poniedziałek, 27 września 2010

6 days and I wake up and I'm outta here

Ostatnio był na blogu zastój w porównaniu do tego, co pisałem kiedyś. Był zastój w moim życiu, bo czekałem na rozstrzygnięcia związane ze studiami, co mnie denerwowało i nie pozwalało w zasadzie reazliować jakichkolwiek zajawek typu piłka nożna czy rap. Jednak dzisiaj jest tego kres, bo w końcu wszystko się rozstrzygnęło i jest zajebiście. Eis kiedyś nawijał o polski śnie, który ma wielu osób i który w zasadzie jest niedospełniania. Moim polskim snem było dostanie się do Poznania z co najmniej jednym ziomkiem i to dzisiaj są fakty. Bez kitu, nie przypuszczałem, że to co mówiłem jakoś w grudniu, będąc totalnie najebany w jednym barze, spełni się, a jednak to prawda.

Teraz należy pozałatwiać jeszcze kilka formalności. Odebrać dokumenty z Łodzi, która jest beznadziejnym miastem tak naprawdę i się cieszę, że tam nie będzie mnie no i przede wszystkim załatwić jakieś lokum w stolicy Wielkopolski. Organizacja tego poznańskiego uniwerku, mówiąc szczerze, powala w negatywnyn sensie, ale mam wyjebane jak Boski Roman, bo to co najważniejsze stało się faktem. Reszta pójdzie już z górki. Nowe miasto, nowi ludzie, nowe doświadczenia, mecze Lecha w Lidze Europejskiej.

Nie powiem, bo szkoda, że nie dostaliśmy się całą czwórką, co składała, ale trudno. To jest życie, takie są realia. Ktoś przechodzi, a ktoś odpada. Tak się złożyło, że przeszedłem z osobą, z którą mi najbardziej zależało i nie nawinę, że pierdolić tamtych jak Tede, ale nawinę jak Tede - inaczej wyszło to życie, wiesz?

Chłopaki z Almighty RSO nawijali - 16 days and I wake up and I'm outta here. Ja mogę nawinąć praktycznie to samo, zmieniając tylko liczbę dni jak w tytule.

1 komentarz:

svinsky pisze...

Almighty RSO Forever! pozdro Kojot