środa, 13 kwietnia 2011

I’m Leaving...

Zamykam bloga, blogerzy muszą to docenić
Każdy bloger piszący blog musi coś zmienić
Każdy nierzetelny bloger próbujący pisać
Robi krok w tył i spierdala z Internetu dzisiaj
Mam dość tego syfu, blogerzystów kaleczących język
Mam dość grafomanii, wciskania kitu i blogowej nędzy…

Mógłbym dalej tak nawijać, ale wcale tak nie myślę, ponieważ w sieci jest sporo dobrych blogów, a ja sam siebie nie uważam za mistrza. Jaram się po prostu numerem Jimsona ,,Zamykam Grę” i dlatego napisałem te wersy. Nic osobistego i poważnego.

Nie zmienia to faktu, że kończę (zawieszam?) moją karierę jako blogerzysta. Nie mam już zajawki na pisanie. Nie jest to związane z moim prywatnym życiem, ale po prostu nie czuję już chęci. Muszę też powiedzieć, że blog pochłaniał mi sporo czasu. Są dwie strony medalu. Jedna, ta gorsza, to fakt, że pisanie o piłce nożnej w takim jak ja stylu zupełnie nic nie wnosi, bo jest to bierne autoodtwarzanie faktów. Byłem tego świadomy, ale pisałem, bo po prostu chciałem. Druga strona, to lepsza, to fakt, że będąc zmuszonym pisać o albumach, trzeba było się w nie wsłuchiwać. Dzięki temu mogłem sporo płyt dogłębniej zbadać i bardziej docenić.

Problemem jest też to, co nawijał VNM - ,,to prosta ekonomia, potrzeby zaspokojone rosną”. Tak samo jest w moim przypadku. Jak kiedyś na recenzje poświęcałem maksymalnie do 40 linijek na stronie Worda, obecnie jak nie przebije się z tekstem co najmniej na dziesiątą linijkę drugiej strony, to mam niedosyt i nie jestem zadowolony. Napisanie dłuższej recenzji wymaga nie tylko wgłębienia się w album (co jest bardzo pozytywne), ale czasu, aby pomyśleć, jak w najlepszy sposób przelać estetyczne wrażenia na papier. To kradnie sporo czasu, w którym mógłbym zamiast pisania recenzji, wziąć się za kolejną płytę, a wartych do sprawdzenia krążków jest na pewno wiele.

Pisałem przez 16 miesięcy, miło spędzając czas, bo była to bardzo fajna przygoda. Mówiąc szczerze, kiedy po kilku miesiącach ogarnąłem, że jest możliwość sprawdzenia, ile mam wejść na blog, to mnie zszokowało, że aż tak sporo. Dziękuję bardzo wszystkim za wszystkie komentarze, polecone albumy i propsy. Hejty także się zdarzyły, ale to ze strony fanów Gucci Mane’a i Soulja Boya, więc jebać ich. Cieszę się, że coś co robiłem z czystej zajawki, znalazło pewną grupę czytelników, bo nie ma dla mnie większej nagrody niż dobre słowo od drugiego człowieka. Wiem, że pewnie niektórzy będą zawiedzeni, że to już koniec, ale ja po prostu nie czuję już chęci. Zacząłem notkę od follow-upu do Jimmiego, skończę na follow-upie do jego wroga:

Na blogu jest 250 notek, czytaj je i się jaraj
Ja wypierdalam stąd, ej Pein nara.


PS: To jeden z wielu świetnych kawałków, których bym nie poznał, gdyby właśnie nie blog.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

wszystko się kończy jak zwykle.., kciuk w dół...
masz fanfary turuuuuuuu....
M

gawi pisze...

Przykro to słyszeć, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócisz, bo zaglądałem tu codziennie i bardzo lubiłem czytać Twoje teksty. Dzięki Twojemu blogowi też sam sporo się dowiedziałem i propsy dla Ciebie za to :).

Pozdrawiam i może do przeczytania jeszcze kiedyś!