Od ostatniej oficjalnej płyty Dilated Peoples minęły 4 lata. Evidence zajął się solową karierą, wydając 2 udane albumy, a trzeci jest zapowiedziany na ten rok, natomiast druga rapująca połowa ekipy (bo oczywiście trzecim członkiem, o którym nie można zapomnieć, jest DJ Babu), a więc Rakaa, musiał czekać trochę dłużej od swojego kolegi na wydanie solówki. Rok 2010, początek lipca i ,,Crown of Thorns” jest już dostępna w rapidshopie, w którym Borixon nie kupuje płyt Tedego. Nie miałem jakiś wygórowanych oczekiwań, ale liczyłem na solidny materiał, bo Dilated Peoples to jeden z moich ulubionych zespół z Zachodu. Chociaż wiadomo, że Raaka i Evidence nie umieją rapować, przymulają i jarają się tylko nimi ograniczeni truskule, a słuchacze o szerokich horyzontach już dawno z nich wyrośli i słuchają horrorcoru oraz Dirty South, o których truskule nie mają żadnego pojęcia i hejtują dla zasady.
Usłyszeć można ciekawy konceptowo numer ,,The Observatory”, w którym artysta wciela się tak jakby w przepowiadacza przyszłości i mówi o rzeczach, które jego zdaniem, zdarzą się w najbliższym czasie. Jego wizje nie są jednak zbyt optymistyczne. Chociaż muszę powiedzieć, że mam pewne wątpliwości, czy dobrze zinterpretowałem ten track. Także jest pomysłowy ,,Human Nature (Now Breathe)”, w którym raper podkreśla ważność, znaczenie oraz siłę przyrody. Dobrą zwrotkę zarapował także gościnnie występujący KRS One – w swoim stylu, po prostu The Teacha, chociaż wiadomo, że Kris rapuje każdy kawałek o tym samym od kilku lat, bo tak mówią słuchacze Dirty South i horrorcoru doskonale znający jego płyty, a język angielski lepiej niż Miodek polski, więc ich trzeba się słuchać! Głównie właśnie powyższe 2 kawałki chciałem wyróżnić. Tak to Rakaa nawija trochę na temat siebie, otaczającej go rzeczywistości (tutaj podkreśliłby ,,Eyes Wide”), troszczę poważniejszych spraw (,,Mezcal”), osobistych rozterkach (,,Upstairs”) i można znaleźć mocniejsze, bitewne linijki.
in a room full of mirrors I sit and reflect
so I can correct any defects
earth told me I can be more emo
then I just laughed and said ,fuck that’, we need more Preemo
Generalnie warstwa muzyczna mnie zaskoczyła, bo okazała się być ostrzejsza i bardziej uderzająca niż się spodziewałem. Oczekiwałem głównie spokojnych podkładów, a tutaj jest trochę inaczej. Oczywiście nie mówię, że wszystkie kawałki mają strasznie uderzającą oprawę muzyczną. Żeby być dobrze zrozumiałym powiem, że np taki ,,Aces High” jest dla mnie mocnym bitem, a nie łagodnym. No i oczywiście obecność mocniejszych podkładów nie jest dla mnie wadą. Potężny, ciężki, podchodzący w sumie pod mroczny bit jest ,,Crown of Thorns”, mocny werbel ładnie słychać w ,,Delilah”, natomiast dla kontrastu łagodniejszy podkład muzyczny jest w ,,Human Nature (Now Breathe)”, a zacięcie latynoskie, które wyszło kapitalnie, jest w ,,Mezcal”. Wpadki też się zdarzyły i na przykład bit do ,,Assault and Battery” jest dla mnie, żeby nie powiedzieć asłuchalny (bo asłuchalne to w więszkości są bity, pod które nawija Gucci Mane czy DJ Paul), to niezbyt dobry oraz denerwujący swoim tonem ,,Rosetta Stone Groove (Univesal Language). Pod względem flow gospodarz albumu nie zaimponował mi. Nie mam w zasadzie jakiś mega wielkich zastrzeżeń, ale jestem pewny, że momentami mógłby się o wiele lepiej przyłożyć do rapowania, bo tak nawija, jakby nie miał ikry. Najlepsze flow, moim zdaniem, zaprezentował w ,,Eyes Wide”. Dobrze wczuł się w bit i poleciał bardzo dobrze, oddając dość ponury klimat tego tracka.
Muszę przyznać, że jednak nie jest zbytnio zadowolony z tego krążka. Tragedii nie ma i mimo że naprawdę, jak już wspominałem, nie miałem wielkich oczekiwać, to jednak w moje gusta nie trafił do końca. Wadą jest dla mnie często długość numerów. Jest 13 tracków, których łączna długość wynosi ponad 58 minut. Z tej prawie godziny wracał będę może do 25-30 minut. No tak, lirycznie jest on zróżnicowany, a patenty wdrożone w dwa kawałki, które przedstawiłem jako pierwsze, cenię sobie bardzo mocno. Muzycznie jest także różnorodnie, jednak jak zaznaczyłem, nie spodziewałem się tyle mocnych bitów. Oceny niskiej nie dam, bo jednak te 6 numerów, który zostawiłem sobie po pierwszym przesłuchaniu ma naprawdę moc, ale jednak ogólnie rzecz biorąc ,,Crown of Thorns” coś brakuje, aby mnie zadowolić wyżej niż na…
6/10
czwartek, 15 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz