piątek, 19 marca 2010

Pary 1/4 Ligi Mistrzów

Dzisiaj o godzinie 12:00 miało miejsce losowanie ćwierćfinałów i zarazem półfinałów najsilniejszej ligi świata - Champions League. Trzeba przyznać, że obecne rozgrywki obfitują w niespodzianki i trochę przypominają sezon 2003/2004, w którym w finale zagrały Porto i Monaco. Ku uciesze niektórych wreszcie ta edycja Ligi Mistrzów nie została zdominowana przez zespoły z Anglii, bo tylko Manchester oraz Arsenal znalazły się w finałowej ósemcę. Poza nimi mamy 2 ekipy z Francji - Bordeaux i Lyon, 1 z Niemiec - Bayern, 1 z Hiszpanii, co jest zaskoczeniem - Barcelone, 1 z Rosji - CSKA Moskwem do tego dochodzi 1 reprezentant Serie A - Inter, który broni honoru włoskiej piłki w Europie po wczorajszym odpadnięciu Juventusu z Ligi Europejskiej. Zawsze oglądam na żywo losowanie, jak tylko mogę, ale tym razem nie pozwoliła mi na to szkoła. Tak przedstawiają się pary:

Bayern Monachiu - Manchester United

Spotkanie można nazwać nawet klasykiem, mając na uwadze, co działo się w finale Ligi Mistrzów 1998/1999. Niektórzy kibice Bayernu (chyba zbyt wielcy optymiści) chcieli wylosować zespół Fergusona, aby wziąć rewanż za pamiętną porażkę sprzed 11 lat. Ja chciałem ustrzec się 2 klubów w losowaniu - Barcelony i właśnie Czerwonych Diabłów. Los jednak zdecydował inaczej i Bawarczyków czeka nieopisanie trudne zadanie, bo obecny lider Premiership jest po prostu poza zasięgiem Niemców. Wiadomo, że to jest teoria, a praktyce może być zupełnie inaczej, ale trzeba patrzeć realnie. W formie, jaką obecnie prezentuje klub z Bundesligi, a szczególnie, co wyprawia defensywy, jedyną niewiadomą w rywalizacji z ManU będzie ilość bramek, którą Rooney wpakuje Buttowi. Pierwsze spotkanie odbędzie się na Allianz Arena 30 marca, a więc pozostało 1,5 tygodnia, w którym Monachijczycy muszą coś zrobić ze swoją grą, aby nie zostać rozmontowani. Jestem pewny, że w formie z przełomu rundy jesiennej i wiosennej Bayern jest w stanie pokonać Manchester, ale w obecnej nie. Jak się nie uda przejść dalej (daje szanse 75 – 25 dla Diabłów), to mam nadzieję, iż podopieczni van Gaal’a nie skompromitują się jak sezon wcześniej z Katalończykami.

Olimpique Lyon – Bordeaux

Rywalizacja wewnętrzno francuska zapowiada się interesująco i chyba nawet Francja powinna się cieszyć, bo od nie pamiętnych czasów będą mieli swojego przedstawicie w gronie 4 najlepszych drużyn Europy, a to jest wyczyn! Ciężko tutaj wskazać faworyta, bo zarówno Lyon jak i Bordeaux mają szanse przejść dalej. Kluby znają się na pewno bardzo dobrze, bo rywalizują w tej samej lidze. W 1/8 trudniejszego przeciwnika miał oczywiście Lyon, ale Bordeaux to jest rewelacja tej edycji Champions League – z 8 rozegranych meczy wygrali aż 7 i to odprawiając takie firmy jak Bayern czy Juventus. Szanse daje 50 na 50 i nie mam też personalnej sympatii do żadnej ekipy, więc jest mi to obojętne, kto awansuje dalej.

Arsenal Londyn – Barcelona

Owa para jest chyba najsilniejsza i będzie wzbudzać największe zainteresowanie. Spotkały się zespoły grające najładniejszy i najbardziej efektowny, a przy tym efektywny, futbol. Nazywając tę rywalizację starciem tytanów, nie sądzę, że przesadzam. Kanonierzy w tym sezonie są bardzo mocni i mi imponują nie tylko grą, ale również tym, że mamy koniec marca, a oni nadal realnie liczą się w walce o mistrzostwo Anglii. Barcelona to Barcelona – chyba najsilniejsza obecnie drużyna Europy, mająca w składzie znakomitych zawodników i mimo że Ibrahimovic w ostatnich tygodniach zawodzi, to i tak ich siła rażenia jest niesamowita. Dzieciaki Wengera, bo tak lubię nazywać drużynę Arsenalu, będą musieli sobie radzić bez Van Persiego, który ma kontuzje już od kilku miesięcy, ale w swoich szeregach posiadają równie wybitnych piłkarzy jak chociażby Fabregas, Arshavin czy Nasri. Jedynie linie defensywną Kanonierzy mają wyraźnie słabszą od Hiszpanów. Ten dwumecz na pewno będzie obfitował w miłą dla oka piłkę nożną i mimo że faworytem jest Barcelona (szanse 65 – 35 dla mistrza Hiszpanii), ja liczę, że Londyńczycy sprawią małą niespodziankę i osiągnął 1/2 finału. W końcu muszę się Katalończykom zrewanżować za finał sprzed 4 lat, w którym przegrali 1:2, prowadząc 1:0.

Inter Mediolan – CSKA Moskwa

Wydaje się, że Jose Mourinho ma półfinał w kieszeni. CSKA sensacyjnie, ale zasłużenie ograła w 1/8 Seville, ale Mediolańczycy są kilka pięter wyżej w budynku. Przede wszystkim są w sezonie i mają za sobą geniusza taktycznego, nie wspominając o niesamowicie silnej obronie – chyba najsilniejsza defensywa spośród wszystkich obron klubów, które pozostały w rywalizacji o trofeum – oraz bardzo dobrej i groźnej linii ataku. Nie można lekceważyć Rosjan, ale patrząc prawdzie w oczy, to oni są najsłabszym zespołem spośród potencjalnej 7, którą mógł lider Serie A wylosować. Nie wydaje mi się, aby CSKA pomściła Rubin, który rywalizował z Interem w fazie grupowej. Wszystko na razie przemawia za The Special One’m i jego piłkarzami i dlatego szanse są 85 – 15 na korzyść Włochów.

Ewentualne pary 1/2:

Bayern/Manchester - Lyon/Bordeaux
Inter/CSKA – Arsenal/Barcelona

Jak Czerwone Diabły niczego nie zepsują, to są już w finale.

Brak komentarzy: