niedziela, 21 marca 2010

Brotha Lynch Hung - Dinner And A Movie

Po pierwszym przesłuchaniu moja reakcja była następująca - płyta ma dwa oblicza. Przeciętne i wybitne. Mniej więcej (w zasadzie mniej niż więcej) pierwsza część albumu do kawałka ,,I Tried To Commit Suicide” zupełnie mi się nie spodobała i trochę męczyła. Bitom brakowało przebicia (może poza pierwszym trackiem), a Lynch spisywał się ospale. W jego nawijce, którą od czasu do czasu przyśpieszał na parę sekund, co go zresztą charakteryzuje, brakowało mi werwy. Na szczęście od 9 kawałka w górę wszystko się zmieniło i z średni materiał przeistoczył się w doskonały. To było pierwsze wrażenie.

Po drugim sprawdzaniu moje zdanie uległo zmianie i mimo że nadal uważam, iż krążek od 9 numeru jest o wiele lepszy, to poprzednie utwory są również na poziomie. Raper poruszył dość sporo głębszych i poruszających wątków m.in. troska o syna czy paranoiczne myśli, ale tez odnaleźć można potężną dawkę ostrych, brutalnych i krwawych treści. Hung potrafi podejść do problemu w ciekawy sposób i interesująco go opisać, co doskonale widać w kawałku ,,I Tried To Commit Suicide”, który jest jednym z najlepszych na albumie. Klasycznie zaprezentuję kilka linijek z ,,Dinner And A Movie”.

I don’t give a fuck about you
I don’t wanna you to think that
hit you with the mac 10
and have your skin turn pink and black
in the backyard with a stinky sacks

kittle Kevin wake up it’s school time, get your clothes on
don’t nobody loves you like me, we in a o-zone, twilight zone
all we got to eat today is bullshit
time for you to pray, but I don’t pray, I carry full clips
you can’t be like me, cause I’m a fucked up
and if we both fucking up, you gone be just like me
it’s gone be a tight squeeze, we can get through this
you’re my little nigga, so nigga we gone do this


Co do podkładów muzycznych to spełniły moje oczekiwania, ale dopiero jak się bardziej wsłuchałem. Dostajemy takie petardy jak ,,Nutt Bugg”, ,,I Plotted (My Next Murder)” czy ,,I Hate When Niggaz Get On The Phone When They Around Me”, które sprawiają, iż ogólna ocena bitów jest co najmniej dobra. Flow też wziąwszy wszystko pod uwagę prezentuje się w porządku, ale są nuty, w których jest on wysokich lotów oraz trochę niższych.

Zbliżając się do oceny, powiem, że gospodarz albumu, mimo sporej liczby gości, nie jest zepchnięty na drugi plan, co miało miejsce w przypadku ,,Loaded”. Może trochę mnie denerwuje ilość skitów (chociaż niektóre są ciekawe np. ten z końca ,, Murder Over Hard”) oraz długość albumu (80 minut to naprawdę sporo) ale powiedzmy, że występ gościnny C.O.S’a (szkoda, że tylko jeden raz się pojawił) rekompensuje to. Tak to materiał jest solidny i widać, że Lynch się przyłożył.

8/10

Ulubiony kawałek

Brak komentarzy: