czwartek, 18 marca 2010

Army Of The Pharaohs - The Unholy Terror

Pamiętam, jak we wrześniu 2007 ostro jarałem się tym przepotężnym i licznym kolektywem, który nazywany jest przez niektórych Wu-Tangiem podziemia, kiedy to wydali album ,,Ritual of Battle”, będący ich drugim w dyskografii. Przyszło czekać 3 lata na kolejne uderzenie Faraonów. Mówiąc szczerze, to nie oczekiwałem na ich powrót Z Paznokciami W Zębach Na Forum jak VNM i nawet nie sprawdzałem kawałków, które pojawiały się w internecie przed wyciekiem całego krążka. Nie zmienia to faktu, że cenie ekipę i zawsze jestem chętny sprawdzić nowy materiał od nich, a przedstawiana płyta jest naprawdę warta sprawdzenia.

Armia nie toleruje autotune’a, mimo że w numerze ,,Burn You Alive” się on pojawia, ale to zapewne w charakterze ironii, artystów pokroju Lil Wayne czy T-Pain. Viennie Paz, więc najbardziej charakterystyczny wojownik, a dla mnie najlepszy biały raper kuli ziemskiej, który zresztą na ,,The Unholy Terror” określa siebie najlepszym raperem świata, dedykuje nawet całą zwrotkę dla prawdopodobnie Kanye Westa w ,,Drenched In Blond”, którego już pocisnął na poprzedniej płycie. Tak to teksty to ostre braggadacio, w którym artyści manifestują swoją siłę, potęgę (również fizyczną, bo czasami mówią o różnych niemiłych rzeczach, które są w stanie zrobić tym, którzy wejdą im w drogę) oraz pozycję na rapowej scenie i w życiu. Przytoczę kilka takich linijek, co mi się spodobały – będzie tego trochę więcej niż zazwyczaj, bo chłopaki, potrafią zapodać doskonałe wersy:

I solemnly swear this is my testimony
I’ma keep it one hundred while the rest phony
I’m wilding out like suicide is my mission
I ain’t trying be crucified by the system

disturbing the peace, swerving in suburban for beef
cops lurking, still searching me for murdering beats
I heard that you sweet, niggas look like girls when you speak
crying all the time cause I’m around the world with my heat

monster with the freeze, when I’m conquering mc’s
I’ll be airing rappers out like if I was responsible for breeze

I was born to be a beautiful man
but the ugliness is powerful I do what I can
that’s why I try to drop a jewel on my man
and told him that the block is hotter than Jerusalem sand
I don’t never have to prove who I am
cause anybody know me know that I’m a ruthless man

I don’t listen to anything you perceive legal
turn a Christian to anything you would deem evil


Army Of The Pharaohs przyzwyczaili do tego, że brzmienie na ich albumach było wyśmienite. Tutaj jest tak samo. Może nie ma takiej rewelacji, jak na poprzednich krażkach, ale warstwa muzyczna mnie stawia do pionu. Kapitalnie pasuje do wersów serwowanych przez Vinniego, Apathy’ego, Celph’a i reszte Faraonów. Można odnaleźć dźwięki groźne, przeszywające, mające kopa, ale również łagodniejsze np. skrzypcowe czy klawiszowe. Tempo bitów jest w miarę zróżnicowane, a nawet, jak ktoś się nie zgodzi, to są one wystarczająco dobre, aby nie nużyły.

Wydawałoby się, że taki materiał nie może mieć wad, a jednak je posiada, ale naprawdę małe. Nie podoba mi się, że Esoteric pojawił się jedynie w dwóch zwrotkach oraz łączna liczba wszystkich wojowników, która oscyluje wokół 15, co sprawia, że jest czasami ciężko ogarnąć, kto teraz nawija. No i trochę podkłady z ,,Godzilla” oraz ,,Drenched In Blood” mi nie wchodzą. W każdym razie to wszystko drobne usterki, bo łączna jakość ,,The Unholy Terror” jest bardzo wysoka i ocena też będzie taka.

9/10

Mój ulubiony kawałek:

PS: Album pchnął mnie, aby powrócić do poprzednich dokonań grupy, więc Faraoni zrobią totalną inwazję na moje głośniki.

Brak komentarzy: