środa, 17 marca 2010

Podsumowanie Ligi Mistrzów 16 i 17 marzec

Wtorek

Chelsea LondynInter Mediolan

Mourinho mnie zaskoczył, bo desygnował do gry od początku 3 nominalnych napastników, ofensywnego pomocnika, zwykłego pomocnika i defensywnego pomocnika. Inter wyszedł niespodziewanie ofensywnie. Chelsea przez pierwsze 10 minut atakowała, ale nie miała wyraźnej przewagi ani nie dochodziła do dogodnych sytuacji. Lider Serie A nie dał się stłamsić i grał swoje, czasami również odpowiadając akcjami pod bramką Turnbulla. W szeregach The Blues było trochę niedokładności. Ekipa Ancelottiego nie była w stanie opanować środka pola i przejąć inicjatywy, a często grali długimi piłkami, z których nic nie wynikało. Przyjezdni radzili sobie naprawdę dobrze, a w 25 minucie posiadanie piłki było 53 – 47 % na ich korzyść. Ze strony Anglików próbowali strzelić gola Ballack, Lampard i Alex (strzały niecelne), a Włosi odpowiedzieli uderzeniami Pandeva (celnie) i Eto’o (niecelnie). Dopiero pod koniec połowy Chelsea przycisnęła i miała kilka dobrych okazji, których nie wykorzystali kolejno Malouda, Anelka oraz Lampart, bo zatrzymywali ich kolejno Samuel, Cesar i znowu Samuel. Wynik do przerwy nie uległ zmianie i Mediolańczycy zasłużenie schodzili do szatni z remisem, dającym im awans.

2 część meczu Londyńczycy rozpoczęli z impetem i szanse mieli Drogba oraz dwukrotnie Malouda. Posypały się również żółte kartki – Motta, Lucio oraz Malouda, Drogba. Tempo meczu wzrosło. Ze strony gości uderzał Milito, ale bardzo dobrze zachował się Turnbull. Gra się toczyła, ale bramki dla The Blues nie było, więc trener wprowadził na murawę Cole’a w miejsce dobrze poczynającego sobie Ballacka. Kilka minut później przed fantastyczną okazją stanął Diego Milito, ale nie pokonał bramkarza Chelsea. Uderzał jeszcze Motta. Anglicy nie byli w stanie stwarzać sobie groźnych sytuacji, a czas niemiłosiernie upływał. Ancelotti zdecydował się zdjąć Zhirkova, a w jego miejsce wszedł Kalou, który na początku wniósł trochę ożywienia w szeregi The Blues. Inter często grał długimi piłkami do napastników, którzy wielokrotnie byli łapani na spalonym, ale w 78 minucie tak się nie stało i Eto’o pokonał z akcji jeden na jeden Turnbull’a. Konsternacja na Stamford Bridge, a miejscowi rzucili się do ataku. W 87 minucie czerwoną kartkę ujrzał Drogba, a gole, bo Chelsea potrzebowała 2, aby doprowadzić do dogrywki, nie padały. Mina ich szkoleniowca mówiła wszystko – totalna bezradność. Jeszcze w 93 minucie idealną okazje miał Eto’o, ale fanstycznie zachował się golkiper Anglików.

Wynik meczu się nie zmienił i Chelsea ulega po raz 2 na własnym boisku w tym sezonie, ale ta porażka, mimo że mniejsza rozmiarowo niż z ManCity, boli zdecydowanie bardziej, bo oznacza koniec przygody z Ligą Mistrzów. Chodzę Bardziej Wkurwiony Niż Rozżalony jak Peja na Ski Składzie, ponieważ Londyńczycy zagrali słabo. Mourinho świetnie poukładał swój zespół, który grał swoje od pierwszej do ostatniej minuty i był lepszy, dlatego zasłużenie awansował. Posiadanie było 51 – 49 dla Anglików, w oddanych strzałach praktycznie remis. Mediolańczycy przez ostatnie 3 sezony odpadali konsekwentnie w 1/8, a za ostatnimi dwoma razami ich pogromcami były angielskie kluby, ale w tej kwestii sprawdziło się powiedzenie do 3 razy sztuka. Przed meczem The Special One powiedział coś, co mnie rozwaliło - ,,Wszyscy doskonale wiedzą, że Mourinho na Stamford Bridge nie przegrywa” i miał rację. Poza tym spełnił swoje marzenie o zabiciu Chelsea w rozgrywkach pucharowych. Po spotkaniu powiedział ,,To zwycięstwo jest potwierdzeniem, że Stamford Bridge jest moim domem i że zawsze tu wygrywam, z Chelsea lub bez Chelsea, jak tego wieczoru”. Zakończę bardzo trafnym cytatem, który przeczytałem na stronie Barcelony - ,,Mourinho dokonał gwałtu na byłej małżonce”. Cóż, to mówi samo za siebie…

Jose Mourinho 3:1 Chelsea Londyn

Sevilla – CSKA Moskwa

W drugim wtorkowym spotkaniu również padło niespodziewane rozstrzygnięcie, bo zespół z Hiszpanii, będący faworytem, uległ przed własną publicznością gościom z Rosji 1:2. To chyba nawet większa niespodzianka niż odpadnięcie Chelsea. Trzeba jednak przyznać, że CSKA zagrała dobry mecz, w którym pokazali, iż nie przestraszyli się rywala i naprawdę zależy im na awansie do 8 najlepszych drużyn Europy. Goście objęli prowadzenie w okolicach 40 minuty, ale niedługo potem Sevilla wyrównała i do przerwy był wynik 1:1. w 2 połowie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Honda i zdobył gola na 1:2 dla przyjezdnych. Bez winy nie pozostaje przy utracie tej bramki Palop, bo mimo iż uderzenie było mocne, to mógł się lepiej zachować. Gracze z Moskwy, nie oddali prowadzenia do końca, co dało im awans do ćwierćfinału.

Środa

Barcelona – Stuttgart

Nie dawałem Niemcom praktycznie żadnych szans, ale po pierwszych kilku minutach spotkania zrodziła się we mnie mała nadzieja, że jednak wyjście z piekła zwycięsko, a więc wywalczenie na Camp Nou remisu bramkowego, jest możliwe. Rzeczywistość okazała się inna, bo Barcelona przejmowała z czasem inicjatywę, stwarzała sytuacje i już po 22 minutach prowadziła 2:0. VFB nie było w stanie nic zrobić. W pierwszych 45 minutach oddali zaledwie jeden i to niecelny strzał. Hiszpanie niepodzielnie rządzili na murawie również w 2 połowie, w której dołożyli 2 trafienia. Najlepszy na boisku był nie kto inny jak Messi, który po raz kolejny udowodnił, że obok Ronaldo i Rooneya jest najlepszym piłkarzem globu. Obrońca tytułu nie podzielił losu Realu oraz Chelsea i pewnie rozprawił się z przeciwnikami, awansując do ćwierćfinału i będąc jedyną ekipą z Premiera Division w Lidze Mistrzów.

Bordeaux – Olimpiakos

Gospodarze już w 5 minucie objęli prowadzenie po najładniejszym, moim zdaniem, golu dzisiejszych i wczorajszych meczów Ligi Mistrzów autorstwa Gourcuffa. Francuzi mieli przewagę w pierwszej połowie, stwarzali sytuacje i mogli prowadzić wyżej, ale brakowało skutecznego wykończenie. Goście tylko od czasu do czasu coś tam próbowali. Do przerwy było 1:0 dla Bordeaux, a w drugiej połowie Olimpiakos musiał radzić sobie w 10, jednak udało im się strzelić bramkę wyrównującą, a potem siły się wyrównały, bo Diarra z ekipy lidera ligi francuskiej został usunięty z placu gry. Oba drużyny miały szanse na strzelenie bramki, dającej zwycięstwo i to podopieczni Blanca zdobyli gola w końcówce spotkania. Mecz skończył się wynikiem 2:1 dla Bordeaux i to oni awansują dalej. Michał Zewławoł całe 90 minut spędził na ławce rezerwowych.

Brak komentarzy: