wtorek, 2 listopada 2010

10 kolejka Bundesligi

Piątek

Bayern podejmował w pierwszym spotkaniu 10 kolejki w Niemczech zespół z Freiburga, który był wyżej w tabeli. Gospodarze zagrali jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie, choć nie wiem, czy to powód do dumy, bo tych naprawdę dobrych było jak na lekarstwo. Bawarczycy wygrali 4:2, co jest pewnego rodzaju przełamaniem, bo po raz pierwszy w tych rozgrywkach udało im się zdobyć więcej niż 3 gole. Dzięki tak okazałej wygranej mistrzowie Niemiec nie są już na ostatnim miejscu pod względem liczby strzelonych bramek w Bundeslidze ale… przedostatnim. Tym razem będący w wybornej dyspozycji strzeleckiej napastnik gości Cisse nie zdołał wpisać się na listę strzelców.

Sobota

Wydawało się, że pokonanie w poprzedniej kolejce St. Pauli, co prawda w dość kontrowersyjnych okolicznościach, okaże się być bodźcem, który pchnie ekipę Kellera do przodu. Jednak tak się nie stało i tym razem gracze Stuttgartu musieli uznać wyższość Wolfsburga, który przed własną publicznością zasłużenie i w dobrym stylu pokonał ich 2:0. VFB cały czas szuka formy, Camoranesi nie mieści się w składzie, natomiast Wilki też nie imponują swoją postawą jak do tej pory.

Werder w ostatnich czterech meczach wygrywał w Bundeslidze trzykrotnie tylko raz remisując, więc wydawało się, że pokonanie w Bremie słabszej Norymbergi nie będzie problematyczne. Mimo problemów kadrowych w obronie (Wesley zmuszony do gry na prawej stronie) wszystko zaczęło się zgodnie z planem od trafienia Almeidy w 5 minucie i gospodarze mogli spokojnie podwyższyć prowadzenie. Mogli, ale stało się inaczej, bo to ostatecznie przyjezdni zwyciężyli 3:2, a gol na 3:1 padł po akcji, w której piłka trafiła po uderzeniu w poprzeczkę, po dobitce w słupek i potem następnej do bramki.

Zarówno bez Van Nistlelrooya jak i Ze Roberto Hamburg pojechał do Kolonii, aby zmierzyć się z ostatnią w tabeli ekipą gospodarzy. Miało to być łatwo, gładko i przyjemnie, ale to jest Bundesliga i tutaj wszystko może się zdarzyć. Przypomniał o sobie najlepszy snajper FC Koln z zeszłego sezonu – Novakovic, który zdobył hattricka, a jego drużyna pokonała HSV 3:2. Miejscowi zdobywają 3 punkty, która pozwalają im opuścić strefę spadkową i nawet znaleźć się na miejsce poza strefą barażową.

Idrissou na pewno nie będzie wspominał wyjazdowego pojedynku z FCK1 dobrze, bo takiego kiksa, jaki popełni dawno nie widziałem. Nie trafił do pustej bramki z sześciu metrów. Może podwójnie żałować, bo mógł grać Borussi Moenchengladbach prowadzenie, gdyż wtedy był jeszcze wynik 0:0. To się brutalnie zemściło, bo Kaiserslautern zdobyło w ostatnich 20 minutach aż 3 gole i pewnie wygrało spotkanie. Bramka na 1:0 autorstwa Tifferta to jedna z najpiękniejszych (jak nie najpiękniejsza) bramek w bieżącym sezonie ligi niemieckiej.

Eintrachtowi idzie jak na razie naprawdę dobrze. Ostatnio nie przegrywają, strzelili sporo bramek, nie stracili zbyt dużo, a teraz dokładają kolejne 3 punkty do puli, ogrywając na nieswoim terenie beniaminka ST. Pauli 3:1. Gospodarze ogólnie też nie mają co narzekać, bo ich pozycja w lidze jest bezpieczna, ale wiadomo, że sezon się rozkręca i wszystko się może zdarzyć. Ja osobiście typuje jednak Sankt Pauli do spadku.

Godzina 18:30 przyniosła hit sobotnich meczów. Schalke, które jest największą niepozytywną niespodzianką, podejmowało na własnym stadionie Bayer Leverkusen. Podobało mi się spotkanie, bo oglądałem tę rywalizację. Niestety, drużyna Magatha nadal pogrążą się w marazmie, bo nie dość, że nie wygrali, to jeszcze ulegli 0:1. Dorzucając do tego fakt, iż Huntelaar dwukrotnie uderzał w aluminium, potęguje tylko gorycz porażki. Nie wiem, ile czasu będzie miał trener Schalke, aby coś zmienić, by sprawić, żeby w końcu jego drużyna zaczęła wygrywać. W każdym razie wicemistrz kraju nie może być po 10 kolejce gorszym tylko od Borussi M.

Niedziela

Natomiast największym hitem tej rundy spotkań w Niemczech był bezwątpienia pojedynek lidera tabeli z wiceliderem, a więc Mainz z Borrusią Dortmund. Rywalizacja stała na wysokim poziomie i nie brakowało jej niczego. Były bramki, dogodne okazje, zmarnowane sytuacje. Jak już mowa o tych ostatnich, to należy wspomnieć, że gospodarze zmarnowali rzut karny w sytuacji, kiedy przegrywali 0:1. To był punkt zwrotny meczu, bo później Barrios podwyższył na 2:0 i Jurgen Klopp z ekipą wskoczyli na pozycję numer jeden.

W pojedynku kończącym rywalizację 10 kolejki najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech Hoffenhaim podejmowało Hannover 96. Wieśniaki urządziły sobie ostre strzelanie i przejechały po gościach jak pług po polu, wygrywając 4:0. Postawa Hoffenhaim w lidze wymaga słów uznania, bo grają ładnie, widowiskowo i są na wysokim miejscu.

Tabela. Oczywiście w przypadku równej liczby punktów decyduje różnica bramek.

l)Borussia D. – 25 punktów
2)Mainz – 24 punkty
3)Hoffenhaim – 18 punktów
4)Bayer – 18 punktów
5)Eintracht – 16 punktów
___________

14)Kaiserslautern – 10 punktów
15)Kolonia – 8 punktów
16)Stuttgart – 7 punktów
17)Schalke – 6 punktów
18)Borussia M. – 6 punktów

Liga Mistrzów, Eliminacje Ligi Mistrzów, Liga Europy, Baraże, Spadek.

Strzelcy:

Gekas – 9 goli, Eintracht
Cisse – 8 goli, Freiburg
Dzeko – 7 goli, Wolfsburg
Ba – 6 goli, Hoffenhaim
Almeida – 6 goli, Werder
Lakic – 6 goli, Kaiserslautern
Grefite – 6 goli, Wolfsburg

Brak komentarzy: