10 lipiec
Urugwaj – Niemcy
Reprezentacja Joachima Loewa przystąpiła do tego spotkania bez takich graczy w pierwszym składzie jak Lahm (nie chciał zagrać), Klose (uraz) czy Podolski (choroba). Z braku ostatniej dwójki w sumie się nawet cieszyłem. W każdym razie Niemcy zaczęli z impetem i mieli zdecydowaną przewagę w pierwszych fragmentach spotkania. Grali ładnie, kombinacyjnie i stwarzali sobie okazje. Bardzo dogodną okazje miał Friedrich, który po dośrodkowaniu z rożnego Ozila trafił z główki w poprzeczkę. Pierwszą bramkę w 19 minucie zdobył Muller po tym, jak Muslera niefortunnie odbił piłkę po uderzeniu z dystansu Schweisteigera. Urugwajczycy jednak nie dali się i zaczęli grać swoje. To zaprocentowało golem autorstwa Cavaniego w 28 minucie. Trzeba przyznać, że głównym winowajcą jest Świniak, który stracił piłkę w środku pola, co dało możliwość kontry dla rywali. Ostatnie 15 minut pierwszej połowy nie było zbyt widowiskowe, a gra straciła na tempie. Jednak pod koniec spotkania w idealnej sytuacji znalazł się Suarez, ale chybił. Rezultat 1:1 po pierwszej części meczu był raczej sprawiedliwym.
Drugie 45 minut niby lepiej rozpoczęli Europejczycy, ale to gracze z Ameryki Południowej objęli prowadzeniu po fantastycznym strzale Forlana w 51 minucie. Urugwaj nabrał pewności siebie, ale 6 minut później Muslera popełnił kolejny fatalny błąd między słupkami i Niemcy wyrównali za sprawą Jansena, który nie rozgrywał zbyt dobrego spotkania. W ogóle dziwiłem się Loewowi, że lewego obrońcę wystawił na pozycji lewego skrzydłowego, a miał w obwodzie chociażby Marina. W każdym razie od stanu 2:2 gra stała się naprawdę imponująca i w ogóle nie można było się nudzić. Było praktycznie akcja za akcję. Obydwa zespoły atakowały, miały okazje, ale gola nie udało się zdobyć. Trzeba podkreślić bardzo dobrą grę w bramce reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów Butta, który zażegnał kilka razy niebezpieczeństwo bardzo dobrą interwencją. Było to fantastyczne widowisko, ale rozstrzygnięcie zapadło w 82 minucie, kiedy po rzucie rożnym w polu karnym Urugwaju najsprytniejszy okazał się Khedira i zdobył gola na 3:2. Emocje trwały do samego końca i gola mogli zdobyć Niemcy – wprowadzony KieSling chybił w dogodnej sytuacji, a także Urugwajczycy – w ostatniej minucie doliczonego czasu Forlan trafił w poprzeczkę z rzutu wolnego.
Muszę przyznać, że to spotkanie, które było toczone w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, bo padał obfity deszcz, mi zaimponowało. Urugwaj, mimo porażki, naprawdę nie ma się czego wstydzić, bo zagrali bardzo ambitnie, jednak zabrakło im skuteczności i siły. Szczególnie Luis Suarez ma czego żałować. Też muszę podkreślić, że Schweisteiger miał trochę strat w środku pola i niepewnych zagrań, jak na niego. Ogólnie chyba było to najlepsze, moim zdaniem, spotkanie tych Mistrzostw Świata, jakie miałem okazje oglądać. Jestem zadowolony, że Niemcy powtórzyli sukces sprzed 4 lat i zdobyli brąz, bo po prostu byłem za nimi, a dodatkowo wpadło mi w kieszeń 30 złoty.
11 lipiec
Holandia – Hiszpania
Mistrzowie Europy zaczęli w swoim stylu – prowadzili grę i mieli przewagę w posiadaniu piłki. Pierwszą dogodną okazję mieli w 5 minucie, ale strzał Ramosa świetnie obronił Stekelenburg. Mijały minuty, a Hiszpanie stwarzali zagrożenie pod bramką holenderską. Gracze Van Marwijka nie mieli zbytnio jak na razie pomysłu na grę. Jednakże od 15 minuty wydawało się łapią wiatr w żagle, bo Hiszpania już tak nie dominowała i Oranje przeprowadzili kilka akcji, ale nie stworzyli żadnej dobrej sytuacji. W każdym razie nie było to miłe dla oka widowisko. Sporo niedokładnych i brutalnych zagrań miało miejsce. W ostatnich 15 nie działo się praktycznie nic ciekawego, nie licząc niecelnych strzałów z dystansu Pedro i Xabiego Alonso oraz groźnego uderzenia Robbena. Podczas pierwszej połowy głównie nudziłem się niesamowicie w dodatku słuchałem sobie Nappy Roots, którzy okazali się totalnym niewypałem. Przeczytałem na forum, że wybiegają poza standardy Dirty South no i liczyłem na rap w stylu Cunninlynguist, a rzeczywistość okazała się być niestety inna.
W 62 minucie idealną okazję zmarnował Robben, który przegrał pojedynek jeden na jeden z Casillasem. 8 minut późnie kapitalną sytuację miał Villa, ale z najbliższej odległości został zablokowany. Głównie atakowali i mieli swoje szanse Hiszpanie i spotkanie toczyło się w trochę szybszym tempie niż w pierwszej połowie, ale nadal było daleko od ideału. Czas mijał uciekały minuty, których coraz mniej zostawało do końca spotkania, a podopieczni Vicente del Bosque napierali coraz bardziej. Arbiter był zmuszony pokazać sporo żółtych kartek, bo dokładnie 9. w 87 minucie we w miejsce Alonso pojawił się murawie Fabregas, aby wzmocnić siłę ataku Hiszpanii. Regulaminowe 90 minut plus czas dodany nie przyniosły rozstrzygnięcie i utrzymał się bezbramkowy remis. Muszę powiedzieć, że druga część meczu trochę lepsza od poprzedniej, lepiej mi się oglądało, lepszy rap leciał w głośnikach, ale przewaga Mistrzów Europy była dość wyraźna.
96 minuta meczu to idealna okazja Fabregasa, ale bramkarz przeciwników był górą. Generalnie Hiszpania była lepsza, stwarzała więcej sytuacji, a Oranje jakby już opadli z sił i niewiele mieli do powiedzenia w ofensywie. Dodatkowo w 110 minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Heitinga i osłabił swój zespół. Natomiast najgorsze dla Holandii nadeszło w 117 minucie, kiedy Iniesta zdobył gola na 1:0. Było to decydujące trafienie, które dało Hiszpanii mistrzostwo. Mecz ogólnie nie zaimponował poziomem i był słabszy niż spotkanie o trzecie miejsce. Nie jestem zadowolony, bo nie lubię Hiszpanii, a Robben przegrał niestety drugi finał już. Jednak co by tu nie mówić, to Hiszpanie zasłużyli na to mistrzostwo.
Mundial się skończył. Trwał równo miesiąc. Zaczął się 11 czerwca, a skończył 11 lipca. Obfitował w niespodzianki, piękne gole, świetne mecze, błędy sędziowskie. Na pewno ten turniej był bardzo ciekawy i osobiście sądzę, że najciekawszy od Mistrzostw w Korei i Japonii. Liczyłem, że Niemcy swoim potencjałem będą w stanie bez problemu znaleźć się w pierwszej czwórce no i się nie pomyliłem. Finał był ciekawy, bo zagrały dwie drużyny, które ani razu nie wygrały Mundialu. Można sobie gdybać, że Hiszpania nie powinna awansować nawet do półfinału, bo sędzia skrzywdził Paragwaj i tak dalej, ale fakty są inne. Reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego jest po prostu najlepszą drużyną świata i tyle. Jestem ogólnie zadowolony z tych Mistrzostw Świata i mimo że nie obejrzałem wszystkich spotkań z rożnych powodów, niektóre z nich nie oglądało mi się dobrze, bo myślałem o czymś to innym, to i tak jest świetnie. Szkoda oczywiście, że zabrakło reprezentacji Polski, ale to na własne życzenie. No i znowu przyjdzie czekać 4 lata na kolejny Mundial, bo z całym szacunkiem dla Euro, ale to jednak nie jest to.
Zawodnik Mistrzostw: Diego Forlan
niedziela, 11 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz