Cormega to najlepszy uliczny poeta na mikrofonie ever i na
The Realness II udowadnia to po raz kolejny. Porusza kwestie szacunku, zdrady,
zasad – wszystko osadzone w ulicznym klimacie i robi to jeszcze dojrzalej niż
wcześniej. Z jego wersów bije niezwykła wiarygodność uliczna. Album jest pełny
niesamowitych lirycznych popisów Cormegi, ale na wyżyny swoich możliwości
wznosi się w kawałku „Paradise”. Perfekcyjna uliczna poezja w swojej najczystszej
formie nawinięta z taką mocą, że niszczy wszystko na mega bicie. Niesamowita
zwrotka, po prostu miazga.
My rhyming is so
elite, but I am no elitist
I'm a smooth, street poet, the culture need it
My voice of reason, currently enjoying freedom
No cases running concurrently, always scheming
Standing up when most stay seated
A to, w jaki sposób rapuje poniższe wersy, przechodzi
ludzkie pojęcie:
I’m a silent individual
It’s obvious the pinnacle acknowledge as formidable
My dominance is considerable
Confidence in my lyrical performance incomparable
Kończy zwrotkę mocnym punchem, będącym zarazem follow-up’em
do samego siebie z „Make It Clear” z płyty wydanej w 2009 roku:
Real recognize real, I
don’t remember you
Jak już mówiłem, bardzo dużo wersów jest wartych uwagi, ale
przytoczę jeszcze tę grę słów z „Man vs Myth” drugiego najlepszego kawałka na
płycie:
Now the only time I'm
facing a sentence
Is starring at poetic implications of Realness
Free game only reprise pain and tension
Street's recognize my name is familiar
Warto zwrócić uwagę także na „White Roses” będące hołdem dla
Notoriousa B.I.G. oraz Wu-Tang Clanu czy „Age Of Widsom”, gdzie raper nawija
accappela i wychodzi mi to znakomicie. Ogólnie nie ma średniego kawałka na
albumie, wszystko tworzy wyśmienitą całość. Cormega ma bardzo dobry, sepleniący
(na szczęście wciąż!), naładowany szeroką gamą emocji flow. Produkcyjnie płyta
ma się znakomicie i oddaje jak najbardziej klimat sprzed 20 lat.
Czy są wady? W zasadzie można się przyczepić, że to trochę epka, bo trwa tylko 30 kilka minut, ale z drugiej strony kawałki nie są przeciągane. Można by dodać do każdego po 1 minucie bitu i wyszłoby ponad 45 minut, ale czy warto? Moim zdaniem nie. Z każdym przesłuchaniem „The Realness II” robi coraz większe wrażenie i nazwanie jej godnym następcą wybitnego debiutu wydaje się jak najbardziej zasadne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz