wtorek, 2 lutego 2010

O.T.R. Clique - Streets Deeper Than The Grave (1995)

1)Man Hunt II
2)Who Is It
3)Streets Deeper Than The Grave
4)Back Of The Club
5)Let It Burn
6)It Ain't Right
7)Nobody Seems To Listen
8)Much Love
9)Life Goes On
10)Man Hunt I

Muszę przyznać, że złapałem dość ostrą zajawkę na gangsta-rap, która trwa od przedostatniej soboty stycznia, a więc już prawie 1,5 tygodnia. Ostatni raz, kiedy zasłuchiwałem się w tym nurcie miał miejsce na początku studiów. Było to pod koniec października 2007 zaczynając, a kończąc na ostatnim tygodniu grudnia.

Zobaczymy, jak długa moja obecna zajawka się utrzyma. W każdym razie pod jej wpływem postanowiłem napisać co nieco o płycie, która wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Mianowicie O.T.R. Clique – Streets Deeper Than The Grave.

Tak naprawdę to niewiele jest mi wiadomo na temat powyższej formacji. O.T.R. Clique pochodzą z Ohio, więc zaliczają się do Mid-Westu, jeżeli chodzi o regiony rapowe w USA. W skład grupy wchodzi 3 członków, a wśród nich jest kobieta! Niesamowicie mnie ten fakt zaskoczył, bo nie spodziewałem się, że wśród O.G’s znajdzie się przedstawicielka płci pięknej.

O.T.R. Clique tworzą 2 Still, Mack-11 oraz D’Meka – owa kobieta. Jeszcze z teoretycznych informacji dodam, że „Streets Deeper Than The Grave” została wydana w 1995 roku i jest debiutem składu, któzy łącznie wydał jeszcze 2 krążki.

Płyta składa się tylko z 10 utworów, ale za to nie mamy intra, outra czy niepotrzebnych skitów. Dostajemy porcję 10 konkretnych tracków, które traktują o ulicy i różnych aspektach związaną z życiem na niej. Artyści nie owijają w bawełnę, są bardzo bezpośredni w swoim przekazie i mówią prosto z mostu, co leży im na sercu. Opisują swoją rzeczywistość, która nie jest kolorowa.

Zresztą sam tytuł płyty oraz okładka są niesamowicie wymowne i nastawiają słuchacza na bezpardonowe treści. Handlowanie narkotykami, zabójstwa, bycie prawdziwym, napady, rozterki, smutki, palenie marihuany, picie alkoholu, imprezy – to wszystko składa się na życie członków O.T.R. Clique, przy czym na albumie bardziej skupiają się pierwszych 6-7 elementach. Wspominają równiez o swoim dorastaniu.

Można rzec, że gloryfikują przemoc, ale nie robią tego bez powodu. Życie w gettach i biednych dzielnicach jest jej pełne i nie można o nim opowiadać, zachowując zarazem wiarygodność, nie uwzględniając przemocy. Każdy kawałek dostarcza nam kolejnych informacji i przybliża światopogląd zespołu. Można znaleźć też luźniejsze tematycznie tracki np. „Back Of The Club”.

Artyści jednak nie poprzestali tylko na gloryfikowaniu przemocy i mówieniu na temat bezwzględności życia. Znajdziemy też bardzo poruszające wersy, w których D’Meka wraz z kolegami snuje refleksje na temat rzeczywistości. Kruchość bytu, smutek po stracie bliskich, nieustanne zmaganie z uliczną rzeczywistością, samotność – to wszystko również siedzi w umysłach gospodarzy „Streets Deeper Than The Grave”. Wystarczy posłuchać takich utworów jak „Nobody Seems to Listen” czy tytułowego kawałka, aby się przekonać.

Udowadniają, że mimo bycia częścią zimnych ulic, nie zatracili uczuć i człowieczeństwa. Jednakże, jak przychodzi co do czego i trzeba pociągnąć za spust to:

with no remorse ready to send a nigga to the morgue

To ukazuje, że do przetrwania potrzebna jest umiejętność natychmiastowej zmiany nastroju oraz uczuć, bo wahanie tylko działa na niekorzyść.

Na krążku można odnaleźć wiele wersów, które doskonale obrazują i charakteryzują postawy oraz uczucia O.T.R. Clique, wśród których znajdują się również strach oraz niepewność:

every time I walk the streets I feel like somebody’s watching me

fuck getting yours, i gotta get mine

I get rich from another nigga’s downfall

I’m paranoid wasting bullets in the fucking wind
having drama with myself, wondering when will it end

I’m coming at your ass like a hollow tip

grave is deep but the street is a bit deeper

man, fuck that bitch, I got whole ounce of bud

I stay strapped with my heater


Przykładów jest mnóstwo. Jakbym miał przytoczyć wszystkie, to chyba musiałbym przepisać całą płytę.

Jestem pod wrażeniem tego, co zaprezentowała na albumie D’Meka. Jest to pierwsza raperka, której muzyka naprawdę mi się spodobała, bo ogólnie z przyczyn nieuzasadnionych po prostu nie lubię damskiego rapu. Członkini O.T.R. Clique ma dość wysoki głos, ale bardzo agresywny flow, co tylko wzmacnia wiarygodność rapowanych przez nią ostrych tekstów. Jej koledzy również wypadają bardzo dobrze. Czuć chemię twórczą pomiędzy artystami.

Prawie niemożliwym jest ocenienie techniki składania rymów, skoro nie ma się tekstów przed oczyma, ale przecież wiadomym jest, że w gangsta-rapie liczy się przede wszystkim przekaz. Tutaj przesłanie jest na najwyższym poziomie. Chyba porównywalne wrażenie, jeżeli chodzi o message, z krążków gangsta-rapowych wywarł na mnie tylko „Mobbin’ 4 Life” Sinistera oraz solówki Sir Dyno.

Co do warstwy muzycznej, to jest ona przyjemna i dobrze się słucha. W podkładach można odnaleźć elementy Funku, aby nie powiedzieć, że brzmienie O.T.R. Clique to G-Funk. W każdym razie nie jestem na sto procent pewny, ale myślę, iż ekipę można zaliczyć do reprezentantów G-Funku. Tempo podkładów jest różnorodne. Są szybsze „Who Is It”, jak i wolniejsze ,,It Ain’t Right” tracki.

Podsumowując, dodam, iż na pewno przesłucham pozostałe 2 albumy składu, gdyż debiut narobił mi wielkiego apetytu. Kto wie, może nawet zdecyduje się ściągnąć solówkę D’Meki?

Brak komentarzy: