czwartek, 25 lipca 2024

Dumbfoundead - DFD (2011)

1)Town
2)Killers
3)Cool And Calm
4)Green
5)Run Home
6)Cell Phone featuring Breezy Lovejoy, Wax
7)Brb featuring Adrew Garcia
8)Bitch featuring Breezy Lovejoy
9)Son Of A Gun
10)Studio Apartment
11)No More Sunny Days featuring Breezy Lovejoy
12)Tour Up featuring Wax
13)Are We There Yet

Nie słuchałem zbyt wielu raperów azjatyckiego pochodzenia, a ci których słuchałem nie wyróżniali się niczym szczególnym. W przypadku Dumbfoundead’a sytuacja jest zupełnie inna. Tak naprawdę słuchałem go już w 2007 roku na projekcie Super Barrio Bros, ale nie szukałem (albo pewnie szukałem i nie było w tamtych czasach) zbytnio o nim informacji. Na pewno nie brzmiał jak Azjata, a rapować potrafił i wyróżniał się umiejętnościami. W 2010 roku, pisząc notkę o innowacyjnym rapie, wspomniałem o Super Barrio Bros i raperze, myśląc że jest z Japonii.

Tak naprawdę Dumbfoundead urodził się w Argentynie i jest pochodzenia południowo koreańskiego. Przedstawiona płyta to jego oficjalny solowy debiut. No i udowodnił na nim, że naprawdę potrafi rapować i to bardzo dobrze. W tekstach cechują go ironia, sarkazm, błyskotliwość, inteligencja, dystans, cynizm, a wszystko to połączone z bardzo dobrą techniką składania rymów. Nierzadko rymy podwójne i czasami wielokrotne. Potrafi również popisać się ciekawymi grami słownymi np. w numerze „Cell Phone”:

I'm a lover not a fighter, why my knuckles feel numb?
No pun intended but I really feel dumb
Found dead on my neighbors front lawn throwing up

Spektrum tematów, które porusza jest ogólnie szeroki. Reprezentowanie miasta, kłopotliwa relacja z dziewczyną, barwy opis przeżyć po imprezie na drugi dzień czy ogólne refleksje. Flow ma na wysokim poziomie, potrafi nawinąć spokojnie, a także przyspieszyć. Zachować się raz nieszablonowo z energią, a raz leniwiej, świetnie balansują swoją nawijką na bitach, które w zdecydowanej większości są (jeszcze) naprawdę dobre i fajnie się ich słucha.

Napisałem „jeszcze”, bo jeżeli chodzi o kolejne płyty rapera, to już sprawa wygląda gorzej. Koreaniec zbyt mocno zaczął eksperymentować z brzmieniem oraz swoim sposobem rapowania (na debiucie namiastką jest „Green”), co nie spotyka się z moją aprobatą. Sporo bitów na późniejszych dokonaniach rapera jest męcząca i na dłuższą metę asłuchalna. Mimo wielkich umiejętności lirycznych oraz flow nie siada mi to, dlatego debiut to jego najlepsza płyt, której słucha się dobrze w całości.

Brak komentarzy: