sobota, 26 lutego 2011

Atmosphere - God Loves Ugly

1)Onemosphere
2)The Bass And The Movement
3)Give Me
4)Fuck You Lucy
5)Hair
6)Godlovesugly
7)A Song About A Friend
8)Flesh
9)Saves The Day
10)Lovelife
11)Breathing
12)Vampires
13)A Girl Named Hope
14)Godlovesugly Reprise
15)Modern Man’s Hustle
16)One Of A Kind
17)Blamegame
18)Shrapnel

,,Atmosphere, it’s just a ten letter word” tak właśnie rapuje Slug w numerze ,,God Loves Ugly”. No i dokładnie tak wygląda sytuacja. Atmosphere to po prostu dziesięcio literowy wyraz, ale dający mi bardzo wiele radości, że wyczuwa się ironię w tym wersie Sean’a (imię Sluga, jakby ktoś miał wątpliwości), który powinien brzmieć ,,Atmosphere, it’s more than just a ten letter word”. Atmosphere, w skład którego wchodzi Ant i wymieniony wyżej Slug, to zespół założony w Minneapolis w stanie Minnesota, a więc Mid-West, jeżeli chodzi o rapową mapę Ameryki. Pełnym albumem o nazwie ,,Overcast!” zadebiutowali w 1997 roku i była to jedyna płyta chłopaków, na której udzielił się także MC Spawn, jako oficjalny członek. Później Atmosphere to tylko (a raczej aż!) raper Slug i producent/DJ Ant. Twórczość zespołu nie tylko mi sprawia dużo radości, ponieważ chłopaki, mimo że zaliczają się do sceny niezależnej, są bardzo popularni i lubiani. Co jest warte podkreślenia to fakt, że nie tylko w kręgach słuchaczy rapu. ,,God Loves Ugly” to drugi oficjalny long play w dorobku artystów i muszę powiedzieć, że dopiero mniej więcej rok temu zapoznałem się z nim. Był jedynym krążkiem Atmosphere, którego nie słyszałem. Nie wiem, dlaczego tak było i dlaczego dopiero któraś tam rekomendacja (bodajże) ze strony pewnego bardzo kumatego ziomka, przekonała mnie do posłuchania. W każdym razie płyta bardzo mi się spodobała i jak jej słucham dzisiaj, to tak samo dobrze wchodzi.

Kto zna chociaż mniej więcej Sluga, mógł być pewny, że duża część tekstów będzie poświęcona dziewczynom. Nie można wpadać jednak wysnuwać jakiś paranoicznych teorii, że jest to jedyny temat, jaki porusza ten biały raper. A nawet, jakby tak stwierdzić, to nie można powiedzieć, że robi to strasznie schematycznie, bez pomysłu, matowo i każdy kawałek jest o tym samym. Tak oczywiście nie jest. W ,,The Bass And The Movement” Sean pozdrawia swoich fanów, disrespektuje hejterów, pokazuje, że jest mocnym ogniwem zarazem gardząc cieniasami, co biorą się za rap. Oczywiście przewijają się także wersy o dziewczynach typu ,,why don’t you run along and tell your girl to bring it here” czy ,,your girl? gimme that”, ale pełnią one funkcję przechwałek, a nie sprawiają, że numer jest o dziewczynie. Kawałek ,,Hair” jest w konwencji storytellingowej i tutaj głównym bohaterem, pomijając oczywiście rapera, jest dziewczyna. Okazuje się, że jest to dziewczyna przynosząca pecha. Slug poznaje ją w barze, piją alkohol i mimo że Sean początku ma do niej zachowawczy stosunek, ostatecznie ulega pokusie i pijani jadą do jej mieszkania w wiadomym celu. Jednak podczas jazdy dziewczyna zbyt zachwyca się Slugiem, nie uważając na drodze i obydwoje giną w wypadku. Historia sama w sobie nie jest może niezwykle wciągająca, ale zaskakująca końcówka czyni ją wyjątkową w ostatecznym rozrachunku.

Track ,,Vampires” także traktuje o dziewczynie. Tym razem nie chodzi o sens dosłowny płci pięknej, a metaforyczny. Raper określa świat, kraj oraz swoje miasto dziewczyną. Jak wskazuje tytuł wampirzycą, która wysysa krew ze swoich ofiar, a więc z ludzi mieszkających na ziemi. Slug mówi, że nie czuje się bezpieczny w obecnym świecie i wymienia jego różne problemy typu głód czy funkcjonariusze policji. Można by więcej powiedzieć o tym kawałku, a ja tylko dodam, że Sean wykazał się kreatywnością. Podobna sytuacja jest w ,,A Girl Named Hope”. Truizmem będzie napisanie, co tym razem Sean określa dziewczyną. Gigantycznie wrażanie robi ,,Saves The Day”, który dla mnie jest jednym z trzech najlepszych numerów od Atmosphere. Dominuje w nim refleksyjny klimat, a artysta odkrywa swoją osobę przed słuchaczami. Ponadto kawałek zawiera mnóstwo niebanalnych często metaforycznych linijek, które mogą być drogowskazami, jak postępować. Nie chcę robić z twórczości raperów poradnika wg którego należy żyć, ale nikt mi nie powie, że wersy

no longer am I mad about the things I don't have
all I'm living for is love and laughs

nie są mądre i że nie mogą być wartościową poradą. Tak, pojawia się także wzmianka o kobietach - ,,I sleep next to woman that I don’t deserve”. Zwrócę jeszcze uwagę na dwie nuty, które są przepełnione uczuciami i emocjami. W ,,Fuck You Lucy” Slug jest agresywny, zły, zdenerwowany, zdezorientowany i ma depresję. Związane jest to oczywiście z relacją z dziewczyną, o której w wersach raper opowiada. Mimo że nie są razem, Sean nie jest w stanie o niej zapomnieć. Trącają nim bardzo ambiwalentne uczucia, co jest widoczne w słowach ,,thank you very much, fuck you very much”, ,,I wanna say fuck you, because I still love you” Jest to zdecydowanie najbardziej ekspresywny numer na płycie. Natomiast ,,God Loves Ugly”, a więc tytułowy kawałek, to potężna dawka osobistych, szczerych i głębokich wersów. Zdecydowanie jeden z najbardziej uczuciowych tracków na przedstawianym krążku. Esencja rapu Sluga:

appears more clear in it's simplest form
nobody sees tears when you're standing in a storm
abandoning the norm, and handling the harvest
measuring the worth by the depth of the hardships
I welcome all the hatred you can aim at my name
I held on to the sacred ways of how to play the game

Oczywiście za stronę produkcyjną odpowiedzialny jest Ant. Trochę ponad połowa podkładów na krążku (dokładnie 10) stworzona jest na bazie sampli. Jak ktoś słuchał ,,Fuck Tede”, to na pewno bit z pierwszego numeru na płycie będzie mu znajomy. Sir Michu wykorzystał ten sam sampel co Ant. Podkład ten bardzo dobrze brzmi, jako wprowadzenie w album. Nie ma mowy, że kawałki zlewają się w jedno, ponieważ brzmienie jest różnorodne. Jest świetnie wkręcający się w głowę spokojny ,,Saves The Days”, dość minimalistyczny dźwiękowo z fantastycznymi basami, które głośniki moje laptopa nie wyłapują i muszę użyć słuchawek, aby je usłyszeć, ułożonymi w rytmiczny sposób ,,Hair”, czerpiący z dorobku muzyki reggae powodujący u mnie chęć bujania głową ,,Blamegame”, refleksyjny, będący jednym z najwybitniejszych w dorobku Anta z perfekcyjnie stworzoną sekwencją klawiszy ,,Godlovesugly”, żywiołowy oraz niezwykle energiczny ,,One Of A Kind”, przynoszący bardzo pozytywny nastrój, ciepły ,,Modern Man’s Hustle” i można by tak jeszcze trochę wymieniać. Nie będę tego już robił. Powiem tylko, że warstwa muzyczna jest kapitalna i nie mam się do czego przyczepić. Ant wysmażył 18 budzących respekt bitów, które do ujeżdżenia miał Slug.

Czy raper nie zmarnował pracy swojego kolegi, bezczeszcząc pokłady? Pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie, ponieważ Sean nawijać potrafi. Charakteryzuje go bardzo dobre wyczucie rytmu, niezwykły sposób oddawania szerokiej gamy uczuć od tych negatywnych jak np. gniew w ,,Fuck You Lucy” do tych pozytywniejszych jak np. pewność siebie w ,,The Bass And The Movement”. Tempo rapowania Slug także umie zmieniać. Dynamicznie i agresywnie płynie w wyżej wspomnianym ,,The Bass And The Movement”, a także w ,,One Of A Kind”, natomiast refleksyjnie i spokojnie w ,,Saves The Day”, także doskonale odnalazł się w reggaeowym numerze. Mówiąc krótko, artysta pod względem flow jest wszechstronny i nie nudzi ani nie nuży. Dykcja to także dobra strona Sluga, ponieważ jest wyraźna, co pozwala zrozumieć więcej linijek. Głos jest przyjemny. Oczywiście nie tak aksamitny jak chociażby w przypadku Q-Tip’a, ale miło i chętnie się go słucha. Przede wszystkim nie ma w nim nic takiego, co by mogło odrzucać.

Podsumowując powoli wszystko, powiem, że zgadzam się z opiniami, iż ,,God Loves Ugly” to najlepsza płyta w dyskografii Atmosphere. Slug zaprezentował się jako utalentowany tekściarz i człowiek bardzo emocjonalny, a Ant pokazał, jak należy robić mocne i różnorodne brzmienie. Nie żałuję w ostatecznym rozrachunku, że sprawdziłem tę płytę relatywnie późno, bo lepiej późno niż wcale. Oczywiście chłopaki są aktywni na scenie do dnia dzisiejszego i w tym roku wydadzą koleją płytę. Nazywa się ,,The Family Sign” i będzie to szósty long play w ich dyskografii. Naturalnie czekam na ten krążek i liczę na kawał dobrego rapu, ponieważ Slug i Ant nie wychodzą z formy, co pokazała zeszłoroczna epka.

9,5/10

1 komentarz:

Łukasz Rawski pisze...

Ta płyta jest wyśmienita od początku do końca. Mało brakowało a miałbym ją w kolekcji niestety ktoś był bardziej zdesperowany i w licytacji na allegro mnie przebił. Dzieło sztuki, jedna z najlepszych płyt w rapie jak dla mnie.