Technicznie mamy tutaj po prostu masakrę. Podwójne, potrójne, poczwórne - "pod chuj mnie nie weźmiesz", follow-upując pewnego słupskiego rapera. Gdyby tego było mało, to nierzadko te rymy są dodatkowo wielokrotne, więc poziom iście kosmiczny. Tematycznie również jest ciekawe i różnorodnie, bo dostajemy trochę bragga, puncze, bangery, a także poważniejsze, bardziej przemyślane i refleksyjnego numery. Tekstowo jest idealnie. O taki jeden przykład - potrójny wielokrotny rym:
Street lights hit, I gotta skeet right quick
To 5816, least try to get more time at
The party for my peeps, I'm lit
When they said it's ok, I holler peace, I split
To 5816, least try to get more time at
The party for my peeps, I'm lit
When they said it's ok, I holler peace, I split
Słowo "get" Tech nawinął specjalnie w inny sposób, aby się rymowało z pozostałymi.
Pod względem flow też jest idealnie, a może i idealniej? Tech N9ne świetnie balansuje, przyśpiesza, zwalnia, zmienia tempo, podśpiewuje. Raz nawija agresywniej, raz spokojniej, a innym razem buńczucznie. Mamy cały repertuar i pokaz chyba każdego możliwego sposobu rapowania. Po prostu mistrz.
Jedynie, co na tej płycie jest niepotrzebne i psuje to obecność Lil Wayne'a w kawałku "Yoda", mimo że zwrotki gospodarza jak i cały album są genialne.