1)(Intro) Hour Of The Inevitable Conquest
2)Father Of The Flame
3)Don’t Leave Me
4)Who Is This
5)Killin’ The Game
6)Flow Session Number 2
7)Perfect World
8)Initial Contact
9)Represtin’
10)The Phantom’s Anthem
11)Alien Baby
12)Lifting The Veil
13)Finish Moves
14)Lookin’ At You
15)Watch Him
Jak na razie jeżeli chodzi o płyty z 2011 roku zza oceanu to nie ma dla mnie rewelacji. Oczywiście mam na myśli te, które sprawdziłem, a więc 3, o których pisałem na blogu. Wiadomo, że mamy dopiero połowę lutego i bardzo dobre produkcje muszą się pojawić albo już się pojawiły, a ja jeszcze nie wrzuciłem ich na słuchawki. W każdym razie, kiedy dowiedziałem się, że K-Rino uderza z kolejnym materiałem, zakładałem w ciemno, że będzie on na pewno lepszy od wszystkiego, co do tej pory słyszałem w bieżącym roku. W 2010 artysta reprezentujący Houston, wydał podwójny album ,,Annihilation Of The Machine”, który sprawdziłem tylko raz i to niezbyt dokładnie. Był on w dość kiepskiej jakości i lepszej niestety nie udało się znaleźć, ale obiecałem sobie, że powrócę do niego i znajdzie się w recenzjach krążków pod etykietą USA 2010 płyty. Niestety, ale już nie powróciłem do niego z czystego lenistwa, a jestem pewny, że straciłem wiele, bo K-Rino nie nagrywa słabych płyt. Co by nie mówić, można to nadrobić, ale najpierw skupię się na jego ostatnim albumie, a więc ,,Alien Baby”.
Jak powiedzmy 3,5 roku temu robiłem listę 15 najlepszych lirycznie raperów na pewnym forum, nie uwzględniłem Rino, ponieważ nie znałem jego muzyki. To, że ktoś taki istnieje wiedziałem, ale nie miałem nawet chęci by zapoznawać się z jego twórczością. Jeżeli dnia 16 lutego 2011 roku miałbym zrobić taką listę, reprezentant H-Town znalazłby się na niej bez wątpienia. Właśnie tak, głównym atutem gospodarza opisywanego krążka jest jego niebywała siła liryczna. Nie mam na myśli w tym przypadku jedynie mocnych punchy, szerokiej gamy odwołań, świetnie technicznie złożonych rymów, szerokiego słownictwa, ale przede wszystkim koncepty. K-Rino, można by śmiało rozwinąć do Koncept-Rino, ponieważ pod względem pomysłowości na kawałki ten człowiek nie ma sobie równych. Jednak zanim skupię się na tej kwestii, powiem kilka słów o braggadacio w wykonaniu artysty na ,,Alien Baby”. Jest ono wręcz nadzwyczajne, ponieważ raper mimo nagrania wielu kawałków w takiej stylistyce, zawsze rzuci (może lepiej byłoby napisać zaatakuje) jakimś świeżym, powalającym, miażdżącym panczem, który mnie nokautuje. Widać to doskonale w chociażby ,,Father Of The Flame” czy ,,Flow Session Number 2”. Kilka przykładów przytoczę już za parę chwil.
Teraz przyjdę do konceptowych numerów, których na albumie nie brakuje. Zacznę od ,,Who Is This”. Akcja dzieje się w środku nocy i mamy przedstawioną rozmowę telefoniczną pomiędzy K-Rino, a jakimś ziomkiem. Owy koleżka o imieniu Chris ma pretensje do rapera, że sypia z jego dziewczyną, na której owemu ziomkowi bardzo zależy, bo są zaręczeni. No i rozpoczyna się ciekawa wymiana zdań wers po wersie. Słuchając tego tracku, miałem ciarki na plecach, ponieważ spodziewałem się jakiegoś niesamowitego zakończenia wprost z najdoskonalszych thrillerów psychologicznych. Myślałem, że okaże się, iż Rino tak naprawdę rozmawia z samym sobą czy coś w tym stylu. Niestety lekko się rozczarowałem, bo cała ta historia skończyła się, że tak to ujmę normalnie. Morał? Jak nawinął artysta – ,,always check the woman fool, never check the dude". ,,Initial Contact” to oryginalna i ciekawa zabawa słowem. Gospodarz albumu żągluje akronimami. Jest to kawałek, który dość trudno ogarnąć za pierwszym razem właśnie ze względu na sporą ilość akronimów. Zwrócę uwagę jeszcze na ,,Lifting The Veil”, w którym Rino powalił mnie na kolana. Przedstawia on nieścisłości związane z religią. Gwarantuję, że ta nuta zrobi sieczkę z mózgu, bo raper idealnie odnajduje się w tego typu konspiracyjnych tematach. Próbka tego, co lirycznie ma do zaoferowania artysta:
cause my mental’s eclectic, double directed
concurrently enter you and exit
galaxies are being fed
I read a mind reader’s mind to let him know I knew my mind was being read
compose a symphony the first day life entered me
no doctor was needed, I performed a self delivery
got a mystical vehicle
that let me see a thousand miles back in the rearview
I’m so skillfully gifted that I spit 6 verses on 7 beats
and every one of them were different
I’m so futuristic my first born raised me
Sporo tych wersów, ale jak już pisałem wyżej to jest tylko kawałeczek tortu. Chcesz więcej to sprawdź album. Skoro tekstowo ,,Alien Baby” to najwyższa półka czy tam klasa światowa, to nawet niezbyt doskonała produkcja nie będzie wielkim minusem. Oczywiście są pewne granice dopuszczalności, ale w przypadku tego albumu nawet nie jesteśmy ich blisko, ponieważ warstwa brzmieniowa jest dobra. Ktoś mógłby powiedzieć, że większość podkładów jest podobna do siebie i można odnieść wrażenie, że się zlewają ze sobą. Wielkiej różnorodności faktycznie nie ma, ale mi to w prawdzie nie przeszkadza. Nie jestem wielkim degustatorem produkcji, byleby była słuchalna. W tym przypadku jestem zadowolony, bo np.,,Perfect World”, ,,Alien Baby”, The Phantom’s Anthen” i ,,Who Is This” mimo że są utrzymane w spokojnym tempie, różnią się od siebie niektórymi elementami. Jest także coś mocniejszego jak ,,Initial Contact”, jak i w typowym klimacie Dirty South ,,Representin’”. Nie mam pojęcia, kto zajął się robieniem bitów. Może był to sam raper, może ktoś inny. Nie wiem. W każdym razie podkłady nie urywają dupy, ale są w porządku.
Flow rapera jest bardzo charakterystyczny. Ma się wrażenie, że podczas rapowania szepcze. No i właśnie ten element szeptu wyróżnia K-Rino. Może zbytnio nie urozmaica swojej nawijki (wyjątek stanowi ,,Lookin' For You", gdzie rapuje przez jakiś czas szybko) i pod tym względem technicznie nie jest mocarzem, ale nie mogę zarzucić mu, że nie potrafi rapować i że nie ma flow. Jego głos i sposób jechania po podkładach jest idealny do opowiada historii. Dlatego też najlepiej słucha mi się go w ,,Alien Baby”, ,,Who Is This” oraz ,,Lifting The Veil”. Rino udowodnił, że potrafi także zaśpiewać, co widać w refrenie ,,Don’t Leave Me”, ,,Perfect World”, ,,Lookin' For You" oraz ,,Alien Baby” i jak na moje wyszło mu to bardzo dobrze. Nie jest to pierwsza taka próba w karierze gracza z Houston, bo np. na ,,Solitary Confinement” w ,,Didn’t Ask” też się podjął tego zabiegu i także mi się podobało. Jak już jestem przy refrenach, to powiem, że ten z ,,Who Is This” mnie paraliżuje. Nie jest autorstwa gospodarza, ale kopie.
K-Rino lirycznie pozamiatał i udowodnił, że nadal jest w wysokiej formie. Raperów, którzy mogą się z nim mierzyć obecnie pod tym względem można policzyć na palcach jednej ręki. Cieszy to, że np. w przeciwieństwie do KRS One’a taki weteran nadal potrafi nagrać płytę, którą będę się jarał i nie pozostanie mi po niej niesmak. ,,Alien Baby” to wreszcie album z takiego typu, na które czekałem w bieżącym roku. Może jedyną wadą fakt jest to, iż jest za długi, ale to już szczegół. Całkiem prawdopodobny kandydat do pierwszej 10 najlepszych produkcji 2011 roku, chociaż do końca jeszcze daleka droga, ale ma szanse się tam znaleźć.
9/10
środa, 16 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Nakręciłeś mnie na ten album, sprawdzę koniecznie, mimo, że od K-Rino jeszcze nic nigdy nie słuchałem
Natomiast ja się wkręciłem w Tusz Na Rękach. Naprawdę bardzo fajna płyta.
w końcu ktoś pomyślał i wrzucił dla mnie płytę:)
Ta płyta jest świetna. Od premiery niemal cały czas leci na słuchawkach, nie nudzi się ani trochę. Niebywałe, że przez ponad 20 lat bycia na scenie Rino nie nagrał słabego materiału.
Prześlij komentarz