niedziela, 12 września 2010

Atmosphere - To All My Friends, Blood Makes The Blade Holy

Ostatnimi dniami jakoś nie miałem zbytnio Weny jak ten raper na pisanie i mówiąc szczerze dzisiejszy tekst piszę bardziej, aby się przełamać niż z czystych chęci. Kilka dób temu pojawiła się już w rapidshopie najnowsza płyta, a w zasadzie epka od Sluga i Anta. Dziś postanowiłem w końcu rzucić ją na słuchawki. Ja tam lubię Ślimaka i Mrówkę, więc oczekiwałem solidnego materiału. W ogóle to dopiero dnia dzisiaj jak Kononowicz przystałem na trochę dłużej przy ksywach obydwu artystów i doszło do mnie, jak śmieszne są one, gdy się je przetłumaczy. Wcześniej nie zwracałem na to kompletnie uwagi.

Tak naprawdę to chyba nie powinienem nic pisać na temat warstwy lirycznej, bo przecież wiadomo, że Atmosphere nie mają chyba żadnego normalnego kawałka tylko pierdolenie o tym, jak kocha laskę, ale ona ma go w dupie, bo poszła do kina z innym. Może i bym w to uwierzył, gdybym albo nie znał muzyki chłopaków, albo angielskiego. Zacznę od raczej bez wątpienia najlepszego numeru na ,,To All My Friends, Blood Makes the Blade Holy”, a więc ,,The Major Leagues”. Jest to pomysłowy storytelling, w którym Slug przedstawia pewnego gościa, swojego znajomego z dzieciństwa, który koniecznie chciał być KIMŚ, ale skończył pechowo. Jak już jestem przy historiach to warto wspomnieć o ,,Scalp”. Tym razem głównym bohaterem jest Sean, którego kolega poprosił, aby odebrał za niego paczkę. Finał opowieści jest dość zaskakujący i niezbyt pozytywny. Można usłyszeć także track o zabarwieniu społeczno-
politycznym ,,Americareful”. Raper udowodnił, że porządna zabawa słowem (nie mam na myśli gier słownych) również nie jest mu obca, co widać w ,,Hope”. No by wbić jeszcze jeden gwóźdź do trumny ludziom twierdzącym, że Atmosphere to TYLKO (bo nie mówię, że Slug nie nawija często na temat, ale bez przesady) Girls, Girls, Girls jak Jay-Z, to dodam, iż ,,The Best Day” to nuta optymistyczna, podnosząca na duchu z pozytywnym przekazem. Miałem już nie wbijać gwoździ, ale co mi tam. Na epce znajduje się TYLKO jeden kawałek na temat dziewczyny.

now here we are two decades later
I’m curious to see what the kingpin’s days made of
you never got to be Scarface
caught between a rock and a hard place
maybe he got something to say to me
I have to patiently wait and see
hoping that heaven has a vacancy for dope fiends
cause I know he never made it to the major leagues

O teksty to ja się nie martwiłem, bo Slug to sprawdzona i pewna marka. O brzmienie tak samo się nie martwiłem, bo wiedziałem, że skoro odpowiedzialny za nie jest Ant, to będzie dobrze. Ja ogólnie nadal żałuję, że to nie on wyprodukował Felt 3, a Aesop Rock, ale cóż, Życie jak Reno. Wspominałem, że najlepszym trackiem na ,,To All My Friends, Blood Makes the Blade Holy” jest ,,The Major Leagues”. Bit jest imponujący, bo słuchacz dostaje świetnie złożoną sekwencję pianina i zapadający w pamięć jakiś dźwięk, którego nie umiem nazwać, bo jestem ułomny. Tak ogólnie na epce słychać sporą dawkę żywych instrumentów. Ciężko byłoby mi wybrać bardziej ulubione podkłady, bo wszystko trzyma równy, bardzo wysoki poziom. Nie ma wypełniaczy, a Ant po raz kolejny udowodnił, że nie wychodzi z formy i jest jednym z najlepszych producentów w rapie obecnie. Flow, jakie cechuje Sluga praktycznie od początku kariery można różnie charakteryzować, ale w tej charakterystyce nie może zabraknąć jednego określenia – idealnie oddające emocje. Tak właśnie jest, było i jestem pewny, że nadal będzie. Dodatkowo zawsze lubiłem dykcję rapera, która jest bardzo czysta.

Materiał jest w sumie pozbawiony wad. Szeroki wachlarz tematyczny, bardzo starannie zrobiona warstwa muzyczna, świetna, uczuciowa nawijka Sluga. Po prostu Prawdziwy Rap jak Venio & Pele. Na pewno jest to najlepsza epka spośród tych, które miałem okazje słyszeć w bieżącym roku, ale maksimum nie dam.

9/10

Brak komentarzy: