niedziela, 21 lutego 2010

Blu & Exile - Below The Heaves (2007)

1)My World Is...
2)Simply Amazin'
3)Juice N' Dranks
4)Cold Hearted
5)Good Life (Show Me)
6)Blu Colla Workers
7)I Am...
8)Dancing In The Rain
9)Party of Two
10)No Greater Love
11)The Narrow Path
12)In Remembrance...
13)First Things First
14)Soul Amazin'
15)Life's a Gamble
16)The World Is...

Powyższy duet reprezentuje San Pedro w Kalifornii, ale w żadnym wypadku artyści nie są związani z gangsta-rapem, co może sugerować ich pochodzenie dla przeciętnych słuchaczy. Exile jest bardziej doświadczonym zawodnikiem, bo w rap-grze był już w latach 90-tych, jako część składu Emanom. Dla Blu „Below The Heavens” to pierwsza oficjalna płyta, której jest częścią. Uprzedzając trochę to, co napiszę od razu zacznę, iż było to Wejście Smoka jak Bruce Lee!

Ową płytę miałem przyjemność słuchać pod sam koniec marca 2009. W ogóle to najpierw Lewy podesłał mi kawałek ,,Dancing In The Rain’, który wywarł na mnie kolosalne wrażenie i zachęcił do ściągnięcia całego albumu. Po pierwszym przesłuchaniu było dobrze, ale dopiero po 2 sprawdzeniu (oczywiście na słuchawkach w skupieniu, leżąc sobie na łóżku, bo jak to mówi Chino XL „sound without focus is just noise”) zajarałem się na całkowicie.

„Below The Heaves” to wyśmienity krążek, który jest z jednej strony pozytywny, przyjemny, a z drugiej pełen wartości życiowych, osobisty, emocjonalny i wypełniony linijkami dotyczącymi egzystencji, z którymi może się utożsamić każdy zwykły człowiek czyli na przykład You & I jak Rakim. Najlepsze jest właśnie to, że słuchając tej płyty możemy się poczuć jej częścią, gdyż takie jak poniższe wersy mogą być częścią naszego życia:

it's six o'clock I'm hopping' out of the bed
rain fallin', callin' ex but my phoneline is dead
I guess my bills ain't paid
no ride to work for the day
second option hop the bus but there's a traffic delay
my boss tryppin' cause
I'm runnin' late and ain't no excuse
when I'm about to be 22 without a whip I could swoop

Nie raz przecież narzekamy na pogodę, sytuację finansową czy autobusy. Te elementy składają się również na życie Blu. Słysząc powyższe linijki naprawdę można się poczuć super. Nie dość, że człowiek się tym jara, to przedstawione sytuacje wydają się nie być mu obce. Można się fascynować tekstami na temat ulicy czy sprzedawania narkotyków, jak są fajnie ujęte, ale żaden przeciętny człowiek się z nimi nie utożsami, więc nie zrozumie ich duchem. Gospodarz płyty ma również inne problemy, który na pewno nikomu z nas nie są nieznane:
d
my lady callin' buggin' always fussin'
just cause we ain't ballin'
but it's hard because her cousin is fucking' rich
cause her husband's hustlin'

Nie można również odmówić Blu bardzo trafnych linijek na inne tematy, które już mogą stanowić bardziej poważne kłopoty, ale nadal zaliczają się do części egzystencji zwykłych ludzi:

one minute you're a baby
and the next you're sexin' without protection
and now you're holdin' a baby

W każdym razie w żadnym wypadku Blu nie wydaje się być moralizatorem, który chce pouczać każdego. Absolutnie nie. Jest po prostu trzeźwo patrzącym na świat młodym człowiekiem, który świadom jest, jakie pułapki na nas czyhają.

Trzeba zaznaczyć, że artysta nie miał łatwego dzieciństwa, bo jego ojciec rzadko bywał w domu i bił jego matkę, która przeżywała horror. Żywi wielki szacunek wobec matki, która dokładała wszelkich starań, aby wychować Blu na człowieka. Sam artysta przyznaje, że był głupi kiedyś, a od maleńkości obcowanie z pistoletami nie było mu obce:

d
I was cold hearted and young, a dumb kid with a gun
cuz fun days don't last, the last nigga to laugh
so rap fell on my tongue, numb feelings remain
and pain comes and it goes
by my wounds shows the room where my pops beat my moms
moms screamin' for help, myself hot as a sun
cold hearted and young, a dumb kid with a gun
that I got from my pops drawer
when he left my mommna twice in a week
my momma lifeless and weak
spendin' her nights in the sheets

Jeszcze, mówiąc o jego dorastaniu, dowiaduje się na krążku, że chciał zostać zawodowym graczem, ale przez porażkę w finałowym spotkaniu zaczął popalać marihuanę. Akurat te wydarzenie zeszły się z przestaniem bycia prawiczkiem:

I never smoked, played ball though it would make me choke
the way we lost the championship game by one
slow fucking hit a 3 at the buzzer
my heart sunk I started cryin I was trying to be a pro baller
my first fuck was that year and still I don't call here

Ogólnie nie mam w zwyczaju cytować tak sporo, ale tutaj jest to nieuniknione, bo same moja analiza słów Blu może nie wystarczyć, aby mieć pełen obraz tego, co mnie tak jara. Na szczyt, który jest gdzieś tam w kosmosie, raper wzniósł się w kawałku „Good Life”, gdzie rymował 1 i 3 zwrotkę. W sposób idealny, wręcz obrazowy, przedstawiają one wiele aspektów życia: odpowiedzialność związaną z wychowywaniem dziecka, sytuacje, z których wybrnięcie wymaga wiele od człowieka, kryzysową sytuację na osiedlach, rzeczy, które są naprawdę ważne w życiu. Cóż… całych zwrotek cytować nie będę (chociaż nie widzę wyjścia, aby nie posłuchać całego kawałka, jak ktoś chce mieć całkowity obraz tego, o czym pisze, bo poniższe wersy to tylko pewna część całości), ale te fragmenty tak:
d
I got dreams I ain't reached yet - ends that ain't meet yes
when it comes to being a man, shit I'm barely getting my feet wet
trying to hit reset knee deep in debt
trying to figure out how to feed a mouth that ain't got teeth yet
how the hell am I gonna show a child to be a man
when I'm twenty-two without a clue on how to take a stand

check it out, there's so much I can show you
withouht rolling through Beverly Hills
without money, cars clothes, or even ecstasy pills
I don't need weed to east me when I'm stressing for real
just close my eyes and try to think how heaven feels
just to feel good again, even though I know when
I open them it's back to the hood again
where kinds hold chrome with them
just to feel proceted, cause these videos are showing them
how to shoot fools and take their dough from them


No i na koniec kilka ostatnich linijek, które są kwintesencją tego kawałka i w ogóle mogą być uznane za uniwersalne prawdy:

fuck jewels I think my soul glows bright enough
and fuck whips I learn more when I ride the bus
and fuck rolexs bad enough that we fight for bucks
and fuck hoes cause in the end I need a wife to love


W ogóle to jest najlepszy kawałek na płycie i proponuję się na chwilę zatrzymać w czytaniu i go posłuchać, bo to jeden z najwybitniejszych tracków w całym rapie wg mnie.

Blu jest w pełni oddany muzyce o czym świadczy wers, w którym nawija, że jego broń to język, dzięki któremu może rapować. Nie zabrakło rozliczenia się z słabymi raperami, uwypuklaniu swoich umiejętności czy tzw. rapu o rapie, ale wszystko to podawane w niesamowicie kunsztowny sposób i nie ma tego zbyt wiele tak naprawdę.

Wielki podziw wywołuje we mnie umiejętności klejenia wersów przez Blu. Nawet błahy temat potrafi za pomocą swoich rymów podnieść do potęgi i wychodzi z tego coś fantastycznego. Artysta stosuje kilka gier słownych, które tylko potwierdzają, jak utalentowanym jest tekściarzem:

opinions are assholes they;re full of shit
and everybody got one

we rich now but used to be slaves
we pushing whips now we used to be whipped
rocking chains when we used to be in 'em

Blu poruszył również kwestie trudów dotyczącą wiązania swojej pasji z życiem prywatnym. Z jednej strony bycie raperem wymaga czasu, aby pisać teksty, nagrywać w studiu czy jeździć na koncerty. Z drugiej natomiast artysta pragnie szczęścia w osobistym życiu, które dałaby mu dziewczyna, ale ma świadomość, że jest to ciężkie zadanie do zrealizowania:

I'm trying to find the happiness that couples claim to be
but it's hard to balance loving when you busting over beats
sounds strange but it's hards to explain it over beats
in the lab daily rocking two or three shows a week

Więcej cytować i przedstawiać aspektów, o których nam mówi Blu nie będę (a zapewniam, że jest ich o wiele więcej, bo praktycznie każdy kawałek porusza jakiś problem), bo to ma być
recenzja, a nie próba przelania całej zawartości „Below The Heavens” na kartkę. Zawsze powtarzam, że Sir Dyno nagrywa dla nas życie, to Blu również to robi, ale jest to inne życie, w którym problemy są nie tak ekstremalnie poważne. Co oczywiście nie znaczy, że brzmią one banalnie. Perfekcyjny narrator zwykłego życia – to idealna parafraza, która opisuje artystę.

MC ma charakterystyczny, przyjemny głos i spokojny, raczej wolny, ale bardzo czysty flow. Dykcja na bardzo dobrym poziomie. Może nie rapuje tak emocjonalnie jak Slug czy Sha Stimuli, ale nie odstaje od nich zbytnio.

No to zostawiam teraz Blu w spokoju i przejdę do drugiej części tego duetu, a więc producenta. Nie poświęci mu zbyt wiele słów, bo jak wiadomo o wiele bardziej wolę i lubię przedstawiać warstwę tekstową niż muzyczną.

W każdym razie Exile wysmażył wyborne bity. Nie mogę się do niczego przyczepić. W większości są to podkłady spokojnie, z dźwiękami, które wprowadzają w nastrój wyluzowania, ale w żadnym wypadku nie nadają się, aby palić pod nie marihuanę. Czytałem kiedyś opinie, że są one monotonne momentami i w zasadzie nie różnią się zbytnio, co za tym idzie im dłużej się słucha, tym wszystko się ze sobą zlewa. Ja się z tym nie zgadzam, bo mimo że wielkiej różnorodności nie ma, to zasypiać na pewno nie pozwalają nam wersy Blu, które zaskakują często. No chyba, że kogoś w ogóle nie interesuje liryka, to wtedy może mieć problem.

Kończąc, powiem, że z jednej strony żałuje, iż sprawdziłem ten album dopiero po 2 latach od wyjścia, a z drugiej jestem niesamowicie szczęśliwy, że w ogóle miałem okazje go usłyszeć. Do płyty powracam czasami, może nie niesamowicie często, ale na pewno regularnie. Kawałki z „Below The Heavens” nierzadko lądują u mnie w mp3, jak jeżdżę do czy ze szkoły. Jeżdżę autobusami, bo ja mam taki sam pogląd jak Blu odnośnie środkó transportu hehehe

fuck whips I learn more when I ride the bus


Tak już definitywnie zakończając dodam, że słuchanie tak wybitnych krążków jest dla mnie zaszczytem. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości dostąpię więcej takich zaszczytów. To Duma jak Tede!

Brak komentarzy: