej działalności Nauczyciela są podzielone ze wskazaniem na te negatywne. Ludzie zarzucają, że tylko pogrąża się, rozmienia na drobne dorobek przeszłości i powinien przestać nagrywać. Ja mam inne zdanie. Słuchacze mają także pretensje o monotematyczność, ale pretensje o nią czasami przybierają rozmiary jakiejś fobii, bo nikt mi nie powie, że na ostatnich trzech płytach Krisa (pomijam ten twór ,,Back to L.A.B.” oraz ,,Maximum Strenght”, bo pierwsze to pomyłka, a drugi materiał został nagrany, jak się nie mylę, pod koniec lat 90-tych) nie można znaleźć co najmniej 10 kompletnie różnych tematycznie kawałków. Osobiście liczyłem na rap niekoniecznie z najwyższej półki w zaskakującej konwencji, ale takiego KRS jak na ,,Hip Hop Lives” czy ,,Adventures In Emceeing”.

Parker generalnie porusza się po mniej więcej tych samych tematach, do których zdążył już przyzwyczaić słuchaczy w swojej karierze. Nie brakuje więc manifestowania swojej pozycji, niezłomności, kreowania się na zbawcę rapu, wytykania wad i szydzenia z obecnej kondycji rapu, odwoływania się do korzeni i starych czasów i tak dalej. Ja naprawdę nie widzę w tym nic złego (pomijając już, że wieczną zagadką pozostaje dla mnie, kim są ci wack rappers, o których The Teacha od paru lat tak nawija), jeżeli jest to przekazywane z werwą, pomysłowością, zacięciem, mocą i na dobrych bitach. KRS One nie spełnia tych kilku warunków w stu procentach, co zresztą nie powinno nikogo dziwić, ale nie jest fatalnie. Jakbym skończył na tym etapie, to ludzie, którzy zarzucają Blastmasterowi ciągłą powtarzalność tematów mogliby uznać swoje zwycięstwo. Jednak ja nie kończę, bo na płycie nie ma tylko i włącznie odgrzewania kotletów pod względem tematycznym i można dostrzec trochę oryginalności. Kiedyś napisałem, że faktycznie ten raper tworzy kawałki w taki sposób, że wdraża w nie swoją filozofię i charakterystyczny sposób myślenia. Idealnie na tym materiale widać to chociażby w ciekawych numerach ,,Palm & Fist”, ,,Meta-Historical” oraz częściowo w ,,Unified Fields”.

everything you see is a molecular structure
your home, you, your mother, your brother
molecules make up everything we sense is matter
everything’s molecular even you rappers
molecules are made by atoms coming together
some molecular structures are soft others tougher than leather, whatever
the molecular structure of things come from the atomic structure of things
now you gotta hear what I bring and what I sing clearly
we’re going through levels of string theory


Muszę przyznać, że jakbym nie wiedział, że krążek powstał w 2010 roku, to powiedziałbym, że są to chyba lata 90-te. Oczywiście mówię w tym przypadku o warstwie muzycznej, która mi przypomina nowojorski, dość minimalistyczny i stonowany klimat lat 90-tych. Pisałem w powyższej części recenzji, że jak artysta przekazuje nawet podobne treści, a robi to z werwą i na dobrych bitach, to naprawdę nie mogę uznać tego za coś słabego. Współpraca z True Masterem Krisowi wyszła tylko na dobre, bo bity, jakie wysmażył ten związany z Wu-Tangiem i muszę przyznać nieznany wcześniej przeze mnie producent, są solidne. Taką wisienką na torcie jest podkład do kawałka ,,He’s Us”, w którym uwaga swoją zwrotkę zarapował sam True Master. Pod względem flow jest cały czas dobrze. KRS One ma charakterystyczny mocny, pewny siebie styl nawijania i akcent. Nie można zarzucić, że ciągle jedzie na jedno kopyto, bo chociażby w ,,Murder Ya’” urozmaica rapowanie, wprowadzając jamajskie naleciałości w melodeklamacje.

Też, o czym nie wspomniałem wyżej, ciekawym zabiegiem, na który zdecydował się Kris, jest spora ilość skitów. Wliczając w to intro z outrem jest aż 9 skitów na 20 pozycji na całym albumie. Nie ździwie się, jak ktoś uzna ten zabieg za niepotrzebny i potraktuje skity jak zapychacze. Ogólnie też bym tak pewnie powiedział, ale w tym przypadku sytuacja jest inna. Skity tworzą dla mnie świetne przerywniki pomiędzy normalnymi trackami, które można potraktować jako przerwy na krótkie, nie rapowane i nie rymowane wykłady. Kończąc, powiem tylko, że ,,Meta-Historical” to dość dobra płyta, ale Nauczyciela stać na więcej.

6/10


Brak komentarzy: