wtorek, 24 grudnia 2024

Brotha Lynch Hung - Season of da Siccness 2: Kevlar (2024)

 Traklista wklejona, ponieważ nie ma sensu pisać:










Brotha Lynch Hung, jeden z najlepszych raperów pod względem flow w rapgrze (moje top 15 na bank i napiszę o tym za jakiś czas), autor chorych tekstów, fotograficznych opisów, mrożących krew w żyłach historii. Ostatnie solo wydał w 2013 rok, a więc rok po tym jak moja zajawka na rap wygasła, a więc nie słuchałem. Poprzednie jeszcze dwa albumy z 2011 i 2010 roku były naprawdę mocne. Teraz zaskoczenie, bo po ponad dekadzie solowej ciszy raper wydaje Season of the Siccness 2. I o ile nie było raczej szans, aby osiągnął poziom jedynki, to jednak jest możliwe oddanie klimatu prequela, jak ktoś zdecyduje się nagrać sequel. Udowodnił to chociażby Cormega ze swoim The Realness II. 

Niestety Lynch zawiódł na całego. Nie oddał klimatu jedynki ani tym bardziej nawet nie zbliżył się do jej poziomu. Co prawda są naprawdę dobrze sklejone wersy, budzące grozę (np w I Can Be A Killa, ILL, czy Bang Bang), ukazujące Lyncha jako bezwzględnego psychopatycznego morderce bez serca (a raczej z twoim sercem wyrżniętym z klatki piersiowej), momentami niezłe flow, to jakoś całościowo brzmi to bez ikry i wyrazu. Czasami odnoszę wrażenie, że Lynch nawija jakby miał 80 lat - co prawda jest Lynchem, ale z zadyszką, bez polotu, nie robiącym dobrego wrażenia. Są też momenty wręcz komiczne, chociażby refren z Smoke i tu można zacytować TDF'a "weźmiesz sobie jakiegoś wyjca, co chuja jest nie artysta".

Byłem pełen nadziei i zajarany jak zobaczyłem ostatnio na youtubie ten album, ale przesłuchanie mnie zawiodło, a dałem 3 próby. 17 numerów, długość płyty 40 minut, kawałki w większości poniżej 3 minut. Reprezentant Sacramento dał ciała. Produkcyjnie także brak pazura, a zapewne bity robił sam Lynch. Nie ma żadnego podkładu, który by hipnotyzował, co nierzadko zdarzało się na poprzednich produkcjach. Słabo to brzmi, a dodatkowo brak C.O.S.'a na featuringu, co byłoby truskawką na torcie... w sumie chyba ten brak jest dobry, bo to byłaby truskawka na zgniłym torcie jakim niewątpliwie jest Season of the Siccness 2.

Brak komentarzy: