sobota, 20 marca 2010

Marco Polo & Ruste Juxx - The Exxecution

Ruste Juxx, jak sam siebie określa, to truskulowy generał Boot Camp Click, który reprezentuje Brooklyn. Marco Polo to producent z świeżej generacji, którego poznałem 3 lata, mając przyjemność słuchania ,,Port Authority”. Pochodzi z Torronto, a obecnie mieszka w Nowym Jorku. Kolaboracja z Ruste Juxx to druga taka w karierze Marco, bo w 2009 roku wydał wspólnie z Torae solidny album ,,Double Barrel”. Powiem na wstępie, że ,, The Exxecution” też jest dobrym dziełem.

Ruste komplementuje swoje umiejętności mikrofonowe, ale również przedstawia się jako ulicznika, z którym nie warto zadzierać. Zachowuje balans między treściami, że tak to nazwę hołdującymi czterem elementom, które i tak w swojej formie nie są ugrzecznione, oraz ostrzejszymi. Trzeba przyznać, że od artysty emanuje naprawdę duża pewność siebie (m.in. nazywa siebie najlepszym raperem), ale to tylko jest plusem. Kawałek z Black Moon ,,Lets Take A Sec" jest świetny i najlepszy na albumie. Artyści w nim głównie manifestują swoją miłość, oddanie rapowi i mówią o rozwoju swoich karier. Oto pokaz praktyczny, jakich linijek można się spodziewać na płycie:

fuck society I’m menace to mic
spit two bars shows over finish goodnight
you wanna rap? Who the fuck rhyming after me?
only an idiot would have the audacity
I’m indestructible bralic unbreakable
an earthquake couldn’t move me, I’m unshakable

I write rhyme each and every day
and always seem to come with something fresh to say
hitting hella groupies looking for who’s next to lay


Raper ma daleki od łagodnego, można by rzecz groźny głos plus agresywne flow i nawet, jak nawija w wolniejszym tempie, to brzmi to wymownie. Jakość płynięcia po bicie nie budzi u mnie zastrzeżeń, ponieważ jest po prostu na poziomie. Natomiast co do samych podkładów muzycznych to są zdecydowanie powyżej przeciętnej. Nie ma się zresztą co dziwić, bo zrobił je prawdziwy fachowiec, którego uważam za jednego z najlepszych producentów w dzisiejszym rapie.

Tak pomału kończąc powiem, że krążek jest jednym z najlepszych, które miałem okazje słuchać w 2010 roku. Ciężko wskazać mi jest jakiekolwiek wady poza numerem ,,Fucking With A Gangster”, który kompletnie mi się nie podoba oraz tym że artysta mógłby tekstowo poruszyć trochę więcej wątków, a nie tylko skupiać uwagę na samym sobie. Oceny bardzo wysokiej nie postawię, bo owy materiał nie wkręcił mi się tak jak myślałem, że stanie się to po pierwszym przesłuchaniu.

7/10

Mój ulubiony track

Brak komentarzy: