wtorek, 27 lipca 2010

Arrested Development - Strong

To pierwszy raz, kiedy opisuję płytę nie bezpośrednio po jej pierwszym sprawdzeniu. Materiału słuchałem mniej więcej na początku miesiąca, ale byłem wtedy zbyt pochłonięty innymi sprawami związanymi z blogiem, aby poświęcić trochę czasu na niego. Arrested Development to pionierska ekipa na Południu, jeżeli chodzi o alternatywny (nie użyję słowa ambitny, bo przecież fani gangsta-rapu by się popłakali z wkurzenia) rap i na pewno najważniejszy (niekoniecznie najlepszy) zespół tworzący w tym nurcie na trzecim rapowym wybrzeżu Ameryki. ,,Strong” to szósty oficjalny krążek w dorobku chłopaków, chociaż patrząc na wiek Baba Oje należałoby się poważnie zastanowić, czy wyraz ,,chłopaków” tutaj pasuje. W każdym razie przechodzę do konkretów.

Tematycznie jest to wielowątkowy album i znajduje się tam m.in. numer dedykowany zawistnym ludziom, którzy myślą, że są najważniejsi i wszechwiedzący, a tak naprawdę jest na odwrót - ,,Haters”, track mówiący o nieustannym mijaniu czasu i zmianach, w którym życie pokazane jest jako szlak, którym podążają ludzie cały czas, ale nie mają pojęcia, gdzie dotrą - ,,The World Is Changing”, kawałek z społeczno-politycznym przekazem ,,Let Your Voice Be Heard”, pozycja typowo miłosna poświęcona wymienianiu zalet i opiewaniu dziewczyny - ,,So Authentic” czy (uwaga!) nuta, która zachęca do dbania o środowisko i przedstawia jego dobre strony - ,,Greener”. Niesamowicie zaskoczył mnie ten że fakt istnienia takowego numeru, ale jest to pozytywne zaskoczenie. Chociaż wiadomo, że tak naprawdę to są metafizyczne bzdury dla ograniczonych truskuli i lepiej iść zabijać płody oraz palić blunty zawinięte w kartki Biblii z Eshamem. Kilka linijek:

good morning, i’m raising, call me Kanye East
I’m flying at a point I was a dying breed

baby, you’re my lady, I was crazy last weekend
you can Beyonce me and say ,to the left’
or Ciara me and tell me to do the two steps
or Rihanna me and be my umbrella
I’m not a gangsta yet, I’m a good fella


Produkcyjnie jest naprawdę bardzo dobrze i przede wszystkim ciekawie aranżacyjnie. Na płycie dominują głównie żywe instrumenty, co jest przynajmniej dla mnie niesamowitym plusem tego materiału. Tempo podkładów jest różne. Bit z mocniejszym i agresywniejszym uderzeniem jest w ,,Haters”, a taki łagodniejszy i przyjemniejszy w brzmieniu ,,Greener”. No i można by tak jeszcze powymieniać. Co do płynięcia po podkładach to nie mam się do czego przyczepić. Jest poprawnie, wyraźnie i raczej nikt nie powinien narzekać. Jednak to nie wszystko, bo są również nuty, w których brak jest klasycznej melodeklamacji, a zastępuje ją śpiewanie np. ,,The World Is Changing” czy fantastyczny ,,We Rad We Doin' It” i mi się tego przyjemnie słucha. Generalnie śpiew jest obecny na płycie i nie każdemu to może przypasować, ale znając styl Arrested Development nie należy być wielce zdziwionym.

Kończąc to wszystko pomału, powiem tylko, że to przyjemna płyta. Grupa zaprezentowała się z dobrej strony zarówno pod względem muzycznym jak i tekstowym. Jestem pewny, że ludzie, którzy ich lubią, będą prawie w pełni ukontentowani po odsłuchaniu. Dlaczego napisałem, że prawie w pełni? Ano dlatego, że w numerze ,,Granola Girl” jest autotune, a autotune i Arrested Development to jak King Gordy i dobry rap. Chociaż, jak słucham tego po raz kolejny, to ten autotune mi aż tak bardzo nie przeszkadza, ale nadal traktuje go jako plamę. Jednak nie ma co być niesamowicie ostrym, gdyż sam fakt, że chłopaki (no dobra… i dziewczyny) po w zasadzie dwóch dekadach istnienia na scenie są w stanie nagrać album takiej klasy zasługuje na uznanie.

8/10


PS: Babeczka z refrenu nie wygląda zbyt okazale, ale śpiewa bardzo ładnie i to najważniejsze :)

Brak komentarzy: