poniedziałek, 22 lutego 2010

23 kolejka Bundesligi i trochę więcej

Piątek

Pierwszy mecz tej kolejki miał miejsce pomiędzy a Hoffenheim a Borussią Monchengladbach, czyli ekipami z mniej więcej środka tabeli. Goście prowadzili nawet już 2:0, ale ostatecznie gospodarze popisali się wielką determinacją i doprowadzili do wyniku 2:2. Podział punktów, który tak naprawdę pewnie nie zadowala żadną ze stron, ale sądzę, iż obydwa zespoły na bank pozostaną w Bundeslidze.

Sobota

Spotkanie, które mnie najbardziej interesowało, a więc Norymberga kontra Bayern znowu nie oglądałem od początku z powodu kłopotów z transmisją. Dopiero od 13 minuty mogłem obserwować, co się dzieje na Frankenstadion. Wicemistrzowie Niemiec byli osłabieni kadrowo, gdyż kontuzje wykluczyły z gry Van Buytena oraz Ribery’ego. No, a na placu boju działo się niewiele. Monachijczycy co prawda byli wizualnie stroną przeważającą, gdyż częściej atakowali bramkę Schafera, niż gospodarze brnęli w pole karne Butt’a, ale groźnych sytuacji było jak na lekarstwo po obydwu stronach.

Jestem trochę zaniepokojony, bo to już jest 4 mecz z rzędu podopiecznych Luisa Van Gaala, w którym nie są w stanie narzucić rywalowi własnego stylu i nękać bramkę przeciwnika jak rój rozwścieczonych szerszeni. Pierwsza jakaś groźniejsza akcja miała miejsce dopiero w 25 minucie. Było jeszcze kilka dośrodkowań oraz rzutów rożnych zarówno dla Bayernu jak i Norymbergi, ale golkiperzy i defensorzy wychodzili zawsze obronną ręką. No, ale do czasu. W 37 minucie Olic zagrywa do Gomeza, a on z lewej strony pola karnego posyła piłkę po ziemi na 11 metr, do której dobiega Thomas Muller i pokonuje Rafaela Schafera. Wynik do przerwy był 1:0 dla przyjezdnych.

Generalnie też miałem problemy z transmisją drugiej połowy, ale gra Bayernu nie wyglądała porywająco. W dodatku stracili bramkę po w 57 minucie i zrobiło się nerwowo. Fakt, że Robben zszedł po pierwszej połowie (chyba kontuzja, ale pewny nie jestem), a w jego miejsce pojawił się Altinton (nie rozumiem, czemu nie Pranjic) na pewno nie pomógł Monachijczykom. Wicelider Bundesligi miał tak naprawdę tylko 2 bardzo dogodne okazje. Najpierw Gomez po serii zwodów Mullera dostał podanie w pole karne, ale zbyt mocno dośrodkował (a może to był strzał?) do Olica. W 77 minucie również Gomez nie był w stanie pokać Schafera w sytuacji nie mal 100 porcentowej. Genialną interwencją popisał się bramkarz gospodarzy. Mimo że przez ostatnie 15 minut goście ciągle atakowi, to albo Schafer stawał na przeszkodzie, albo brakowało skutecznego wykończenia.

Wynik meczu nie uległ zmianie i broniąca się przed spadkiem Norymberga przerywa wyborną passę 13 zwycięstw z rzędu gości. Punkt dla gospodarzy niewątpliwie na wagę złota, a Bayern wyraźnie jest w małym dołku. Nie chodzi mi o wyniki, bo te są na razie i tak znakomite, ale o styl gry. Jeszcze dochodzi do tego fakt, że nie wiadomo, co będzie z Riberym oraz Robbenem, który nie wróży zbyt dobrze, a przecież w najbliższych spotkaniach trudne mecze m.in. z Hamburgiem i rewanż z Fiorentiną na wyjeździe…

Pozostałe sobotnie mecze

Borussia Dortmund, która przegrała ostatnie 3 mecze, wraca na właściwą drogę, pokonując na Westfalenstadion 4:1 katastrofalnie grający Hannover. Warto wspomnieć, że 2 pierwsze gole dla gospodarzy wpadły po stałych fragmentach gry. Dla przyjezdnych trafia wypożyczony z Sevilli Aruna Kone i jest to już 2 bramka reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej w 3 spotkaniu w lidze niemieckiej.

Okazałe zwycięstwo odnosi również Stuttgart, deklasując na wyjeździe Kolonię 5:1. Bezlitosny tego dnia był Cacau, który (łącznie zdobył aż 4 bramki) może się poszczycić zdobyciem klasycznego hat-tricka (szczególnie 2 trafienie ładne) w 1 części meczu. Cieszy skuteczność VFB, bo może jednak uda im się nawiązać walkę z Barceloną we wtorek na Mercedes-Benz Arena…

Po dość równomiernej wymianie ciosów Mainz remisuje z Bochum 0:0. Sytuacji pod bramkami nie brakowało, ale skuteczności tak. Dla przyjezdnych, którzy okupują 12 miejsce w tabeli, jest to już 7 mecz z rzędu bez porażki.

HSV Hamburg nie może ustabilizować formy – remisy przeplata ze zwycięstwami. Fakt, że ich rywale czyli Eintracht Frankfurt spisują się bardzo dobrze jest niepodważalny, ale jak gospodarze myślą o włączeniu się w walkę o Ligę Mistrzów, muszą takie mecze wygrywać. Szczególnie, że mieli przewagę i mogli strzelić niejedną bramkę. Możliwe, gdyby van Nistlelrooy był sprawny (kontuzja uda uniemożliwiła występ), podopieczni Bruno Labbadii odnieśliby zwycięstwo.

Niedziela

Tego dnia na boiskach w Niemczech zostały rozegrany aż 3 spotkania. O 15:30 Freiburg podejmował Herthę Berlin. No i wreszcie goście zagrali na miarę swoich możliwości – skutecznie i bardzo dobrze. Zwycięstwo cieszy podwójnie, bo nie dość, że było 3:0, to jeszcze Freiburg to bezpośredni rywal Berlińczyków w walce o pozostanie w Bundeslidze.

O 17:30 miał miejsce najciekawszy pojedynek tej kolejki – dobrze grający Werder, podejmował jeszcze lepiej spisującego się lidera z Leverkusen. Mecz zakończył się wynik 2:2, a Bremeńczycy ratują punkt w ostatniej minucie za sprawą Mertesackera. Warto odnotować, że katastrofalny błąd przy 1 golu dla gospodarzy popełnił najlepszy, moim zdaniem, bramkarz ligi – Rene Adler.

Wilki odnoszą wreszcie pierwsze zwycięstwo od 10 meczy i to nad wymagającym rywalem, który było Schalke. Wolfsburg co prawda przegrywał do przerwy 0:1, ale po zmianie stron 2 bramki huknął Grafite i gospodarze pokonali 3 drużynę w tabeli Bundesligi. Tutejsi mogli wygrać wyżej, ale kilka razy słupek oraz poprzeczka ratowały Neuera.

Tak prezentuje się bieżąca tabela:

1)Bayer L – 49 punktów
2)Bayern – 49 punktów (gorszy bilans bramek)
3)Schalke – 45 punktów
4)Hamburg – 40 punktów
5)Borussia D – 39 punktów

Inne

W środę oraz czwartek grała też 1/16 Ligi Europejskiej. Było kilka interesujących spotkań, wśród nich Ajax kontra Juventus, który chciałem oglądać, ale nie udało się. Juve zwycięża na Arenie 2:1, co tylko potwierdza, że wracają do formy (zresztą w ostatniej kolejce ligowej też notują wygraną). Niemieckie drużyny nie wypadły najgorzej – Hamburg pokonuje u siebie 1:0 PSV, Werder po nie najgorszej grze ulega na wyjeździe 0:1 Twente, Hertha szczęśliwie remisuje w Berlinie z Benficą 1:1, a WFL osiąga dobry rezultat w Hiszpanii remisując 2:2 z Villareal.
Mając na uwadze wyniki, sądzę, że raczej Hertha nie da rady awansować, a pozostałe ekipy jak najbardziej mają szanse i co najmniej dwóm się uda.

W Anglii Chelsea po słabym meczu zwycięża na wyjeździe z Wolverhamton 2:0, co daje im już 4 punkty przewagi nad Manchesterem United, który ulega Evertonowi w Liverpoolu. Arsenal tak jak Chelsea zdobywa 3 punkty, pokonując 2:0 Sunderland. Patrząc na tabelę, widzimy, iż Chelsea, Manchester oraz Arsenal będą się liczyły w walce o mistrzostwo, a za 2 miesiące pewnie już tylko The Blues i Czerwone Diabły, bo Kanonierzy nie wytrzymają, jak zresztą ma to miejsce zwykle. Niżej w lidze jest ostry ścisk i Liverpool może mieć poważne kłopoty nawet w znalezieniu się w pierwszej 6, jak nie będą regularnie wygrywać.

W Italii przewaga Interu stopniowo topnieje. W sobote remisują i to naprawdę po fatalnym meczu w Mediolanie z Sampdorią. 2 zawodników gospodarzy – Samuel oraz Cordoba – zostało ukaranych czerwoną kartką przez arbitra. Przyjezdni atakowali praktycznie cały czas, ale nie udało im się odnieść kolejnego zwycięstwa z rzędu. Roma i Milan są coraz bliżej Interu, ale nadal podopieczni Mourinho zachowują bezpieczną przewagę kolejno 5 i 7 oczek nad tymi rywalami. Juve, dzięki ostatnim zwycięstwom, już jest na 4 pozycji.

Brak komentarzy: