wtorek, 11 stycznia 2011

Top 3 - Polska 2010

Nadszedł czas, aby zająć się naszym polskim podwórkiem i wyróżnić 3 najlepsze albumy, które ujrzały światło dzienne rok temu. Łącznie z Polski sprawdziłem nie tak wiele, bo 12 płyt, dlatego też nie będę robił listy chociażby top 5. Nazwa tematu zostaje praktycznie taka sama jak przed rokiem. No i tak jak było to w styczniu 2010 roku, nie miałem w zasadzie żadnych problemów, aby wytypować czołową trójkę, zachowując naturalnie kolejność.

1)Słoń & Mikser - Demonologia
Obecność tego krążka na mojej liście to jest bez wątpienia zaskoczenie. Zaskoczenie dla samego siebie, a także innych, którzy znają mój gust i wiedzą, że horrorcoru i rapu zbliżonego do niego raczej nie lubię. Słoń, który jak wiadomo, reprezentuje Poznań spodobał mi się niesamowicie od pierwszego większego kontaktu z jego muzyką, który miał miejsce w kwietniu 2010. Tak więc relatywnie niedawno, mając na uwagę, że działa na scenie już od kilku lat. Nie spodziewałem się, że rap artysty wywrze na mnie tak dobre wrażenie. ,,Chorymi Melodiami" jarałem się ostro i nawet postanowiłem poświęcić osobną recenzje temu albumowi. Dobra, to teraz należy przejść do drugiego solo Słonia. ,,Demonologia'' to płyta utrzymana w podobnym stylu, co debiut, a więc obskurne, bezpardonowe, momentami odrażające i przyprawiające o odruch wymiotny, a zarazem pomysłowe, błyskotliwe i pełne humoru (czarnego, jakby nie patrzeć) linijki, które są opancerzone w niebanalne rymy. Ci, którzy twierdzą, że Poznaniak tekstowo jest słaby czy chociażby średni są dla mnie lekko dziwni. Ma dobrą technikę składania wersów i mocny przekaz. Jednak lirycznie ,,Demonologia" jest bardziej rozwinięta niż ,,Chore Melodie", gdyż słuchacz dostaje takie tracki jak ,,Trzoda" oraz ,,Szczerze". Pierwszy to bujający imprezowy numer, natomiast drugi jest bardzo mądry i refleksy z niezwykle prawdziwym i trafnym tekstem. Wyróżniłbym także najbardziej hardkorowy kawałek, jaki dane było mi słyszeć w Polsce - ,,Love Forever". Nie jestem jego fanem, ale trzeba przyznać budzi kontrowersje i przeciera szlaki. Za produkcję jest odpowiedzialny Mikser, który spisał się bardzo dobrze. Muzyka na albumie jest spójna, dopracowana i podkłady potęgują przesłanie, jakie w wersach niesie MC. Słoń dobrze radzi sobie na bitach, na pewno z nich nie wypada i nie do końca zgodzę się, że nie rozmaica nawijki. Chociażby w ,,Szczerze" brzmi o wiele inaczej aniżeli w ,,Niech Płoną" czy ,,Intro (Jebać Idiotów"). Kończąc wywody nad ,,Demonologią", dodam, że mimo iż materiał już mi się przejadł, bez problemu uznaje go za najlepszą polską rapową płytę. Nie dlatego, że jestem gimnazjalistą (chociaż bardzo bym chciał), a po prostu, bo mnie zniszczyła.

2)PIH - Dowód Rzeczowy Nr. 1
Po ,,Kwiatach Zła", które można uznać za jedną z najlepszych (jak nie najlepszą, chociaż osobiście takiej opinii nie wyznaję) płyt 2008 roku, mało kto przypuszczał (w tym także ja), że Adam Piechocki będzie w stanie nagrać nie tyle że coś lepszego, a chociaż coś tak świetnego. Artysta znany z tego, że nie raczy przebierać w słowach i nie stroni od używania często nadmiaru, moim zdaniem, przekleństw, udowodnił wielu słuchaczom, że należy do ścisłej czołówki polskich raperów, którzy notują progres. Otóż prezentowany krążek jest wg mnie najlepszym w dyskografii Piha, którą można podzielić na dwa etapy - przed ,,Kwiatami Zła" oraz ,,Po Kwiatach Zła". Nie chcę przez to powiedzieć, że na kilku pierwszych produkcjach rapera nie ma ciekawych i wartościowych numerów, bo chociażby ,,2003" to dla mnie jedna z najlepszych nut w historii polskiego rapu, ale chodzi o to, iż Białostoczanin zanotował wyraźny progres w kwestii tekstów. Nie stosuje już prostackich wersów, rozbudował szeroko swoje słownictwo, poszerzył znacząco zakres elementów porównawczych w porównaniach, fantastycznie i dobitnie obrazuje zjawiska. Mówiąc krótko, lirycznie wspiął się na wyżyny i potwierdził to zdecydowanie na najnowszym solowym albumie. Spektrum tematów, które porusza PiH, powinno zadowolić słuchaczy, którzy cenią sobie wielotematyczność. Tak więc jest ,,Weneckie Lustro", będące psychodelicznym storytellingiem, któremu dodatkowo wymowy dodaje pierwszoosobowa narracja, głębokie i zaangażowane tematycznie ,,Czas" oraz ,,Zgniłych Sumień Cmentarz", numer, który można puścić na imprezie i powinien rozbujać towarzystwo ,,100g (Szyja)", sprawozdanie z osiedli ,,Dokument (Słodko-Gorzki Smak)" czy też ciekawe kolaborację z Pezetem oraz Peją w ,,Śniadanie Mistrzów" czy z reprezentacją Poznania - Słoniem, Shellerem, Kaczorem w ,,Śmiertelnych Linijkach". Do brzmienia nie mam żadnych zarzutów, bo kiedy ma być mocniejsze jak w ,,Ambicje Nie Dają Mi Żyć" to jest, a jak łagodniejsze, wprowadzające smutny nastrój np. w ..Czas" to też jest. Możliwe, że jest to najlepiej wyprodukowana, nie licząc Kobry, płyta 2010 roku w Polsce. Mój numer 2 bez wątpienia.

3)Tede - Fuck Tede/Glam RapFiodor wydaje sporo ostatnimi latami i niektórzy słuchacze uważają, że ostatnią dobrą produkcją od niego było... AH24N2, a więc mixtape z dissami na Peję. Ja się z tym nie zgadzam, bo ,,Fuck Tede/Glam Rap" to także produkcja bardzo wysokich lotów. Jest to naturalnie podwójny album, który będę traktował jako całość, bo gdybym wziął pod uwagę tylko ,,Fuck Tede", to byłby to mega poważny kandydat do zajęcia pierwszego miejsca w tym rankingu. Zacznę od tego, że Tede był zawsze znany z świetnych, nietypowych i bardzo zaskakujących akcji promocyjnych. Na pewno nie jeden słuchacz pamięta, co działo się w drugiej części beefu z Onarem czy przed wydaniem IV Woluminu Buhh'a. Jacek Graniecki trząsł internetem jak miło. Nie będę pisał dokładnie, czego tym razem dokonał artysta, bo każdy zorientowany w temacie o tym wie, a jak nie, to odsyłam do tych linków: http://www.youtube.com/watch?v=FNUKZKWAFD4, http://www.youtube.com/watch?v=xgvTQra_9SY, a następnie do tego http://www.youtube.com/watch?v=K0VzuWc6sEQ. No i wszystko robi się jasne. Dobra akcja promocyjna to jednak dopiero połowa sukcesu, bo należy także postarać się o zrobienie dobrego rapu. Pod tym względem Tede mnie nie zawiódł. Oczywiście lepszą połową krążka jest CD1, a więc ,,Fuck Tede", która jest bardziej poważna od imprezowego ,,Glam Rap". Na ,,Fuck Tede" nie ma dla mnie żadnego numeru, który uznałbym za wypełniacz, mimo że na początku ,,To Nie Film" mnie denerwował. Poza tym ta płyta wykreowała jeden z najlepszych kawałków rapera w historii - ,,Inne Getto". Bardzo trzeźwe spojrzenie na sprawę wychowywania się w blokach i tych, którzy zgrywają wielkich uliczników, chcących, jak sam Tede nawinął, zmienić beton w filozofię. Ponadto dobór gości jest bardzo interesujący, ponieważ obecność takich postaci jak Eldo, Pezet czy chociażby Molesta jest niemałym zaskoczeniem. Jacek świetnie radzi sobie na majku, bo ma flow, coś do powiedzenia i dobre rymy. Charyzmy z czasów ,,Hajs, Hajs, Hajs" nigdy nie odzyska, ale i tak jest się czym jarać. Z drugiego CD najbardziej podobały mi się ,,La La La Lachon" oraz ,,Imprezowy Automat" i mimo jak ktoś nazwie drugi track za plastik, nie będę miał z tym problemów, ale mi on się podoba. Zjada całą dyskografię Gucci Mane'a i nawet nie dostaje zgagi. Brzmienie jest zastrzeżeń, bo Sir Mich wie, jak zrobić dobre bity. Moimi ulubiony są ,,Inne Getto", ,,La La La Lachon", ,,WWR", ,,Mixtejp" i wiele wiele innych. Ogólnie mówiąc, świetna płyta z nowatorskim (chociaż męczącym trochę) konceptem zrobienia z CD2 audycji radiowej.
___________________

2010 rok w polskim rapie był udany i większość produkcji, które miałem okazje przesłuchać, trzymało co najmniej niezły poziom. Ja już napisałem wszystko, co chciałem napisać. Nie mam nic do dodania. Powinienem już iść spać, bo mi się chcę, gdyż wczoraj mało spałem, no nie mogłem. Denerwuje się przed już w zasadzie dzisiejszym testem (piszę to już około godziny 1) ze zjebanej fonetyki akustycznej, bo to jest popierdolone w chuj i pewnie i tak nie zasnę. Jak uda mi się zaliczyć, to zrobię rewolucję na blogu.

Tak więc drodzy czytelnicy! Trzymajcie kciuki i szykujcie się, bo mogą polecieć głowy!

1 komentarz:

gawi pisze...

też nie przesłuchałem za wiele z polskich płyt, pewnie nawet mniej niż Ty, ale z Tede jak najbardziej się zgadzam... to mój ulubiony raper z Polski

płyta Eldo też trochę latała w wakacje, w kilkunastogodzinnej trasie do Chorwacji, znajomy jest wielkim fanem Eldo tak więc chcąc nie chcąc osłuchałem się tego albumu sporo :) i całkiem niezła jest